niedziela, 23 czerwca 2013

35. Fake attack

  Razem z Georgiem pojechaliśmy do jego domu. Właściwie nie był to do końca jego dom, lecz jego wuja, ale jak sam powiedział: gdy jest sam, czuje jakby mieszkał sam, więc.. Czemu nie? To nawet lepiej. Jego wuj zna mojego tatę podobno i.. Za bardzo się nie lubią. Ale to tylko pogłoski, a George nie jest tego pewien... Przynajmniej tak mówi.
  Stanęliśmy pod niewielkim domkiem jednorodzinnym. Bardzo mi się podobał. Jakby mówił: "Witaj w latach 80.". To coś dla mnie.
-Ładny, nie? Wuj kupił go za niewielkie pieniądze, ale za to, jest ponadczasowy.
-Muszę się zgodzić. - odparłam i wysiadłam z samochodu. Wzięłam swoją pikowaną torebkę na ramię i zdjęłam okulary słoneczne. George podszedł bliżej, po czym objął mnie w talii i zaprowadził do środka.
  Środek był idealny. Bardzo nowoczesny.
Pozostawiłam torebkę na komodzie i spojrzałam na Georga, który zamknął drzwi. Stanął przede mną i położył dłonie na biodrach. Uśmiechnął się cwaniacko.
-Nie lubię tych ciot. - powiedział.
-O kim mówisz? - byłam zdziwiona.
-No wiesz, te pedały które z Tobą mieszkają.
-Nie nazywaj ich tak. To moi przyjaciele.
-Bronisz ich, to dobrze. Widać, że jesteś na nich napalona. - w tym momencie zagotowało się we mnie. Jak mój chłopak śmie mówić takie rzeczy? Jakim prawem?!
-Co do cholery.. Co to ma znaczyć?
-Widzę, jak na nich patrzysz. A najwięcej na tego w lokach.
-Chyba ci się przewidziało. - zdjęłam jego dłonie i weszłam do salonu. Podeszłam do komody.
-Nie przewidziało mi się. - powiedział, ale to zignorowałąm, próbowałam zmienić temat i wzięłam z półki pozłacany model śmigłowca.
-Fajne, co to?
-Tori. - chłopak zabrał mi model i położył z powrotem na komodzie.
-Hm?
-Kocham cię, wiesz?
-Chyba nie zauważyłeś, że najbardziej napalona jestem na ciebie. Nie na nich. Dobra, może kiedyś podobał mi się Harry, ale to jeszcze nic nie znaczy. Odkochałam się.
-Ale jesteś pewna?
-Co mi insynuujesz?
-Nic nie insynuuję. Wydaje ci się.
-Tak, jestem słucha i ślepa, wiesz?
-Wyluzuj. - dałam mu ze slapa w twarz.
-To bolało!
-Mam doprawić?
-Zaraz ja cię doprawię. - chłopak przywalił mi w twarz z pięści tak, że mnie odrzuciło na ziemię - Kurwa, przepraszam! Skarbie, daj łapkę, wstajemy. - Geo podniósł mnie z ziemi.
-Nic się nie stało, naprawdę. To ja przepraszam.
-Niee, należało mi się. Przyniosę ci lodu. - wziął mnie na ręce i położył na kanapie, po czym poszedł do kuchni. Zgaduję, że po ten lód.
  Może niepotrzebnie go uderzyłam, no ale.. On powoli przeginał. Nie moja wina. Latające slapy w moim przypadku cholernie się zdarzają. Żadna nowość.
  Zaczęłam sobie podśpiewywać.
- Za każdym razem, kiedy próbuję latać, spadam, bez moich skrzydeł czuję się taka mała. Zgaduję, że cię potrzebuję kochanie. Za każdym razem, gdy widzę cię w moich snach , widzę Twoją twarz...
- Prześladujesz mnie. Myślę, że potrzebuję Ciebie, skarbie. - dokończył za mnie George, który wszedł z okładem. Przyłożył mi do policzka.
-Nieźle śpiewasz, kochanie. - rzekłam. Przytrzymałam okład przy twarzy.
-Dzięki. Ale ty nie potrafisz.
-Co za szczerość. - mruknęłam.
-Nie będę cię okłamywać, zła dziewczynko. Zamawiamy pizzę?
-Jasne. Wrzuciłabym coś na ruszt.
Loczek wyciągnął telefon i zamówił nam pizzę XXL. Pozwolił mi nawet dobrać  dodatki: ser, cebula, mozarella, szynka peperoni i dużo bazylii. To co lubię. Pyszne podwójne ciasto i coca cola. To co tygryski lubią najbardziej.
  Jedzenie przyjechało po piętnastu minutach. Jak dobrze. Bo już zgłodniałam. Powiedziałam Georgowi, że pójdę odebrać.
 Jasne, wszystko okej, ale gdy tylko otworzyłam drzwi ujrzałam tego samego sprzedawcę, co wcześniej. Ten sam, z którym flirtowałam jakiś czas temu. Mam nadzieję, że go pamiętacie.
-Co ty tu kur.. - nie dokończyłam, bo on wpakował się do mieszkania. Podał mi pizzę.
-Miałaś zadzwonić. - powiedział i to tak, jakby był nie wiadomo kim dla mnie.
-Ja cię nawet człowieku nie znam. Nie wiem o co ci chodzi, przychodzisz sobie tutaj i myślisz, że będę się z Tobą lizać, bo podałeś mi mój numer? Mam chłopaka, gnoju. A teraz ile się należy za pizzę?
-Wystarczy mi seks. - wyjęłam z kieszeni siedem euro i mu wcisnęłam do buzi.
-Tori? Wszystko okej? - George wyszedł z salonu - Coś za jeden i dlaczego jesz pieniądze? - chłopak spojrzał na niego jak na idiotę.
-Spieprzaj.
-Kim jesteś, żeby tu wchodzić i podbijać do mojej dziewczyny, co? - Shelley złapał niechcianego gościa za rękaw koszuli i wyprowadził na zewnątrz, po czym zamknął drzwi. Nie wiedziałam co się tam dzieje za drzwiami, ale miałam nadzieję, że George go nie pobije. Przecież on jest do tego zdolny. Wyjrzałam przez okno. Mój chłopak przycisnął go do ściany i podniósł do góry.
-Jeszcze raz cię tu zobaczę, to wrócisz bez kończyn, chcesz?! - usłyszałam zza szyby - Odpieprz się od niej.
-I tak nie była w moim typie. Taka tam dziweczka. - tego obawiałam się najbardziej. Aż mnie skręciło z bólu, gdy George przywalił mu w brzuch, później w twarz. To musiało boleć.
-Dla Ciebie Tori, szmaciarzu. - skończyło się, bo George wrócił do domu.
-Coś ty mu zrobił?
-Wybacz, że próbuję cię bronić.
-Nie w ten sposób.
-A w jaki? - nikt nie zdążył nic powiedzieć, bo zadzwonił mój telefon. Wyjęłam go z torebki pośpiesznym ruchem.
-Poczekaj chwilę. To Pattie.
-Ciekawe czego chce.
-Nie wiem, zaraz się dowiem. - wcisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha - Halo? Pattie, skarbie, hej!
-Siemka! Wiesz, musimy pogadać.
-Jasne, mów o co chodzi.
-Myślałam sobie z Alex i Pauliną, żeby przyjechać do ciebie na wakacje. Muszę rozejrzeć się za szkołą, a dziewczyny bardzo chcą mi towarzyszyć. Zgadzasz się? To znaczy, wiesz, co na to Twój tata?
-Wybrałaś najmniej odpowiedni moment, by do mnie dzwonić. Jestem u Georga i...
-Właśnie, jak tam spotkanie z Shelleyem? Naszym mistrzem w Teak Won Do?
-Pattie, czemu podałaś mu mój adres? - uśmiechnęłam się do Georga. Spojrzał jak na idiotkę, znów, po czym lekko się zaśmiał.
-Prosił, nie mogłam odmówić.
-Zabiję cię, jak tylko się spotkamy. Na razie, muszę lecieć, dzwoń wieczorem albo z samego rana, żeby zrobić mi pobudkę.
-Jasne, zadzwonię później. Tylko pamiętaj, musisz się zabezpieczyć.
-Zamknij się, dziwko. Nie będę robić tego o czym myślisz, jesteśmy rozsądni.
-Yhymm..
-Pattie.
-No już dobrze, dobrze, ale na wszelki wypadek gdybyś już..
-Pattie!
-Dobra, ja nie przeszkadzam. Narka. - rozłączyłam się. Ta dziewczyna to miała tupet. Rozpędziła się, i to nieźle.
-O czym gadałyście?
-O Tobie, wiesz?
-Pytam serio.
-No to mówię. - włożyłam telefon do kieszeni. George podszedł bliżej i złapał mnie za pośladki.
-Jesteś tylko moja.
-Tak ,wiem. - wpiłam się w jego usta. Uwielbiam go. Jest boski.


~*~*~


  Siedziałam mu na kolanach, a on cały czas całował mnie po szyi z kawałkiem pizzy w dłoni, a w drugiej z cienkim cygarem. Co chwilę pociągał i wypuszczał dym z kształcie serca. To było romantyczne. 
-Jesteś tylko moja. - powtórzył i ugryzł kawałek pizzy.
-Już to słyszałam.
-I dużo razy jeszcze usłyszysz. 
-Chyba trzeba wracać do domu, kochanie. 
-Ale jesteś pewna, że chcesz mnie tak szybko opuszczać? Zostań na noc.
-Nie mogę, będę musiała obgadać wszystko z Pattie. 
-Oh no weź. Później sobie z nią pogadasz.
-Zawieź mnie do domu, George. Proszę cię. Dochodzi 18.00, muszę już wracać.
-No dobra. Ubieraj się. - chłopak wstał i wrzucił peta do popielniczki. Ubrałam kurtkę skórzaną i zabrałam swoje rzeczy. 
  Na dworze było nadal dosyć ciepło, a niebo robiło się fioletowe. Znaczy, że nadchodzi wieczór. Lubiłam takie pory, szczerze, czułam się tak jak nigdy dotąd. Tak inaczej. 
  Zanim dojechaliśmy do mnie, minęło około piętnastu minut. To nawet dobrze. Im szybciej będę w swoim własnym domu, tym lepiej. Przyznam, cały dzień spędzony z Georgem był lekko męczący. To i tak kilka godzin, a nie doba czy parę dni. Czasem mnie on troszeczkę wkurwiał. Ale nerwy mi mijały, jak zawsze. Na niego, nie umiem się długo gniewać.
-Odprowadzę cię. - powiedział, gdy już się zatrzymał. Nie miałam nic przeciwko. Wyszłam jako pierwsza, a on zaraz za mną. Gdy przechodziliśmy przez ulicę... Wtedy to się stało. Już w tamtej chwili wiedziałam, że to nie będzie najszcześliwsze, co mnie może w życiu spotkać. Ale.. Nie dziś! Proszę, nie dziś!
Usłyszeliśmy wystrzał i...




_________________________________________________________
Hej. Jak zauważyłam, wielu z Wam podoba się moja wczorajsza noga .:33 Miło.
A jeśli chodzi o te całe notki o tym, jak to usuwam się z bloga, były dlatego, by sprawdzić ilu z Was tak naprawdę zależy, by to nadal trwało.
To był dobry gest i bardzo wam za to dziękuję :33
Czasem nerwy mijają, tak jak u mnie :)
Więc.. No, nie miałam zamiaru kończyć bloga. Na razie chcę wytrwać do końca, ale.. Naprawdę, proszę Was, komentujcie jak już tu jesteście. Skoro przeczytałeś, to coś po sobie zostaw, bo nie chcę by było tak, że ja przepisuję to z magicznego zeszytu, wylewam siódme poty, a wy macie to najzwyczajniej w dupie. To nie jest miłe. Trochę szacunku i będzie okej :33

NO TO CZEKAM NA PIĘKNE 25 KOMENTARZY POD POSTEM! .♥
DO NASTĘPNEGO .:* 

17 komentarzy:

Aleeeex pisze...

Jestem pierwsza.
Nie sądziłam, że wstawisz no ale jak już jest to się mega cieszę.
Nowe koleżanki przyjadą? Dobra, ćsiiiii nic nie mówie. hahahha.
Rozdział jak zwykle cudowny i wiesz o tym doskonale ;*

Unknown pisze...

Niesamowity *-* Przeczytałam go z chyba 5 razy i bym mogła jeszcze raz. Nie mogę się doczekać nexta

Anonimowy pisze...

<33 kocham ten rozdział :> cieszę się, że nie zrezygnowałaś :3

dzastka94 ;) pisze...

No wiesz co jesteś okrutna, że kończysz w takim momencie ;p Rozdział jak zawsze jest świetny! Już nie mogę się doczekać następnego :)

Anonimowy pisze...

Świetny rozdział ;> Kocham twojego bloga *.*

Anonimowy pisze...

Zaskoczyłam się tym rozdziałem. :D /Naut

Anonimowy pisze...

Cudowny rozdział ! Kocham to, ale czemu koniec w takim momencie ?? ;P ;D
~Mała ;**

JULIA pisze...

Ala super ten rozdział ale szkoda że skończyłaś go w takim momencie

Liamkowa♥ pisze...

OOOO czy ja tam przeczytałam PAULINA ?!
Dobrze ? Popraw mnie jesli źle :D
Czy to ja ?! :D owww Dziękują :*
Koffam cię <3
Lofki kski i uściski :3
Ciekawe co się stanęło ?
Dodawaj szybko :D
:D To jaaa !
WAKACJE ZNÓW BEDĄ WAKACJEE NA PEWNO MAM RACJEE WAKACJE BEDĄ ZNÓW
Hahaha odwala mi :D

Anonimowy pisze...

O matko, musiałaś w takim momencie skończyć ? ;p
Nie lubię Georga, nie przepadam za nim, huehuehue.
Jestem ciekawa, co się stało, więc dodawaj szybko rozdział :)

Unknown pisze...

Czytam, czytam i muszę powiedzieć, że kolejny rozdział z rzędu jest genialny *_* Mam nadzieję, że niedługo pojawi się kolejny. Życzę WENY.

my heart takes over pisze...

Dlaczego skończyłaś w takim momencie? Naprawdę? Teraz będę się cały czas zastanawiała co to może być :D
A ja natomiast lubię Georga, ponieważ kręcą mnie toksyczne związki. Zawsze coś się dzieje. Nie jest słodko i kolorowo, że aż rzygać się chcę.
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.
Pozdrawiam, xx

Zapraszam na: ride--or-die.blogspot.com

Anonimowy pisze...

Super ,że wróciłaś! Bardzo fajny rozdział. :)

Anonimowy pisze...

Ciesze się że wróciłaś :D Świetny rozdziała *.*

Unknown pisze...

Matko...George...
Przyjebał jej... SORY ale ja bym mu nie wybaczyła na miejscu Tori.
Lol mi go.
Heh no ciekawa jak to wyjdzie z Pattie i jej koleżankami na wakacjach u niej.;]
Czyżby to co śpiewała Tori, a potem George to była piosenka: Britney Spears-Everytime ...?
Heh jestem ciekawa co dalej.
Czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam Bella♥

http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/

Anonimowy pisze...

Hahhaah, wspaniały! :D Nieźle to sobie uknułaś ;P Czekam na następny ;*

Anonimowy pisze...

Achh echh ochh świetny! Czemu na zdjęciu w tle Niall ma rozpięty rozporek? xd