sobota, 24 listopada 2012

12. Bad boys aren't nice

Kiedy tylko podeszłam bliżej niemalże oniemiałam. Miałam ochotę zabić ją w moich myślach, co oczywiście robiłam z każdą minutą brutalniej jak na to patrzyłam. Podejrzenia, emocje, wszystko zebrało się w jedną całość. Pocałowali się, blondyna się wczuła, a ja? Ja miałam ochotę ryczeć.
-Co ty wyprawiasz? Pogrzało do reszty ? - spytałam zawiedziona i wściekła jednocześnie wymachując rękami na wszystkie strony. Chłopak od razu od niej się odczepił. Była to Holly Scally, moja dobra koleżanka, była koleżanka teraz ! Nie rozumiem czemu. Nie dziwię się, że Niall z nią zerwał, ale z tego co wiem o karierę chodziło, więc... Równie dobrze mogło chodzić o nią.
-Tori?
-Nie, święty Mikołaj ! Weź mi mów lepiej co tu jest grane.
-Aa... Tak, z nami koniec, jesteś zwykłą tapeciarą i dziwką, a ja i Holly jesteśmy razem od... Tygodnia? Tak, od tygodnia.
-Ja ? Tapeciarą? Spójrz lepiej na Emmę Waterdone, to zmienisz zdanie.
-No dobra, może tapeciarą nie, ale to drugie to racja... To co między nami było się skończyło.
-A kto tweetował do mnie, że tęskni i chce się spotkać?
-Tori, to ja pisałam, żebyś przyjechała i zobaczyła że życie to nie bajka, Deklan woli mnie, od kiedy wyjechałaś zbliżyliśmy się do siebie.
-Niee... Ty chyba sobie jaja robisz Deklan. - powiedziałam wskazując na Holly.
-Nie robię, nie chcę cię - jesteś zbyt głupia żeby z tobą być. Nikt nie chciałby, nawet Dave mówił że niezła z ciebie sztuka, smakowity kąsek, ale charakter... Nie wchodzi w rachubę.
-A co ten twój walnięty koleżka wie, może nie jestem idealna, ale ze mną byłeś, dlaczego? Żeby zaliczyć w łóżku i zapisać w życiorysie? Zabawne.
-Spaliśmy jeden raz.
-Mniejsza o to ! Zdradziłeś mnie tak perfidnie, że... Nie mam siły na ciebie.
-Nie tłumacz się, oboje dobrze wiemy, że jesteś po czarnej stronie mocy.
-Jakim ty językiem do mnie mówisz? Bajek za dużo się naoglądałeś?
-Nie, mówię ci jaka jesteś. Jesteś po prostu płytka.
-No nie, teraz to dowaliłeś kolego. Ja płytka ? Spójrz na Holly, głupia blondynka która na oczy nie wie co to płyn do demakijażu, bo z tą gładzią szpachlową pewnie śpi. W firmie budowlanej się zatrudniłaś?
-Lepiej licz się ze słowami chudzielcu.
-No nie, zaraz ją chyba uderzę.
-Ty? Taka malutka, drobniutka istotka? - Deklan zaczął ćwiczyć idiotę.
-Co ty ćwiczysz ? Proszę cię... - złapałam go za rękę, ale on wstał i pchnął mnie na ziemię.
-Czego ty ode mnie oczekujesz? Nie masz na co czekać.
-Tori, nic ci nie jest ? - usłyszałam i się rozpłakałam. Nawet się nie odwróciłam by zobaczyć kto do mnie mówi. Podniosłam się i wytrzepałam kolana z ziemi. Przede mną jakimś cudem stał Niall.
-Jakież miłe spotkanie. - mruknął do Holly.
-Kim jesteś? Aaa... Ta gwiazdorzyna, która wstyd przynosi ojczyźnie i w dodatku zraniła Holly? Śmiesz się jeszcze pokazywać?
-Miałem powody, koleś, a ten kto zadziera z Tori zadziera ze mną. Zaraz ja ci odrobię dupę.
-Uu... Już się boję.
-Sam chciałeś.
Nim się obejrzałam Niall przywalił mu prosto w zęby. Chłopak wypluł jednego zęba i upadł, ale z powrotem się podniósł.
-Banda idiotów. - mruknął i z Holly zwiali.
-Nic ci nie jest ? - spytał.
-Nie. - rzuciłam i poszłam w swoją stronę. Nie miałam zamiaru z nikim zostać - To nie jest twoja sprawa, tylko moja, rozumiesz? Weź się odczep.
-Tori, przecież cię w takim stanie nie zostawię.
-Bohater się znalazł. Mam dość kłopotów, nie dość że mój były chłopak chodzi z twoją ex, to jeszcze się wtrącasz. Co ty tu w ogóle robisz?
-Szedłem do domu moich dziadków, mieszkają w tych okolicach. No chyba obojętnie nie mogłem przejść, a obiecałem twojemu tacie że cię obronię, jak będzie taka potrzeba.
-Ale nie musiałeś pozbawiać go zęba !
-Sam się prosił. Posłuchaj mnie, chcę żeby ci było dobrze, bo bardzo cię lubię.
-Trudno. Weź mnie nie rozśmieszaj, lubisz mnie? Mnie nikt nie lubi jak to ujął Deklan.
-Na jakiej podstawie ? To, że masz swoje gorsze chwile jeszcze nic nie znaczy.
-Wszyscy mają mnie za nieudacznika, a ty mnie nie znasz. Mój dziadek, od strony mamy, który ma jakieś 80 lat, jeździ na wózku, były komandos w Rosji, ma chore, bez czucia nogi, jest zarośnięty jak Neandertal i chudy, bodajże kościsty, któremu zawsze pomagałam, nazwał mnie kiedyś nieudacznikiem. Pewnie gdybym skoczyła z mostu i przeżyła, on by stwierdził że zepsułam całe samobójstwo, zawsze będę dla niego nikim.
-Przykro mi, ale dobrze wiesz, że starzy ludzie różne rzeczy mówią.
-Ale on może i ma swoje lata, ale jeszcze nie zgłupiał.
-Uwierz mi, wiem co mówię.
-Własnie, że nie wiesz. Weź idź w swoją stronę. - ominęłam go i ruszyłam z powrotem do domu. Nie miałam ochoty na nic. Po prostu to wszystko mnie przerastało.


__________________________________________________________
I jak rozdział kochani? Liczę na trochę komów. Pierwszy raz miałam wenę ! Mega ;-*

sobota, 17 listopada 2012

11. Home

Hahahahhah Nialler .♥




       Po długiej podróży do miejsca mojego pierwszego zamelodowania, wreszcie bus dowiózł mnie na miejsce. Nie mieszkałam w wielkim domu, poza tym, nie mieliśmy nigdy za dużo pieniędzy, dopóki tata nie zaczął pracować dla chłopaków, gdy mama zmarła kompletnie się wszystko zatraciło, jedynie spadek, jaki otrzymaliśmy po mamie nas uratował. Musiałam się wynieść, im mniej ludzi tym lepiej - nie zrozumcie mnie źle, ja wiem, że moi dziadkowie nie mieli wysokiej emerytury, więc pewnie myśleli o tym, żebym się wyniosła do taty, przynajmniej tak mi się wydaje. A bilety na koncert, załatwiła nam mama Pattie. Więc sami widzicie, bieda i nic więcej. 
   Nasze mieszkanie, przytulna chatka z drewnianych, poziomych paneli, z tarasem i dużym podwórkiem. Pomalowany na niebiesko, okna białe. Może wydawał się być skromną chatą, to w rzeczywistości był ciepły i przytulny, w końcu, nie powiedziałam że wystrój jest beznadziejny, bo aranżacja była doskonała. Ej, mamy XXI wiek, a nie średniowiecze, Irlandia nie jest zacofana, jesteśmy tacy jak inni, tylko niektóre przypadki, takie jak ja, nie są bogate. Dziś, wszystko się zmieniło, tata pomaga opłacić mieszkanie i dziadkowie żyją jak zamożni, nic nam nie brak, oszczędzać nie trzeba - luksus.
-Więc tu mieszkasz ? - spytał Niall wyciągając moją dużą torbę Nike z bagażnika. 
-Jak widać, tak. No, to teraz widzisz, w jakiej biedzie mieszkałam.
-To nie jest żaden powód do wstydu, sam zanim zostałem sławny nie grzeszyłem bogactwem, byłem goły i niewesoły. 
-Nie wiedziałam.
-Owszem, wiedziałaś.
Miał rację, skłamałam. Wiedziałam że był takim samym człowiekiem jak ja, ale nie chciałam wyjść na głupka.
-To ja... Ja już pójdę. - powiedziałam biorąc od niego torbę. Pomachałam mu na do widzenia palcami, po czym ruszyłam po schodach do drzwi i zadzwoniłam do nich dzwonkiem. O dziwo, nikt nie otworzył pomimo mojego długiego czekania. Sprawdziłam, czy drzwi są otwarte. Rzeczywiście, rozwarłam je na ościerz i wparowałam do środka. 
-Hallo ? Jestem już ! Babciu! Dziadku ! Lily ! To ja, Tori ! - zawołałam na cały dom. I nic, cisza. Rozejrzałam się jeszcze dookoła, aż usłyszałam zbieganie ze schodów. Nie mógł być to nikt inny, jak moja młodsza, czteroletnia siostra Lily.
-Tooori ! - zawołała. Ukucnęłam i dziewczynka zarzuciła mi na szyję swoje chude ramionka.
-Cześć mała, powiedz mi, gdzie jest dziadek i babcia ? 
-Bapcia w ogrodzie, a dziadek u wujka Joe gla w kalty. 
-W porządku, a ty co sama robisz w domu ? Nie przyszła do ciebie pani Monic ? 
-Nie psysła dzisiaj, ale babcia powiedziała, żebym się bawiła w pokoju. 
-Dobrze, to chodźmy do babci. - wzięłam małą na ręce i przeszłam do ogrodu przez drzwi frontowe od kuchni. Lily miała rację, babcia jak zawsze pracowała tak ciężko jak się da, sadziła marchewki. 
-Babciu ! Wróciłam ! - zawołałam po raz kolejny. Odstawiłam siostrę na ziemię i ta pobiegła na huśtawkę.  Starsza kobieta gdy tylko mnie zauważyła zdjęła rękawiczki i stanęła na równe nogi.
-Tori, złotko, nie mówiłaś że wrócisz.
-No wiem, więc... Suprise, suprise ! - babcia mocno mnie przytuliła. 
-Jaka miła niespodzianka, ten twój tata wyciągnął cię do Londynu, a mogłaś zostać tutaj.
-Babciu, wiem jaką mamy sytuację funduszową, dobrze zdaję sobie sprawę, że nie mieliśmy za dużo pieniędzy na utrzymanie mieszkania, a teraz... Teraz tata dostał dobrą pracę, dobrze opłacalną, ba! bardzo dobrze opłacalną, ja czułam, że jestem zbędna w tym domu, im mniej ludzi tym mniej pieniędzy idzie na utrzymanie.
-Tori, jeśli czułaś się źle, mogłaś przyjść do nas i porozmawiać, to wcale nie ma znaczenia, u nas, teraz po przeprowadzce jesteś mile widziana w domu, zawsze i wszędzie. Nie wiem dlaczego myślałaś, że jesteś zbędna.
-Ja po prostu chciałam pomóc, ale... Teraz nawet mi się podoba w tym Londynie. Przyjechałam tu z taty podopiecznym, Niallem Horanem z One Direction, mieszkam jeszcze z pozostałą czwórką w jednym domu.
-Z tym Niallem Horanem, którego zdjęcia kiedyś rozwieszałaś po całym pokoju ?
Zagryzłam zęby.
-Tak, z tym. On ma tu dziadków, bo tak prawidłowo to pochodzi z Mullingar, a tu ma rodzinę i tak się złożyło, że tata jak zwykle panikuje, że pojechaliśmy razem. 
-Ahh, mojego syna nigdy nie nauczysz spokoju, no ale cóż, lepsza troska niż nic. 
-Dziadek, jak sądzę jest u wujka Joe.
-Tak, znów grają w tego nieszczęsnego pokera, zaczęli robić zakłady o pieniądze, coś czuję że wróci z pustym portfelem. - na te słowa zachichotałam. Babcia zawsze tak, jesli o dziadka chodzi - No dobrze, nie stójmy tu tak i chodź dam ci obiad.
-Babciu... Dobrze wiesz, jak to jest ze mną i jedzeniem. 
-Bez gadania, marsz do kuchni.
-Jakbym tatę słyszała... - mruknęłam będąc popychana do przodu przez babcię i jeszcze Lily pociągnęła za rękę. Cała babcia. 
     Po obiedzie, postanowiłam, iż jeszcze raz zadzwonię do Deklana i wszystko wyjaśnię. Siedząc tak na łóżku, wpatrywałam się w okno i czekałam aż odbierze. Nic. Obraził się na mnie ? Nie wiem co mam robić... Może czymś zaszłam mu za skórę, ale czym ? Nie miałam z nim kontaktu od tygodnia. To dziwne, wręcz podejrzane. 
   Zaczęłam działać, a nie czekać. Przebrałam się w czyste ubrania i wzięłam nogi za pas. Poszłam do niego, a co innego miałam zrobić. Gdy zmierzałam ku jego miejscu zamieszkania, dzielnica Qweenway ujrzałam dziwne widowisko. Był tam, ale obok niego siedziała jakaś dziewczyna. Blondynka, wyglądała zupełnie jak... (...) 
Tak, była to ona ! Ale miał u mnie przesrane ! 



___________________________________________________
Jak myślicie kim była ta dziewczyna ? Odpowiedz w komach, rozdział bd jutro ;-***
See ya. .<33 
+ jeśli chcecie, żeby blog przetrwał, a tym bardziej moja wena twórcza, polecajcie bloga ! Jeśli oczywiście wam się historia podoba ;DD

wtorek, 6 listopada 2012

10. Cool trip

POD KONIEC PRZECZYTAJ TEKST POD ROZDZIAŁEM ! :D
hahahahahahhahh :D


Środa



Dzisiaj, tak, to dzisiaj, dzisiaj ja i Niall lecimy do Dublina. Muszę zabrać z mojego starego domu parę rzeczy, odwiedzić babcię, bo od koncertu w ogóle jej nie widziałam, po drugie wreszcie spotkam się z moim słodziakiem Deklanem i Pattie. Stęskniłam się za nimi. A Niall ? Nie mam pojęcia, wydaje mi się że ma tam rodzinę, jak mówił tata. 
   Wstałam wcześnie, ponieważ lot mamy na 11.00. Pościeliłam łóżko, uporządkowałam, co jest wielką nowością w moim pokoju - taki tam epicki chaos. Otworzyłam szafę, by wybrać coś godnego założenia. Jeśli ktoś chce wiedzieć, pogoda była nieciekawa. Deszcz i wiatr - typowe w Angli. 
    Postanowiłam iż założę coś ciepłego. Wcisnęłam na siebie to [klik] i swoje różowe ombre podkręciłam w loki, jak zawsze.
   Zniosłam torbę i kurtkę na dół, położyłam na segmencie kuchni. Niall wyżerał płatki, spojrzałam na niego z dezaprobatą.
Co za debil ?
Otworzyłam lodówkę, a w niej pełno jedzenia. Oni naprawdę mają na to wszystko kasę ? Co za głupie, pytanie, wiadomo że mają.
-Cieszysz się, że wracasz na trochę do kraju ?
-Cieszę się, zwłaszcza że jadę z tobą.
Prychnęłam. Jemu naprawdę się wydawało, że mnie poderwie nawet jeśli jestem zajęta? Nie sugeruję od razu że to flirt, ale tak to wygląda. Włączyłam radio, a tam akurat leciała piosenka Demi Lovato "Skyscaper". Osobiście nie lubiłam jej, po prostu nie mój typ głosu i tyle.
-Zmieniam stację, nie lubię tej laski. - rzuciłam i chciałam już przekręcić na inne radio, na RMF Maxxx, polską stację, ale NIall mi przerwał.
-Niee... Nie wyłączaj.
-Dlaczego ? Co ? Zakochany jesteś ? - dopytywałam z ironią w głosie. wyraźną ironią.
-Nie, ale ta piosenka jest w sumie dobra.
-A ja myślę, że ty czujesz do niej mięte, wierz mi, czytam Twittera.
-Tobie się wydaje że wszystko co mówią ludzie to prawda ?
-Taak, tak myślę. - odparłam stanowczo i wyjęłam z lodówki sok. Chłopak na chwilę zamilkł, ale po chwili znów się odezwał.
-To źle myślisz.
-A kto napisał na Twitterze "Przeleciałem Demi" ?
Znów cisza.
-To nie byłem ja, jakiś dzieciak włamał mi się na konto.
-Jakiś dzieciak ? Doprawdy ? Lepszego kłamstwa wymyśleć na poczekaniu nie mogłeś ? Może bym uwierzyła gdyby to było wiarygodne.
-Nie podoba mi się ta Lovato, nie wiem kto napisał te bzdury z mojego konta, może pijany Zayn, bo tylko on z chłopaków zna moje nowe hasło. Przysięgam że nikogo nie przeleciałem... Jeszcze.
Wybuchnęłam śmiechem. Ten blondas potrafił mnie rozśmieszyć, nie , serio, wcale nie w przenośni czy sarkazmie, po prostu teraz mu się udało.
-Jeszcze nie ? Kogo masz na oku ?
-Sugerujesz że już to zamierzyłem ? - odpowiedział pytaniem.
-No tak.
-Kogoś mam, ale pewnie nie uwierzysz kogo.
-Nie gadaj głupstw słodziaku, powiedz kto ci się podoba ?
-Nie powiem, tajemnica państwowa.
-Nie wstydź się.
-Nic nie mówię, okej !! ?
-Dooobrze, dobrze, nie dzwoń po gliny, skoro nie chcesz uchylić rąbka tajemnicy, to nie będę przecież naciskać. No, pośpiesz się, zaraz jedziemy na lotnisko.
-Już kończę, a ty nie jesz ?
-Zjem w drodze.

    Po godzinie, tata zawiózł nas na lotnisko. Pożegnanie, oczywiście trwało niezwykle długo, bo tata ostrzegał mnie przed złodziejami grasującymi w Dublinie, tak, nie był to zbyt bezpieczny kraj, ale nie bez przesady.
-Tato, dobrze wiesz, że ludzie są tam życzliwi, tacy jak byli zawsze.
-No wiem, wiem, na szczęście Niall jest z tobą, pilnuj blondasku żeby nikt się do niej nie dobrał. - zwrócił się do Horana.
-Ja mam chłopaka, nikt do mnie sie już nie dobierze, dobrze to wiesz, Deklan czuwa nade mną zawsze.
-Uważaj też i na Deklana. - dodał. Irlandczyk kiwnął głową na "Tak". Wyściskałam jeszcze tatę i mogliśmy ruszyć na rozprawę. Trwała ona krótko, więc od razu po piętnastu minutach mogliśmy wreszcie wsiąść do samolotu. Podróż, hm... Trwa godzinę, więc nie muszę się użerać z Niallerem za długo, bo on, jak zacznie gadać o głupotach, to nie ma końca. Jak na mnie, to byłam dobrym słuchaczem bzdur i głupstw, o których mówił mój towarzysz.
-... i wtedy myślałem, że go zabiję, ukradł mi żelki ! - zakończył swoją jakże przeciekawą historię o tym, jak to Louis zjadł jego jedzenie. Pasjonujące -,- .
-Kochasz coś bardziej od jedzenia ? - spytałam poprawiając grzywkę.
-Tylko Louisa, więc jak wiesz, nie zabiłem go.
-Przerażasz mnie. - westchnęłam patrząc jak ten wcina kanapkę. Chciałam go wypróbować, więc...
-To twoje ? Daj dziaba. - wyrwałam mu co jego z rąk i ugryzłam nadgryzioną część. Nie sprzeciwił się.
-Możesz to skończyć, jeśli chcesz.
-Nie zabijesz mnie ? - spytałam dojadając kanapkę.
-Dziewczyn się nie bije.
-No ale...
-A co mam cię zabić ?
-Jak będę miała ochotę umrzeć dam ci znać.
-Po co umierać, skoro można żyć ?
-Dobre pytanie, otóż czasem mamy takie chwile, że już nic nas ucieszyć nie może i... Chcemy się zabić.
-Ja nigdy nie miałem takich sytuacji i mam nadzieję ,że ty też nie.
-Raz miałam, ale to stare dzieje.
-Chcesz o tym pogadać ? Może ci pomogę...?
-Kiedy będę gotowa, opowiem ci co się stało, a na razie... O zbliżamy się do lądowania. - zmieniłam szybko temat. Niall nie kontynuował go, słusznie, bo to nie na moje siły. Możliwe, że mógł coś na to poradzić, jednak... Nie, nie sądzę aby na to była rada, to już dawno za mną.

   Wylądowaliśmy w zielonym i radosnym Dublinie. Jeszcze na lotnisku, zaczepiła nas grupka fanek, które poprosiły o autograf. Horan spełnił ich życzenie, a następnie udaliśmy się do hali, gdzie mieli czekać na mnie Deklan, Pattie i paru innych znajomych ze szkoły. Co się okazało, gdy doszliśmy na miejsce, nie było wśród nich Deklana, co dziwniejsze, obiecał, że przyjdzie, a teraz nie mógł. Przecież on nic takiego nie robi ! Mógłby  znaleźć dla mnie trochę czasu. Podreptałam stukając obcasami po podłodze, do mojej gromadki, a Niall tuż za mną.
-To twoi znajomi ? Chwila, pamiętam tę dziewczynę z koncertu, przyszłyście obie, prawda ? - spytał wskazując na grupkę moich "kolorowych" i zakręconych przyjaciół. Tak, rozpoznał Pattie.
-Zgadza się, to Pattie, umów się z nią.
-Nieee... Dzięki, mówiłem że mam już kogoś na oku.
-Tylko proszę, nic do niej nie mów, bo zemdleje.
-Wystarczy, że mnie zobaczy, to tak działa.
-Nie oszukujmy się, tak właśnie będzie. - uśmiechnęłam się i do nich pomachałam. Ruszyli w naszą stronę.
-No heej, ślicznotko ! Kogóż tu przyprowadziłaś ? - spytała Virginia, chodziłyśmy razem na kółko muzyczne.
-To jest Niall.
-O mój Boże ! - pisnęła Pattie.
-Tylko spokojnie. - wśród moich znajomych, była też Holly, ładna blondynka,  koleżanka z klasy. Niall dziwnie się na nią spojrzał.
-Holly ? - spytał. Skąd on znał jej imię ? To podejrzane, a jego ton głosu jakby obrazował: "To naprawdę ty".
-Niall ? - teraz to i ja się pogubiłam - Kopę lat.
-Tylko dwa, to nie długo. Co u ciebie ?
-Bardzo dobrze, Tori dlaczego nie mówiłaś że go znasz ? - zwróciła się do mnie.
-A skąd miałam wiedzieć, że ty też go znasz ? Ludzie uświadomcie mnie, o co chodzi.
-Niall i ja byliśmy parą, dwa lata temu, ale zerwał bo wolał zająć się karierą, to było smutne. - podsumowała i lekko się zarumieniła, pewnie od tego ciepła panującego na sali.
-Wow, od tego nadmiaru informacji, aż głowa boli. - mruknęłam.
-Świetnie cię znów widzieć, no ale co do tego zerwania, innego wyjścia nie miałem, choć trochę żałuję.
-To wspaniale, bo ja mam kogoś nowego.
-Kogo ?
-Nieważne, dowiesz się w swoim czasie.
-Nie obchodzi mnie to zbytnio, z kim się umawiasz, z kim się całujesz i te inne czynności, nie wymienię dalej, nie jestem bezczelny.
-A jak tam twoja kariera ?
-Idzie znakomicie, poznałem wielu utalentowanych ludzi, wiele gwiazd.
-Fajnie, że jakoś ci się wiedzie, no, Tori, miło było cię znów zobaczyć z... NIM. Ja lecę, mam lekcje hiszpańskiego za godzinę. Pa ! - dziewczyna poszła do wyjścia, a ja ? Ja oniemiałam. Konwersacja, cóż.... Nie powiem, była... Ekhem... Z rozmachem, lecz ja nie wnikałam co pomiędzy nimi zaszło. Co było to było, jednak Niall miał już stosunki z dziewczynami, nie wymienię jakie, hm... Jak blondas powiedział, ja powtórzę: nie jestem bezczelna.

  Wszyscy razem udaliśmy się do taxi, było nas mało, więc wszyscy się zmieściliśmy z busie.
-Nie mówiłaś, że znasz Holly. - wtrącił nagle Nialler.
-Nie mówiłeś, że miałeś dziewczynę, w dodatku ją. - przedrzeźniłam go.
-Czy to takie ważne ? Zmyła się, bo nie ma ochoty mnie oglądać.
-Powiedz, długo byliście razem ?
-Cały rok, skąd ty ją w ogóle znasz ?
-Chodziłyśmy do jednej klasy w Mullingar.
-Uczyłaś się w Mullingar ? Ja stamtąd pochodzę !
-No tak, pewnie, ale później zamieszkałam z mamą w Dublinie i Holly po jakimś czasie, przeprowadziła się tu też, nie podała powodu, więc nie wiem dlaczego.
-Pewnie z mojego powodu, często bywałem u rodziny.
-Nie twierdzę, że nie, ale nie sądzę aby to miało jakiś związek z tobą.
-Niemożliwe staje się możliwe, o mnie chodziło, wiem to.
-Być może. Pattie, możesz mi wyjaśnić łaskawie, jeśli cokolwiek wiesz, co się dzieje z Deklanem ? Dlaczego nie przyjechał ?
-Mówił, że później do ciebie przyjdzie, bo coś mu wypadło.
-Rozumiem, chyba...
-Nie smuć się, przecież się zobaczycie jeszcze dziś.
-Racja, masz rację.




________________________________________________________
I jak rozdział ? Jak myślicie, kto jest tą  tajemniczą ukochaną  Nialla, którą ma na oku ? Nie sugeruję, że to główna bohaterka, za to pozostawiam was w niepewności. Akcja rozkręca się, nie sądzicie ? Proszę o więcej komów ! Pamiętajcie: kom = szacunek do autora. .<333 ;****
Podoba wam się nowy wygląd bloga, nagłówek i tytuł ? Odp. w komach :)

piątek, 2 listopada 2012