środa, 20 lutego 2013

20. Back second home



***Czwartek wieczorem***

Została u mnie Pattie. Obiecała, że pomoże mi spakować moje rzeczy, które zabiorę ze sobą, no cóż, teraz będę musiała za paczkę dopłacić. 
  Zabrałam wszystkie swoje ciuchy, kosmetyki, drobiazgi, które będą mi potrzebne by przetrwać.. Nie wspominając o wszystkich innych duperelach. 
  Spakowałyśmy wszystko, zakleiłyśmy taśmą i mogłyśmy odetchnąć z ulgą. Po piętnastu minutach ciężkiej pracy do pokoju wparowała babcia z tacą, na której były dwa kubki po brzegi zapełnione gorącą czekoladą z piankami.
-Ah.. Będę tęskniła za tymi rzeczami, one jedyne bardzo mi przypominały o tobie... - powiedziała stawiając tacę na pustym już biurku. 
-Choćbym chciała to nie mogę nic zrobić, babciu, wiesz jaki jest tata.. Zresztą, ani razu nie zadzwonił odkąd tu jestem.. Tak jakby w ogóle mnie nie kochał. 
-Nie myśl tak nawet. - zaprzeczyła Pattie.
-Pattie ma rację, tatuś Cię kocha, ale wiesz ile ma pracy.
-Znalazłby chociaż pięć minut! 
-Pogadacie jutro. 
-Jutro to on jedzie na konferencję zapewne. On już nic dla mnie nie robi. - rzuciłam się na łóżko. Babcia wyszła. Jak sądzę, już nie miała ochoty się sprzeczać. 

  Pattie po godzinie bezczynnego siedzenia i plotkowania ze mną o wszystkim i niczym, musiała wracać do domu, bo po południu jedzie do cioci w Cork.
   Zostałam sama. Nie tracąc więcej czasu poszłam się wykąpać w olejkach. Było to dla mnie jedyne odprężenie przed podróżą. Jutro o 12 już mamy samolot. Nie spodobało mi się to, że to Niall zamawiał bilety, jeszcze w jak byliśmy w Londynie, to w końcu też powinna być moja decyzja. Ludzie mnie ignorują, z czasem stanę się mało ważna i widzialna śród tłumu. To irytyjące. 
   Poszłam do sypialni i zaczęłam rozczesywać na łóżku włosy, z których wciąż skapały krople wody. Pachniały niczym morska bryza. No tak, umyte w specjalnym szamponie. Jaka ja nudna.. Ahh.
   Nagle zadzwonił telefon, ale to tak nagle, że aż ze strachu podskoczyłam. Cóż za wychowanie dzwoniącego. Nie wie, że jak się czesze włosy w skupieniu, zbytnio nie powinno się jak grom z jasnego nieba dzwonić. 
  Odebrałam, ponieważ ta melodyjka z Barney i przyjaciele zaczęła mnie doprowadzać do śpiewania, więc nie chcę słyszeć swojego fałszu. 
-Hallo ? 
-Hallo? - usłyszałam zdziwienie w głosie.
-No przecież słucham!
-Spokojnie, to ja Niall, nie słyszałem.
-Konkrety. 
-Lot mamy o 12..
-Tyle to ja wiem, o której będziesz? Zamów busa. 
-Przyjadę o 10, bądź ubrana, najedzona..
-Niall.. Nie dobijaj mnie, okey? Będziesz o 10, ale nie mów mi co mam zrobić a co nie, nie mam pięciu lat. 
-Ty nie bądź taka mądra.
-Zamknij się Horan.
-Sama się zamknij.
-To ty dzwonisz, leszczu. 
-Będę o 10, nara. - rzucił i się rozłączył. Co za cham! Nie cierpię jak ktoś mnie tak traktuje. Zobaczymy, kto będzie wredniejszy. 

***Ranem***

Obudziłam się przyssana do poduszki, a na niej moja własna ślina.. Fuj! Dostałam ślinotoku sennego, jestem czasem ohydna. Wstałam, pościeliłam łóżko i sprawdziłam godzinę. 9.30. Jak dobrze, zdążę się chyba wyszykować. Otworzyłam szafę, a tam niemalże pustki. Zostało parę ubrań, których na pewno w Londynie nosić nie będę. Same dresy i spodnie dzwony, które są już niemodne, choć.. Dresy może jeszcze mi się przydadzą. Dopakowałam je i zaczęłam grzebać w poszukiwaniu czegoś przyzwoitego.
Wynalazłam  śliczną koszulę, jednak do niej długo szukałam zwyczajnej, różowej spódniczki. Na końcu moje nogi zdobiły już czarne sandałki na obcasie. Cały strój wyglądał ślicznie, dlatego tak go zostawiłam. 
  Na spotkanie, gdy wyszłam z pokoju wybiegła mi Lily. Ciekawe co tym razem wymyśli. 
-Już jedziesz? - spytała cichutkim głosem. 
-Tak, za trzydzieści minut, zobaczysz Nialla, bo po mnie tu przyjedzie, wiesz? - nie dałam siostrzyczce tej satysfakcji. 
-Ale ja nie chcę żebyś jechała.
Uklękłam przed nią. 
-Ale kochanie, muszę, niedługo tatuś po ciebie przyjedzie, ale dopiero zimą na święta. 
-Ja chcę już do taty... 
-Lily, tatuś ma dużo pracy, bo musi chłopcom umówić koncerty, wiesz? To bardzo trudne zadanie, bo tata ma ciężką pracę.
-No dobrze.. - dziecko rzuciło mi się na szyję. Przytuliłam ją mocno, po czym dziewczynka pobiegła spowrotem do swojego pokoju. 
  Westchnęłam i zeszłam na dół, starymi, skrzypiącymi schodami. W kuchni zastałam babcię przygotowującą już śniadanie i dziadka w salonie narzekającego na wiadomości w telewizji. 
  Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek. Jest 9.50 dopiero!

__________________________________________
Do następnego ! Ludziska, jak czytacie bloga, to proszę o zaobserwowanie .<3
A jeśli chcecie się tylko zareklamować i spam wysyłać, to w ogóle nie komentujcie :) Taka moja prośba .;3



sobota, 9 lutego 2013

19. Stupid feeling

Hej!
Wiecie, coś mi się najbardziej nie podoba. Zrobiłam ankietę, odpowiedziało 17 osób, a komentuje jakieś 4 czy 5. To jest naprawdę denerwujące. Jeśli czytasz, to komentuj, bo tym okazujesz mi szacunek. Nie musisz mieć konta! Wystarczy, że napiszesz coś z anonima. W każdym razie wtedy jestem przekonana, że nikt nie czyta. To nie motywuje. Proszę was. Czytasz? = Komentuj! Taka zasada :**
_____________________________________________________






-Kocham Zayna.. - tak, wygadałam się, znów. Ale Pattie to moja przyjaciółka, jej wolno wiedzieć wszystko.
-Jak to Zayna? Nie wierzę.. A czy on czuje to samo?
-Tak mi się tylko wydaje.
-Myślałam, że kochasz Decklana.
-No i właśnie w tym problem.
-W tym, że masz tylu chłopców dla głowie? Wiedz, że sama sobie to zrobiłaś. Urodę mogłaś oddać mi, nie pogardziłabym!
-Przestań żartować, a co jeśli naprawdę go kocham?
-Zayna? - pokiwałam głową na "tak" - Musisz z nim pogadać, wyjedziesz z Dublina tak jakby nigdy cię tu nie było.
-Ale Decklan i tak będzie wciąż dzwonił.
-Ignoruj go.
-Postaram się.
-Jesteś pewna, że to Zayn a nie Niall?
-Ale że co?
-Słuchaj mnie! Jesteś pewna, że to Zayn jest tym jedynym, a nie Niall?
-Sama nie wiem, nie mieszaj mi, bo zaraz zrobię coś głupiego. Nie wiem czy to Zayn czy Niall, ale.. Niallowi i tak się nie podobam, poza tym miałam sen proroczy i.. Był to Niall, ale najpierw był to Decklan.. I.. Ja nie wiem co się ze mną dzieje.
-Martwię się o ciebie, wiesz? Chodź, pójdziemy się przejść, może potrzebujesz świeżego powietrza, pomyślimy co dalej. - Pattie złapała mnie za rękę i pomogła wstać z kanapy - Nie jest ci duszno?
-Troszeczkę jest.
-Spacer będzie najlepszym lekiem. Tylko muszę coś na siebie założyć.
Wzięłam torbę i usiadłam na krześle przy toaletce. Jeszcze poprawiłam włosy i makijaż. Po pięciu minutach mogłyśmy wreszcie ruszyć na dwór. O'Donell jeszcze musiała powiadomić mamę, że wychodzi.

****

-Może byśmy wyrwały jakiś chłopaków? - spytałam ni stąd ni zowąd.
-Znów chcesz sobie narobić kłopotów? Limit się wyczerpał na dziś! Masz teraz na głowie Aarona, Decklana, Nialla i Zayna.
-Aarona nie wliczaj.
Przyjaciółka już więcej się nie odezwała. Wiedziałam, że nie lubi ze mną się kłócić. No ale ma rację, nie ma co łowić chłopców teraz, muszę sobie to pogrywanie wybić z głowy. Złapałam ją za rękę. Lubiłam zgrywać wtedy niedostępną przed innymi, najczęściej też robiłyśmy to, żeby mijający nas chłopcy myśleli, że jesteśmy lesbijkami. To było naprawdę zabawne, a ich miny komiczne! Nawet gdy byłyśmy zajęte.
-Haha, a buziak? - spytałam.
-Zawsze i wszędzie. - dziewczyna delikatnie pocałowała moje zziębnięte wargi. Akurat przechodzili obok nas dwaj chłopcy, zagwizdali, ale zaraz zaczęli nas obgadywać. Jak zawsze -O patrz.. Tamten chłopak wygląda prawie jak... Niall! - zapiszczała uradowana. Szybko stanęłam na równe nogi. Że co?? Niall? Czy on mnie jak zawsze śledzi?!!!!
   Grał sobie w spodenkach i topie, świecąc mięśniami, których nie ma (no dobra, może trochę przypakował od ostatniego czasu ) ze swoim koleżkami  w nogę, a laseczki-koleżaneczki obserwowały, w dodatku moje i Pattie największe wroginie.
-Pośpieszmy się, bo nas zauważą.
Chciałyśmy przejść przez ulicę niczym w czapkach niewidkach, niestety któraś z dziewcząt nas zauważyła i zawołała: "Hej!" i jeszcze plus ten jej tandetny dzióbek. Miałam ochotę uciec, bo każdy z chłopaków na nas dziwnie patrzył, w tym mój były Blake, o którym wcześniej wspominała Pattie. Znów zagwizdali. Niall odwrócił się akurat, gdy jeden z nich miał do niego kopnąć piłkę. Nie zdążyłam się odsunąć i piłka przywaliła prosto w moją głowę.
   Obraz mi się chwilowo ściemnił i film urwał. Upadłam na chodnik.

*******

  Gdy się obudziłam zobaczyłam dwie zamazane twarze nad sobą. Po blond włosach poznałam Nialla.
-Wszystko w porządku? - spytał. Drugą osobą była Pattie.
-Mogłeś zrobić jej krzywdę, idioto! - krzyknęła do jakiegoś stojącego z tyłu.
-To nie była jego wina, to Niall się odwrócił.
-No bo widoki miał nieziemskie! - zawołał jakiś inny.
-Spytaj mnie o coś. - nakazałam.
-Yy.. Podaj wszystkie trzy zasady dynamiki Newtona? - rzucił.
-Zasada bezwładności, zasada tarcia, zasada akcji i reakcji. Dobrze?
-A skąd mam wiedzieć? Nie uważałem na fizyce.
-Wstawaj skarbie, bo nas tu noc zastanie. - Pattie pomogła mi się podnieść, ale ja jeszcze się zataczałam.
-Poczekaj.. Przepraszam, co nie? - powiedział wysoki chłopak o blond włosach i śnieżnobiałym uśmiechu.
-Jasne, to ty zrobiłeś na mnie zamach?
-Możliwe, ale gdyby nie to, że Niall się odsunął i dostałaś przeze mnie w głowę, nigdy bym nie zobaczył takiej piękności z bliska. - chyba się zarumieniłam. Widziałam, że na twarzy Nialla malowała się zazdrość. Mmm.. To musi coś oznaczać. Mierzył go wzrokiem, aż odpuścił i usiadł obok jakiejś szatynki.
-To do jutra, Niall. - pożegnałam go i odeszłam z Pattie.
-Łooł, widziałaś dziewczyno jak się patrzył? - spytała rudowłosa.
-Masz rację, chyba mu się podobam.. - zrobiłam arogancki uśmieszek.
-Przestań! Znów zaczynasz?
-Oj żartuję tylko!


__________________________________________________
Naprawdę Was przepraszam, że rozdział jest taki nudny, no ale cóż... Dopiero później zacznie się dziać akcja reanimacja !! :***
I jak? Wiem, że większość z was zaznaczyła, że Tori kocha Nialla, widzicie? Błąd na błędzie!
Jak można nie zauważyć, że ona kocha Zayna? To przecież widać !! .<3
Do następnego!! :))





czwartek, 7 lutego 2013

18. Wake up !

Obudziłam się wczesnym porankiem. Bardzo wczesnym. Gdy spojrzałam na zegarek, było piętnaście po siódmej. Spałam tylko siedem godzin. To rekord jak na mnie. 
  Wstałam i się wyprostowałam. Codzienna gimnastyka stawów i pościeliłam łóżko. Pościel wrzuciłam na parapet, żeby wyschła z wilgoci i otworzyłam wszystkie okna dla przewietrzenia. Może wam się wydawać, ale ja wcale nie zapomniałam o wczorajszym dniu.
   Chcąc nie chcąc, muszę na razie pomyśleć o tym co będę robić dzisiaj. Wiem! Odwiedzę wreszcie Pattie. Dawno jej nie widziałam. 
  Ubrałam się i włosy jak zawsze zostawiłam w pofalowane. Nigdy nie lubiłam ich czesać, no może z małymi wyjątkami, gdy na przykład szłam pod prysznic albo grałam w piłkę. Zrobiłam sobie delikatny makijaż, by za bardzo nie przyciągać. 
  Zeszłam na dół prosto do kuchni. Byłam strasznie głodna. Zauważyłam, że od pewnego czasu mocno schudłam. Dzięki ci doktorze i dieto! Teraz mam wzrostu 168 i w dodatku ważę 60 kilogramów. To chyba cud. Powinnam robić to dalej, powinnam.       Pomyślałam, że zrobię sobie jajecznicę. Dawno nie jadłam czegoś podobnego. Choć w Irlandii był to mało popularny przysmak na śniadanie, ja uważałam, że jest nie mniej jak wykwintne, ale syte. Przyznam, że angielskie jedzenie jest jednak trochę lepsze. Rozgrzałam patelnię i wyciągnęłam potrzebne składniki. Tym razem nie muszę robić śniadania dla mnie i dla Lily, bo babcia jej zrobi. Właśnie, a jeśli chodzi o Lily.. Ja wciąż widzę ten widok, Niall, ona, bawią się zabawkami w pokoju. On.. On to robi naprawdę specjalnie. Zaraz zacznie sobie romansować z Pattie i tyle z tego wyjdzie. On chce mi wszystkich ukraść. Ale ja mu na to nie pozwolę. Nawiasem mówiąc, zmartwił mnie jeszcze fakt, iż tak naprawdę wydawało mi się, że mu się podobam. Nie pociągam go. Jak to możliwe.? Przecież chciał mnie pocałować !! Nie wierzę, że udawał. Może.. Może to ze mną jest znów coś nie tak? Zresztą, muszę go sobie wybić z głowy. Muszę. Mam na głowie teraz Decklana. Do dzisiaj, miałam się nad nim zastanowić. Śnił mi się po nocy. Nie zniosłam tego. Obudziłam się zlana potem, po czym znów zasnęłam. Tamtym razem.. Tak, tamtym razem był to Niall. Jednak sytuacja była zupełnie inna. Tam to ja zrobiłam jemu krzywdę. Zepchnęłam go z pomostu i.. Znikł w przepaści. To muszą być jakieś znaki.
-To muszą być znaki.. - powiedziałam do siebie. Otworzyłam lodówkę, a tam jak zwykle góra jedzenia, na którą czasem miałam ochotę zwymiotować - To muszą być znaki.. - znów zaczęłam mówić do samej siebie. 

-----

  Włączyłam telewizor w salonie. Leciał jakiś kanał muzyczny. Usiadłam przy stole i zaczęłam pożerać swoją jajecznicę. 
   Jak wcześniej postanowiłam wybrałam się do Pattie. Jej dom mieścił się zaledwie sto kroków od mojego. Był to taka sama, o prostej budowie hacjenda pomalowana ostro czerwoną farbą. Do ich posiadłości wchodziło się przez ogromny kwiatowy ogród. W przeciwieństwie do mojego domu, ten był najmilej wyglądającym w okolicy. 
  Zapukałam i zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzyła mi jej mama. 
-Oo Tori, jak ja Cię dawno nie widziałam. 
-Dzień dobry, jest Pattie? Zapomniałam do niej zadzwonić. - skłamałam.
-Oczywiście, na górze siedzi. -  kobieta uśmiechnęła się i zaprosiła gestem ręki do środka. Weszłam i od razu pobiegłam po schodach do jej pokoju i jeszcze się na tych obcasach potknęłam. Zawsze na tych stopniach nie mogę normalnie wejść. Wparowałam do jej pokoju. 
-No hej!! - krzyknęłam. Zawsze miałam problem z tonem mojego głosu. 
-Nie krzycz mi do ucha! - ona była już przeze mnie głucha. Choć sama piszczała często jak głupia. 
-Ty wiesz, że ja to robię specjalnie. 
-Owszem wiem i nie rób tego więcej.
Poszłam się z nią mocno uściskać. Nie miałam okazji jakoś tego zrobić.
  Rozwaliła się na łóżku, a ja skoczyłam obok niej tak, że aż podskoczyła do góry. 
-Gdzie Decklan? - spytała. No tak, jeszcze ona o niczym nie wie, widać plotki za szybko w tym mieście teraz się nie roznoszą.
-Emma ci nie mówiła? Ona przecież wie wszystko.
-Masz rację, ona wie wszystko, ale mi nie mówiła nic. 
-Zerwał ze mną dokładnie przedwczoraj i.. Wczoraj przyszedł z kwiatami mnie odzyskać. Rozumiesz coś z tego?
-Więcej szczegółów dziewczyno!
-No to tak, rozstanie nastąpiło z dnia 3 sierpnia na 4...
-Tori! Nie tak szczegółowo. Mów jaśniej, za mało konkretów. 
-Tego dnia, gdy przyjechałam do Dublina, chciałam sobie wyjaśnić z nim wszystko, co do joty i wiesz co? Pod jego domem zastałam całującego się go z inną dziewczyną, którą była Holly, więc nie dziwię się, że nie przyszedł do cholery na to lotnisko! Ale wiesz co jest jeszcze dziwniejsze? Wczoraj, gdy chciałam ujarzmić tę bestię Aarona i go zaczęłam całować, naszedł mnie z bukietem kwiatów i się pyta co ja robię, bo on przychodzi mnie odzyskać, pokłócił się o mnie z Holly, przez co nie są razem. Rozumiesz?
-Ah więc taka z niego szuja! Nie wracaj do tego gnoja, znów cię zrani. 
-On mi groził, że się znów potnie jak do niego nie wrócę. 
-Zajmijmy się czym innym.. Zauważyłaś, że schodzi ci farba z włosów? Zaraz będziesz wyglądać normalnie.
-Co? Jak to farba mi schodzi? Cholera, będę musiała je przefarbować, nie wracam do starego koloru, o nie.
-Ale w czerni ci było lepiej. 
-Nieprawda, teraz przynajmniej przykuwam uwagę mężczyzn... - zakryłam szybko buzię. Pattie wiedziała jak bardzo lubię chłopców, jednak teraz to zabrzmiało serio dziwnie. 
-Ah więc to tak! Jesteś straszną łowczynią podrywów! Tori to faciara ! Tori to  faciara! - tak,podłożyła do tego jeszcze melodię, a znając życie nie przestanie dopóki się do końca nie wyśpiewa. Minęło pięć minut jak przestała.
-Tak! Jestem faciarą, choć takiego słowa w angielskim nie ma. 
-Damska wersja Harrego Stylesa. 
-Wcale nie, dlaczego tak sądzisz?
-Mike, Chris, Blake, Duane, Morgan, Ranny, Evan, Aaron, Decklan.. Kojarzysz ich skądś może?
-I jeszcze Lewis. 
-No i sama widzisz! Pobiłaś rekord Guinessa, miałaś tylu chłopaków co nawet Emma nie miała. 
-Bez przesady, ona ich zmienia jak rękawiczki.
-Mniejsza o Emmę, po prostu.. Nie znudziło ci się takie szukanie chłopaków na siłę? Zaczęłaś tak pogrywać odkąd miałaś 13 lat, pamiętam. 
-Wtedy to ja sama zaczynałam z nimi flirtować.
-W tym wieku to nie był jeszcze flirt! Jesteś jeszcze taka głupia. Powiedz mi lepiej co z Niallem. 
-A co ma być? Wczoraj byłam z nim w wesołym miasteczku, no i z Lily, przez co Lily jej nastawiona bardziej  na niego, wiesz, jeszcze mnie prawie pocałował na diabelskim młynie..
-Jak to cię prawie pocałował? 
-To znaczy, jego usta delikatnie dotknęły moich, ale tak że niewyczuwalnie. 
-Rozumiem.. Więc nie jesteście razem?
-Nie! On powiedział wczoraj jeszcze, że mu się wcale nie podobam, ale jakim cudem skoro mnie chciał pocałować? Teraz ma mnie gdzieś. Powiedziałam, żeby w końcu dorósł, bo wcale nie jestem nim zainteresowana, a on: "Kto powiedział, że mi się podobasz?" , a ja mu chciałam cos jeszcze powiedzieć, tylko że puścił moją dłoń i wyszedł. Rzekł tylko: "Do soboty" i.. Wyszedł. Nie wierzę, że tak łatwo mnie olał... 
-Dziewczyno, nie nakręcaj się tak, spokojnie - chwila ciszy - Kochasz go? 
-Nie kocham go. - wzięłam duży wdech - Po prostu to dla mnie bardzo dziwne i niewytłumaczalne. 
-Jesteś pewna, że czegoś do niego nagle nie poczułaś? 
-Jestem pewna. Kocham innego.
-Kogo?



_____________________________________________________________
No to do następnego miśki!! :**

sobota, 2 lutego 2013

17. Are you jealous?



  Odwróciłam się. To był Decklan. W dodatku sam. Bez Holly. Było to podejrzane i wprawiało mnie w zakłopotanie. Gdyby nie to, że zerwał ze mną, pewnie teraz bym krzyczała, że to nie tak jak myśli. Ale w tym momencie? Nie. Teraz miałam po prostu mieszane myśli.
tak, ten chłopak to Decklan .xd

-Tori? Ja tu przychodzę Cię odzyskać - chłopak miętolił bukiet kwiatów w dłoni - a ty całujesz się z Aaronem? - spytał oburzony. Teraz już naprawdę nie wiedziałam o co chodzi. Stałam pomiędzy młotem a kowadłem. Czarnowłosy uśmiechał się głupkowato, a ja wciąż trzymałam go za barki, a drugi czarnowłosy z bukietem patrzył jak na idiotkę. 
-A ty chcesz oberwać w zęby , Fisher? - spytał mój były i wcisnął mi kwiaty niby delikatnie w dłoń. Cofnęłam się, a on podszedł do Aarona. 
-Taki macho jesteś, a ja jej nie złamałem przynajmniej serca. 
-Ja przynajmniej ledwo co ją znając nie całuję jej na środku drogi! Jesteś idealnym przykładem na kogoś kto się puszcza. Męska dziwka. 
-Jak mnie nazwałeś?
-Słyszałeś.
O nie. Bałam się, że zaraz się pobiją. Decklan przyszedł by mnie odzyskać? Jakie to ciekawe.
-Decklan stój. - zatrzymałam go, gdy już wymierzał cios pięśćią Fisherowi - Dlaczego tu przyszedłeś bez Holly?
-Pożarliśmy się. O ciebie chodziło. Chyba naprawdę popełniłem błąd i nie umiem go naprawić. 
-Przyszedłeś, żeby mnie odzyskać, z kwiatami, bez Holly i w dodatku pokłóciliście się o mnie? Co mam przez to rozumieć?
-Że cię naprawdę kocham. Musisz mi wybaczyć. Dla ciebie mogę się nawet wyprowadzić do Londynu.
-Słucham? I co ja mam teraz zrobić.. - nie miałam pojęcia co teraz wybrać. Czy bycie z Decklanem i pozwolenie mu na wyprowadzkę czy danie sobie z nim spokój. W gruncie rzeczy, nadal mi go brakuje, ale...
-Muszę to przemyśleć, na razie wracam do domu. Cześć. - odwróciłam się zostawiając ich samych.
-Tori! Czekaj, a kiedy wracasz do Londynu? - zawołał jeszcze za mną.
-W sobotę.
-To za dwa dni.
-Wiem. - jak najszybciej chciałam zakończyć tę pogadankę i znaleźć się w domu. Do jutra przemyślę całą tę sytuację. Bałam się reakcji wszystkich ludzi dookoła. Zaczną się roznosić plotki. Zaszkodzi mi to, jednak czy miłość jest warta więcej? Owszem. Jest warta więcej. Ale ile już było wylanych łez, ile zasmarkanych chusteczek, ile ran mam na sercu. Wszystko przez tych niby chłopaków. Jednak gdy poznałam Decklana wszystko się zmieniło. Może to mój wyjazd tak go zmienił? Powinnam mu wybaczyć.

****

W domu, weszłam do pokoju Lily, a tam Niall razem z moją siostrą! W dodatku bawili się kucykami pony i zabawkowymi żołnierzykami.  I ona go tu wpuściła.
-Drzwi były zamknięte, jak się tu dostaliście? - spytałam oburzona.
-Babcia zawsze pod wycieraczką trzyma klucze, nie wiedziałaś?
-I mi tego nie powiedziała? Paranoja jakaś. Dzięki Niall za opiekę nad Lily, a teraz do widzenia.
-Bawimy się lalkami, nie przeszkadzaj. - wtrącił Niall.
-To są rzołnierzyki, głąbie.
-Lily twierdzi inaczej.
-Chcesz dalej prowadzić tę jakże dziecinną rozmowę czy wyjść? A może mam ci w tym pomóc?
-Tori, spokojnie.
-Jak mam być spokojna?! Wynocha. - złapałam go za ucho i wyprowadziłam z pokoju.
-Auaua.. Znów zaczynasz? - zamknęłam drzwi od jej pokoju i zaciągnęłam go na korytarz na samym dole.
-Skończ już z tym, lizusie cholerny.
-Ale z czym?
-Zachowujesz się jak dzieciak. Ile ty masz lat? Dorośnij. Nie widzisz, że nie jestem tobą zainteresowana?
-Kto powiedział, że mi się podobasz? - i te słowa właśnie trafiły mnie prosto w serce. Spojrzałam na chłopaka lekko ponurą miną. Czy ja coś do niego teraz poczułam? Niemożliwe. Teraz mi  na nim zależy? Nie wierzę w to. Może mam po prostu takie odczucie. Wciąż trzymałam go za rękę. Patrzyłam w jego głęboko niebieskie oczy, hipnotyzujące wiele dziewcząt na całym świecie. Ja to naprawdę się muszę dzisiaj źle czuć. On.. On jest jakiś taki.. Uroczy? Co ja znów wygaduję... Jego dłoń była taka ciepła.. Jednak gdy ją trzymałam rozluźniona, aż mało co  miał ją zaraz puścić.
-A ja myślałam, że...
-To źle myślałaś. - puścił moją grabę i zdjął czapkę poprawiając włosy pod nią.
-Wiesz, ja..
-To do soboty. - mruknął z cicha i wyszedł z mieszkania. Stałam zamurowana przez chwilę w tym przedpokoju, z rozłożonymi dłońmi. Pewnie wyglądałam  w tej chwili komicznie. Jeśli ja coś do niego czuję, to jest to wielka pomyłka. Jak głosi stare przysłowie: "Doceniamy coś dopiero po stracie tego". Ale... Ale.. Ja nie wierzę w to co się ze mną dzisiaj dzieje. Jestem w krainie czarów? Proszę niech ktoś mnie obudzi zanim zaraz do niego polecę i go pocałuję tak jak Aarona. Zresztą sama go wtedy odtrąciłam.


****

Minął cały dzień. A ja ani nie wyszłam z pokoju. Jak mnie babcia na obiad wołała, to mi w końcu przyniosła do pokoju i się zlitowała. Nawet nie chciałam rozmawiać o dzisiejszym dniu.
  Normalnie wieczorem położyłam się spać, ani włosów nie umyłam, a piżamy nawet nie chciało mi się zdjąć ze sznurka, tylko wzięłam jakąś starą bluzkę i legginsy w paski. Zrobiłam sobie kakao i zamknęłam na nowo w pokoju. Telefon milczał. Wciąż leżałam na dywanie, przede mną książka której nawet nie zaczęłam czytać, a postanowiłam że w niej schowam wszelkie smutki i mnie wciągnie do swojego magicznego świata, gdzie wszystko jest tajemnicze i idealne. Nie. Gapiłam się jak głupia w ekran tego Ajfona-Ajsrona. Na tapecie nadal miałam dziwną tańczącą zebrę. Tę tapetę przesłał mi Louis, a ja dowiedziałam się o tym ostatnia. Hahhahahahahhahahahah, zabawne. Nie. Serio nie było mi do śmiechu.
  Jak grom z jasnego nieba dostałam wiadomość. Krótka text message, a jak cieszy. Od... Decklana. Nawet to mnie zadowoliło. Jeśli byłaby od Nialla, to bym sie chyba sama powiesiła. Gały wyszły mi na wierzch gdy przeczytałam treść SMSa.
Od: Kicia
Treść: Nadal o tobie myślę. A ty już się zastanowiłaś? Bo jeśli nie przyjmiesz moich przeprosin, to.. Mam w domu żyletkę. A wiesz co się dzieje z żyletką na moich żyłach, gdy cię powoli tracę, tak jak za każdym razem gdy się kłócimy. Nie chcę tego robić. "
On znów się chce pociąć!! Kiedy ja się cięłam i on to robił. Nie, dzisiaj tak łatwo nie zmieknę. Wiem, że on i tak nie ma odwagi, wyrósł z tego. Duzi chłopcy nie płaczą, tym bardziej dziewczynki. Nie dam się nabrać.
  Rozległ się dźwięk mojego pejdżera. Aż podskoczyłam, gdyż miałam go w kieszeni legginsów. Dziwne, prawda? Kto normalny trzyma pejdżer w kieszeni legginsów.
  No tak, zapomniałam, że o tej porze, czyli między godziną siódmą a  szóstą zwykle muszę nakarmić króliki, które trzymamy w klatkach na dworze.
  Założyłam ciepłą bluzę i trampki, po czym zeszłam do piwnicy, by nią przejść na podwórko od strony tylnej. Wzięłam kłębek sianka i podeszłam do klatki. Było zupełnie ciemno, zapadał zmrok, więc zapaliłam lampę.
  Niall mówił, że nie lubi królików, bo nic nie robią i są nudne. Hahahha, ah ten Niall. Boże, co ja znów o nim myślę? Nie, on ma zniknąć z mojej głowy raz na zawsze. Teraz.
  Włożyłam palce do klatki z sianem i... Clark Udziabał mnie !!
-No miłe powitanie kolego.

Po jakimś czasie poszłam i tak spać, nawet nie przeczytałam ani jednej strony tej cholernej książki , w dodatku było to romansidło. No, dopiero to by mnie dobiło. Szczęśliwa para forever.


____________________________________________________________
I co myślicie o  rozdziale? Bije wszelkie rekordy? .<3
Podoba wam się teraźniejszy bieg wydarzeń? Mnie bardzo, po raz pierwszy i nawet miałam niezawodzącą wenę !! .:)