czwartek, 26 grudnia 2013

44. I'm still the victim, damn

Poczułam usta, które wdmuchiwały mi powietrze do moich ust. Zaczęłam kaszleć.
Powrócił wzrok wraz ze słuchem. Póki nie usłyszałam szumu w uszach, myślałam, że jestem już martwa. Ale po szumie, były to zwyczajne głosy ludzi. Nie mogłam być nieżywa, bo czułam ból na czole, jakbym w coś uderzyła, albo nawet krwawiła.
  Ciężko otworzyłam powieki. Raz jedno oczko, później drugie oczko i ujrzałam zmartwioną twarz Nialla, a obok resztę. Na szczęście go zobaczyłam. Złapałam się za miejsce na czole, gdzie mnie bolało. Odruchowo syknęłam.
    Prawie leżałam mu na rękach. A Louis głaskał mnie po głowie. Wszyscy byli jacyś przerażeni, jakby stało się coś strasznego. Chill out. Nic mi nie jest. To, że się upiłam i prawie utopiłam, nie oznacza końca świata. Bez przesadyzmu, co?
-Tori, powiedz, słyszysz mnie? - spytał mój chłopak.
-Słyszę, słyszę. Spokojnie.
-Dobrze, że ta rana nie jest głęboka. - powiedział Harry.
-Trzeba ją okryć ręcznikiem. - właśnie. Zmarzłam i zaczęłam się trząść. Nie lubiłam tego stanu. A Niall, mocno mnie do siebie przytulił. Od razu zrobiło mi się trochę cieplej. Musiałam się jakoś wyswobodzić. Nic mi nie jest, jest w porządku..
-Nie wiem, ile razy jeszcze będę miała do czynienia z wodą w tej sposób.. Oby nie tak często. Ciągle jestem poszkodowana i coś mi się dzieje, a wszyscy mnie ratują.. Właśnie, kto znów mnie uratował? Niech zgadnę.. Ene due rike fake , Harry! - wskazałam na Stylesa. Popatrzył na mnie badawczo.
-Tym razem to nie ja. To Louis. - zwróciłam się na twarz Louisa.
-Dziękuję Louis. Jesteś moim wybawcą. - rzuciłam składając dłonie. Chłopak rzucił mi seksowne spojrzenie i puścił oczko. Pattie okryła mnie ręcznikiem.
-Dziękuję, Pattie.
-Musisz się położyć. - powiedział Liam.
-Nie muszę! - wybroniłam się - Jest w porządku, nie widzisz? Tylko się trochę ogrzeję i.. Będę jak nowo narodzona.
-Może wejdźmy do domu. - zaproponowała Paulina.
-Dajcie spokój. Wszystko w porządku ze mną. A przestańcie. Zjedzmy coś.
-Tori, dopiero co omal nie straciłaś życia, a ty myślisz o jedzeniu? - zdziwiła się Alex.
-Nic mi nie jest!! - podniosłam głos. Zrzuciłam ze stołu talerz ze złości - Do jasnej cholery, ale żyję!
-Spokojnie.. - Niall próbował mnie jakoś opanować.
-Nie wkurzajcie mnie. Czego nie rozumiecie w zdaniu "Jest w porządku" ?
-Skoro tak mówisz...
-Martwimy się o Ciebie tylko. - o mnie nie trzeba się wiecznie martwić. Jestem tylko człowiekiem, uczę się na błędach. Następnym razem, nie będę piła w basenie. To zaszkadza najwidoczniej. Ale żyję i to się chyba liczy tak naprawdę. Mam prawo popełnić błąd, prawda?
   Oni wszyscy wydawali się, jakby stało się nie wiadomo co. Ale ja wiedziałam swoje. Czuję się świetnie. Nie potrafią tego zaakceptować? Gdyby było naprawdę źle, to nie kłamałabym, że mogę tańczyć i śpiewać. A jestem do tego w tej chwili zdolna.
   Zarzuciłam sobie na plecy ręcznik i usiadłam na leżaku.
-Jak zwykle jesteś wkurwiona.. - powiedziała Pattie.
-A kiedy ja nie jestem wkurwiona? God dammit, jeszcze mnie nie poznałaś?! Czuję się świetnie, kurewsko świetnie!
-Chcieliśmy dobrze. Tori, co z Tobą nie tak? Ty się wiecznie denerwujesz. Dlaczego tak jest, skarbie? - Niall spojrzał na mnie błagalnie. Miał rację. Totalną rację. Spuściłam wzrok. Moje usta wygięły się w prostą linię, a brwi ze wściekłych zmieniły się na smutne wygięte. Chłopak podniósł moją głowę za podbródek. - Coś się stało? - wyrwałam się. Wstałam i zrzuciłam ręcznik na ziemię.


            *****


  Usiadłam w pokoju grając w bardzo nudną grę na telefonie. Zamknęłam się na klucz.
 W końcu, naprawdę mi się znudziło to.. Jak to oni mówią w Anglii -  "zamulanie".
   Musiałam się ubrać. Otworzyłam szafę. Założyłam koszulę w kratę i zaczęłam szukać czegoś więcej na wierzch.
-Czy Ty zawsze musisz się obrażać? - skubany znów wszedł oknem, jakby nie znał czegoś takiego jak drzwi, którymi się wchodzi. Taki drewniany prostokąt z klamką, który nie robi nikomu krzywdy. Chyba, że przytrzaśniesz sobie palca. Wtedy to wszystko zmienia postać rzeczy.
Horan, ty nędzna kreaturo. - pomyślałam nadal nie odwracając się od lustra.
-Kocham cię, rozumiesz? Kocham. Mimo, że minęło dopiero parę dni, cholernie się do Ciebie przywiązałem. Nie potrafiłbym już z Ciebie zrezygnować. Ale ty mi wszystko utrudniasz.. - przerwał na chwilę i nabrał powietrza - Skarbie, Twoje życie jest dla mnie ważniejsze niż moje. To się nazywa miłość. Prawdziwa miłość. Musimy sobie w końcu pewne rzeczy wyjaśnić. Nie wiem co zrobiłem.. Nie wiem co zrobiłem źle, ale.. Ale kocham Cię wciąż. Dociera to do Ciebie choć trochę?
  Miał rację. Kocha mnie. Również go kocham. Bardzo go kocham. Ale nie wiem dlaczego nie idzie mi w tym momencie okazywanie tego.
   Westchnęłam i odwróciłam się od lustra. Podeszłam do niego i go przytuliłam. Nie widziałam wyrazu jego twarzy. Ale odwzajemnił uścisk. Wtuliłam się w niego.
-Cieszę się, że jesteś tylko mój. - szepnęłam.
-Ja też. Pogadajmy.
-Dobrze. - popłynęły mi łzy - Pogadajmy. - usiadłam na łóżku, a on tuż obok mnie. Złapałam go za rękę.
-Póki cię nie poznałam Niall.. Póki nie zostaliśmy razem, ja.. Ja czułam się taka...
-Jaka?
-Samotna i opuszczona przez bliskie osoby. Że wszyscy mnie nienawidzą i unikają. Dajesz mi więcej niż miłość, Niall. Gdyby nie ty, pewnie już dawno bym nie żyła. Czy ja jestem psychiczna? - odsłoniłam nadgarstki. Blizny były świeże i bardzo widoczne. Jeszcze odsłoniłam uda, gdzie było więcej blizn. Patrzył ze smutkiem, a zarazem zdziwiony.
-Dlaczego ja nie wiedziałem?
-Niall, powinieneś zadać sobie pytanie: "dlaczego byłem taki ślepy? " . Nie sądzisz?
-Skarbie, ja..
-Nic nie mów. Nic nie rozumiesz.
-To mnie uświadom.
-Nie przerywaj więc. Moja matka nie żyje, wiesz?
-Wiem to doskonale. - westchnął.
-W nostalgii za nią to robiłam.. Pamiętasz kiedy wtedy w samolocie, bardzo ewidentnie dałam ci do zrozumienia, że chcę umrzeć?
-Pamiętam.
-Teraz znasz odpowiedź, dlaczego.
-Kochanie, cokolwiek cię będzie trapić, cokolwiek, co nie pozwoli ci spokojnie spać, cokolwiek będzie cię niepokoić, powiedz mi o tym. Nie pozwolę ci się więcej okaleczać. Obiecaj mi, że nigdy już tego nie zrobisz. - zastanowiłam się przez chwilę. Tak nadziejnie na mnie patrzył. Chciałam, by było tak już zawsze. Żebym niczego się nie bała. Ale tylko przy Niallu to możliwe. Złapał mnie za nadgarstek.
-Nie mogę tego obiecać.
-Tori.
-Niall, nie mogę, rozumiesz?! Morduję samą siebie, nie zacierając śladów. To największy błąd. Im więcej blizn, tym więcej smutnych wspomnień z nimi związanych. Chcę tego. Moja skóra to papier. Łatwo ją przeciąć. Nie uratujesz mnie już!
-Uratuję. Chcę ci pomóc. Ale ty nie dajesz sobie pomóc.
-Daj mi spokój. - odwróciłam się - Chcę, byś zapomniał o wszystkim, co widziałeś.
-Bo co? Bo będę starał ci pomóc? Przestań. Tori, tu są osoby, które nie pozwolą Cię skrzywdzić, rozumiesz? Harry walczył o Twoje życie parę minut temu, przywróciliśmy ci akcję serca. Znów. Bo już kiedyś to zrobiliśmy. Mogłaś umrzeć. - i wszystko jasne. Harry walczył o moje życie? Nie podziękowałam mu. Nie dałam im dojść do słowa. Jestem taka głupia.
-Ty też brałeś w tym udział?
-Poniekąd. Uciskałem klatkę. On się zna na tych rzeczach.
-Nieważne. - wypuściłam powietrze - Chciałabym cofnąć czas i naprawić siebie. Jestem beznadziejna.
-Nie jesteś. Potrzebujesz tylko pomocy. - objął mnie ramieniem - Pamiętaj, że tu jestem.
-Dobrze. Obiecuję.
-Co? - zmarszczył brwi.
-Że się nie będę ciąć. - wycedziłam. Uśmiechnął się triumfalnie. Wiedziałam, że był zadowolony z mojej decyzji. Chciał tego, bardziej niż ja. Więc czemu by nie spróbować?


   I rzeczywiście. Rozmowa z Hazzem dała mi wiele do zrozumienia. Naprawdę to zrobił. Naprawdę mnie ratował. I uratował. To chyba najlepsze, co mogłam usłyszeć. Komuś na mnie serio zależy. Massive thank you dla tego pana.
    Starałam się nie niszczyć tej atmosfery. Zwykle to ja byłam podstawowym problemem.



______________________________________________________________________

Wiecie co Wam powiem?
Racja, nie będę od Was wymagać tylu komentarzy po tak długiej nieobecności.
Tak, to ja zawaliłam. 
Ale już się poprawiłam :)
Nie czekałam już na te 30 komentarzy, bo i tak jakoś wiele osób chyba zapomniało o tym blogu.
No cóż.. 
Zawiodłam się, bo Elcia i crazy mofo chyba zgubiły adres..
No, to ja dziękuję za te komentarze czy tak czy siak :*

JEŚLI KTOŚ JESZCZE NIE PRZECZYTAŁ ROZDZIAŁU 43, TO ZAPRASZAM DO CZYTANIA! - http://shadow-really-story.blogspot.com/2013/11/43-little-party-never-kill-nobody.html

Niestety albo stety, teraz czekam na 25 ;)
Już nie będę taka upierdliwa :3
Seryjnie, chcę tych komentarzy, chcę was zmobilizować, bo wiem, że czyta więcej niż 10 osób. ;D

No i wesołych życzę, oraz szczęśliwego nowego roku .♥ Trochę spóźnione to, ale cóż ;>

A teraz kochani, wstawiam swoje zdjęcie, na poprawę humorku :)

Pośmiejcie się z KRULOFEJ SEKSU !

Podziwiajcie moją seksowną pozę na tej seksownej drabinie, bo takich widoków nie ma się codziennie :) 




CHYBA MNIE WTEDY BARDZO POGIĘŁO, BYŁAM CHYBA NAĆPANA. 
I JESZCZE DUPĘ MI W LUSTRZE WIDAĆ -.-



HAHAHAHA, NIEWAŻNE !
BAJBASKI .<3




niedziela, 24 listopada 2013

43. Little party never KILL nobody

-Czy wy musicie to robić? - spytała po chwili Pattie.
-Ale co? - na chwilę odczepiłam się od Nialla. 
-No ssać sobie nawzajem twarze! Robicie to zawsze i wszędzie!
-Nie unoś się.. A słyszałaś, że pocałunki odchudzają? Spadają mi kalorie. - powiedziałam i puściłam jej oczko.
-Mieliśmy chyba zakupy zrobić, a wy sobie tu w ślinkę lecicie, publicznie. Nie sądzicie, że dla takiego gwiazdora jak on, to nie jest dobry czas i miejsce? 
-Przesadzasz.. Ale dobra, co tam mieliśmy kupić?
-Alkohol, kiełbaski... No wiesz.. - powiedziała.
-Alkohol...? Niall.. Wziąłeś dowód?
-Niall Horan nie potrzebuje dowodu.
-Na ładne oczka procentów ci nie sprzeda, mogę ci to zagwarantować. - Pattie wybuchnęła brechtem, a Niall tylko przewrócił oczyma - Idź kup ten alkohol.
-Dlaczego ja?
-Ponieważ, kochanie mam alergię... No a jak myślisz, bałwanie? Nie sprzedają nieletnim alkoholu, jełopie!
-Nie unoś się, już idę.. - chłopak pośpiesznie pobiegł do sklepu z akoholem. Pokręciłam głową z dezaprobatą.

*******


-Zobaczysz, Pattie. Odwdzięczę się mu którejś nocy. - rozmawiałam z Patricią o Niallu. Cały czas gadałam tylko o nim - Zdradzić Ci sekret? Przez niego mam kisiel w gaciach. 
-Tori. - dziewczyna klepnęła mnie w ramię. Zachichotałam.
-Wróciłem, dziewczyny.
-Idealnie. Chodźmy do Tesco. - złapałam chłopaka za ramię i razem poszliśmy do supermarketu, który był oddalony tylko o parę kroków. 
   Szło nam się wesoło tylko dziesięć minut. Przy wejściu Niall znów zaczął mnie całować. On jest wspaniały. 
-Serio Niall, znów? - burknęła Pattie. Nie słuchałam jej. Byłam zbyt rozmarzona. Praktycznie zawsze jestem rozmarzona, kiedy go tylko całuję. On jest idealny. I do tego, świetnie całuje. Kocham go. Wiem to. I wiem, że on mnie też - Halo! Ludzie, bo wybieramy się tam jak sójki za morze. Weźcie się w garść. Zaraz mieliśmy wracać do domku. - uległam. Ale czy muszę? Jeju, czuję się dziwnie. 

   Po zrobieniu zakupów, po prostu, najzwyczajniej na świecie, poszliśmy do kasy. Niby nic takiego szczególnego, ale Niall po chwili zaczął patrzeć się na półkę z kondomami. Mój chłopak to zboczeniec! Szturchnęłam go, a on zdezorientowany oddał mi tym samym, po czym wziął jedno opakowanie i położył na kasie. To mnie zszokowało. Jeśli on chce zrobić to ze mną teraz, to nie ma mowy.
Przyznać Wam się do czegoś? Ok Tori, rozluźnij się.. Dobra, raz kozi śmierć.. No bo ja.. No ja nie jestem już dziewicą. Tak, powiedziałam to! Mam 16 lat i nie jestem dziewicą. Ale w sumie, nie sądzicie, że to w dzisiejszych czasach normalne. Miałam chłopaków na pęczki, miałam swój pierwszy raz... Z Decklanem.. Ale on był pijany.. Ja zresztą też. W sumie, to żadne wytłumaczenie, wiem. Ale jakoś tak wyszło, że spędziliśmy upojną noc. Nie na ostro, po prostu.. No wiecie. To było nawet w tym roku. Jesteśmy tacy młodzi!
   Ale to, co zrobił Niall, to było dosyć.. No zaskakujące bardziej. Spojrzałam na niego pytająco.
-Przyda się. - uśmiechnął się, po czym wyciągnął z kieszeni portfel, po czym podał kasjerce swoją kartę kredytową. Wyglądało to co najmniej wstydliwie, kiedy kobieta popatrzyła się na Nialla nieco zdumionym wzrokiem.. Nie, nie dlatego, że to Niall Horan, tylko dlatego, że była najwidoczniej zgorszona jego zakupem.
-Co się tak paniusia przygląda? - spytał. Był w tej chwili trochę bezczelny, ale w sumie... Podoba mi się to. Gdyby był zbyt ogarnięty i grzeczny, to nie byłby ciekawy. A właśnie osobowość jest najważniejsza. Ekspedientka przewróciła oczyma i skończyła kasować produkty. Zapakowałyśmy wszystko do siatek, po czym obładowałyśmy nimi Nialla. Jest mężczyzną, niech nosi. Ja i tak mam ciężką torbę, a co!


~ * ~ * ~ 


-Ooo wreszcie, wróciły dzieci! - zawołał Liam. Wywyższał się, bo był najdoroślejszy. Władza rodzicielska rządzi. 
-Tak, tatusiu. - odparłam ze sztucznym, dziecinnym uśmieszkiem. Podałam mu resztę zakupów, a nogi się pod nim ugięły. Pobiegłyśmy z Pattie, do ogrodu, gdzie czekała reszta. Wszystko było prawie przygotowane, oprócz jedzenia.
   Pomyślałam, żeby w tym czasie, kiedy dziewczyny pójdą rozpakowywać zakupy, ja pogadam z Lou. Stał beztrosko, rozpalając palenisko. Usiadłam na leżaku. Zaczęłam się do niego uśmiechać.
-Coś się stało, Tori? - spytał, nawet nie patrząc na mnie.
-Przepraszam.
-Za co? - parsknął lekkim śmiechem.
-Jak to? Za to, że cię pocałowałam. - westchnęłam kręcąc głową. Sama sobie nie dowierzałam. Spuściłam oczy bawiąc się palcami. Cholernie mnie bolał fakt, że zrobiłam coś tak świńskiego.
-Nic się nie stało.. - chciałam coś powiedzieć, ale on mnie od razu wyprzedził - Mi się to nawet podobało.
-A Twoja dziewczyna?
-Pomyliło Ci się coś, jestem wolny od pół roku, a tyle się nawet nie znamy. Chodziło Ci o Liama, tak?
-Liam ma dziewczynę? - odpowiedziałam mu pytaniem.
-Ma. Glorię. Zresztą, nieważne. Zapomnijmy o tym. Powiedzmy, że kurewsko mnie pociągasz, wiesz? Przez ciebie jestem napalony. Nawet sobie nie wyobrażasz, jak często myślę sobie, jak wyglądałabyś nago. Podniecasz mnie. I chciałem więcej. - powiedział. Słuchałam go z rozdziawioną buzią. Nie wierzyłam w to, co słyszę - Ale byłem nieco zdumiony.
-Jasne.. Kapuję. To ja.. To ja już pójdę, co? - raz kozi śmierć. Wstałam i pocałowałam delikatnie chłopaka w policzek, a on pogłaskał mnie po włosach. Musiałam to szybko zakończyć, zanim ktoś zobaczy.
-Do zobaczenia za chwilę. - szepnęłam, posyłając mu seksowny uśmiech. 
-Tori!! - krzyknęła Pattie z kuchni. Pobiegłam jej szybko na pomoc. Wpadłam do kuchni i pierwsze co ujrzałam, to dymiącą się kuchenkę.
-Co wy do jasnej cholery tu robicie? - spytałam z trudem łapiąc oddech. Zaczęłam odpędzać od siebie dym i kaszleć. 
-Przypaliłam mleko. - pisnęła Paulina. Przecisnęłam się do kuchenki i rzuciłam ścierką w Pattie. 
-Brawo. - skomentowałam krótko - Odpędzaj tym dym, Pattie. - wyłączyłam kuchenkę i włożyłam garnek do zlewu. 

   Za chwilę było po całym zamieszaniu. Zawsze muszę wszystko załatwiać ja. 
-A ty masz mi się nie dotykać do kuchenki, słyszysz? - powiedziałam do Pauliny. Dziewczyna pokiwała głową. 
-Jak można przypalić mleko? - Niall nie dowierzał. Walnęłam go w ramię. 
-Nie bądź niemiły.
-Oj przepraszam, przepraszam. 
-Dobra, to my idziemy na górę się przebrać, a wy weźcie ogarnijcie stół. Przenieście wszystko, porozkładajcie ręczniki, jasne? Nie zepsujcie nic. - skwitowałam, po czym zaprowadziłam koleżanki na górę do mojego pokoju.
-Macie swoje stroje?
-Jasne, że mamy. 
-To idźcie się przebrać. 

    Wygrzebałam z szuflady bikini bez ramiączek w paski. Nie miałam niestety kompletnego stroju, więc założyłam majteczki z jakiegoś innego zestawu. Nieważne, ważne, że coś na sobie mam i nadal wyglądam seksownie.  Przejrzałam się w lustrze i poprawiłam włosy. Przeczesałam je jeszcze szczotką i założyłam klapki. Wzięłam ręcznik i wyszłam na korytarz, gdzie miały czekać już na mnie dziewczyny. I rzeczywiście. Powiedziały, że czekały na mnie długo, choć szykowałam się jakieś sześć minut, może siedem. Co za chamstwo!
   Zeszłam po schodach, a one za mną. Przekomarzały się po drodze, która z nich wygląda lepiej. Ale ja i tak wiedziałam swoje. Ja! Ja wyglądałam najlepiej. Jestem najpiękniejszą istotą na świecie. Wiem o tym. I to jest właśnie ta skromność. Słynna, rzadka skromność. 
   Wybiegłam na dwór. Przewiało mnie od razu. Nie było słońca, a temperatura była średnia. Pattie rzuciła mi się na plecy. Od razu zrzuciłam ją na trawę. Ona złapała mnie za nogę i tak się tarzałyśmy po tej ziemi, jak psy. 
- Idiotka! - wystawiłam jej język i zrzuciłam z siebie. Nie pozwoliłam jej przejąć pałeczki. Nie dziś. Rozdzielił nas Niall i wziął mnie na ręce. 
-Ty niedobra, seksowna istoto. 
-Ty jesteś seksowniejszy. Kochanie, skąd masz te kąpielówki? - zjechałam dłonią z jego torsu, na jego członka - Niezwykłe, wypukłe, bokserki.. - dodałam ciszej. Chłopak jęknął.
-Jak zwykle sprawiasz, że jestem napalony. Przestań. Nie teraz. Nie przy nich.
-Masz coś do ukrycia? - podniosłam jedną brew.
-Oczywiście, że nie! Po prostu...
-Nie produkuj się. Damy radę. - puściłam mu oczko, i pomogłam laskom układać na stole. 


   ************

   Dałam się wciągnąć do basenu, ale pod ręką Nialla. Inaczej nie było o tym mowy. Cały czas trzymałam się krawędzi. Zayn podał mi szklankę whisky.
-Nie powinniśmy cię upijać.
-Przecież nic mi nie będzie! Mam sobie te 16 lat, nie widzę różnicy. Mam odporny organizm na alkohol... Chyba. - dodałam już całkiem szeptem. Raz do roku nie zaszkodzi, przecież. Jest dobrze. 
  Niall chlapał Zayna wodą. 
-Wiedziałam, że mnie nie kochasz! O o o , już do Zayna podbijasz.
-I tak wiem, że mnie kochasz. - Horan próbował mnie pocałować, ale się odsunęłam i wyszłam z basenu. Usiadłam Hazzie na kolanach. 
-Ty ty, on jest mój! - zawołała Alex pół żartem pół serio.
-Czy my o czymś nie wiemy? - zrobiłam zdziwioną minę. Harry wzruszył ramionami, a Anderson się zarumieniła. Pewnie nie wiedziała, że to powiedziała. 
-A mi tam się podoba. Drogie panie, Harolda starczy dla każdej... - powiedział z tym swoim zadziornym uśmieszkiem. Dziewczyna podeszła do nas i zwaliła mnie z kolan Hazzy. 
-On jest mój. - powtórzyła i usiadła mu na dwóch kolanach. Wróciłam do basenu. 
-No, teraz to do mnie idziesz, bo Alex potraktowała cię brutalnie. 
-Cicho, ona jest wierna. Wie co robi.
-Nie myli się. - przytaknęła. Przechyliłam duszkiem szklankę drinka. Poprosiłam o kolejny. I tak przez dłuższy czas. 

   Niall zaczął rozmawiać z Zaynem. A ja trzymałam się po drugiej stronie krawędzi jedną ręką, w drugiej natomiast miałam przepyszną Krwawą Mery. Czułam, że robi mi się niedobrze i że za chwilę puszczę pawia. Robiło mi się źle. Zaczęłam gorzej widzieć i się chwiać. Udawałam, że jest okey. Udałam, że się trzymam. Po chwili, zaczęłam się osuwać i nic nie mogłam na to poradzić. Wypuściłam z dłoni szkło. Dalej już nie czułam nic. Oprócz zimnej wody na całym ciele. 
-Harry! Niall! Ktokolwiek, niech ją ratuje! - ostatnie, co w tamtej chwili usłyszałam. 



____________________________________________________________________________

No witam witam Was, kochani .<3
Bardzo jesteście źli?
Przepraszam! Cholerna nauka mi zawaliła całe dwa miesiące.
Trzecia gimnazjum, normalne, że dużo zadają ;/ 
Już czasem przesada, ale co zrobić.. Nic nie poradzę, ehh ;(

Ale przynajmniej jest! 
Wiem, jestem niesolidna..
Hm, może czas to zmienić? 


SKORO JUŻ PISZĘ KOŃCOWE SŁOWA, TO PRAGNĘ WAM PODZIĘKOWAĆ WSZYSTKIM ZA KOMENTARZE! 

CZEKAM NA KOLEJNE ! :) 


30 KOMENTARZY = NEXT


CZEKAM ! .♥

                                                                           






poniedziałek, 2 września 2013

42. Nightmare cz. II

   W nocy się przebudziłam. Dotarło do mnie, że już nie śnię. Po prostu otworzyłam powieki i przetarłam oczy, by lepiej widzieć. Ciemność. Sama ciemność.
   Spojrzałam na elektroniczny zegarek, który stał na półce po mojej stronie. Pattie ściągnęła ze mnie całą kołdrę, więc leżałam zamarznięta. Dochodziła 3 w nocy. Wspaniale. A myślałam, że choć raz uda mi się nie minąć z celem. Nie sprostałam swojemu wyzwaniu: miałam nadzieję, że dotrwam do białego rana. A tu taka niespodzianka.
   Postanowiłam, że wezmę kolejną garść Ksenonu. Samobójstwo we śnie? Nie, na razie mam dla kogo żyć. Wystarczy jedna. To mi pomoże zasnąć.
   Ale leki są na dole, w kuchni. Dlatego też założyłam gruby sweter, który leżał na fotelu. Niezdarnie wsunęłam rękawy i przetarłam jeszcze raz ślepia. Rozejrzałam się po ciemnym pokoju i zamknęłam okno. Nie dziwię się, że zmarłam. To na pewno nie wina Pattie. To wina tej cholernej, brytyjskiej choroby.
   Wyszłam z pokoju, lekko uchylając drzwi, żeby później przy wchodzeniu, nie narobić niepotrzebnego hałasu.
  Potrzebowałam odetchnąć. Zeszłam cicho po schodach i po omacku wparowałam do kuchni. Zapaliłam światło i zaczęłam szukać po szafkach moich leków. Natknęłam się za to na paczkę papierosów taty.
   Wyjęłam jednego i włożyłam do ust, po czym poszukałam także zapałek.
   Wypuściłam z ust dym i spojrzałam na księżyc. Tej nocy świecił niebywale jasno.
  Nigdy praktycznie nie paliłam ani nie ćpałam. Nawet nie brałam alkoholu do ust. Nigdy nie zrobiłam czegoś, co mogło by mnie zeszmacić. Aaa tak, 'panna Puszczalska' . Tak mnie nazywali. I nadal nazywają. To mnie chyba oszpeciło wewnętrznie. Nie rozumiem sama swojego postępowania. Życie jest do dupy. Zawsze. Ale doceniamy je dopiero wtedy, kiedy jesteśmy o maleńki kroczek od śmierci. Tacy właśnie jesteśmy. Ludzie to świnie.
   Nie wiem, co powinnam robić dalej. Nie wiem, co ze mnie będzie. Jestem beznadziejna. Na każdym kroku. We wszystkim co robię. Nie, nie jestem idealna. Jeśli zacznę sobie to wmawiać, to w końcu pewnie zacznę oszukiwać samą siebie. No tak, kłamię sobie samej w oczy.
-Mała, co tu robisz? Powinnaś iść spać. - usłyszałam. Fajnie, Tomlinson mnie wyczuł.
-Mam problemy ze snem. Nie zdziw się, jeśli następnym razem znów mnie tu zobaczysz.
-Z papierosem? - chłopak podszedł bliżej.
-Yep. - przytaknęłam wypuszczając kolejny kłębek dymu z ust - A ty dlaczego nie śpisz? - Louis zabrał ode mnie peta i rzucił na podłogę, po czym przygniótł nogą.
-Wstałem po szklankę wody. - spojrzałam na mojego maszka.
-Dlaczego to zrobiłeś?
-A dlaczego nie? To był ostatni raz, gdy cię z tym widzę.
-Nie było nigdy wcześniej takich sytuacji.
-Wiem. Kiedyś musi być ten pierwszy raz. - chwilę staliśmy tak w ciszy. Spojrzałam na niego. Był zawzięcie wpatrzony we mnie - Dlaczego tak bacznie mi się przyglądasz?
-Jesteś naprawdę piękna. I mądra. I.. Niall na ciebie zasługuje, a ty na niego. Jesteście bardzo do siebie podobni. Nie rańcie się nawzajem. To może Was zniszczyć. Ludzie zabijają się miłością. Codziennie.
-Zdaję sobie z tego sprawę. - spojrzałam w podłogę. Podeszłam bliżej niego - Tylko nie mów Niallowi. - stanęłam na palcach i pocałowałam go prosto w jego dolną wargę - To tylko przyjacielski pocałunek. Przepraszam. Wiesz, że pcham do usta do każdego.  - rzekłam i się odwróciłam.

   Co ja zrobiłam? Pocałowałam przyjaciela. Najlepszego. Przecież mam kogo całować. Mam Nialla. Tylko jego. Jemu nie pozwalam robić tego, co chce, a sama zachowuję się tak.. Jestem okropną hipokrytką.
  Zamknęłam się w toalecie. Zsunęłam po drzwiach.
  Pokręciłam głową. Gdyby Niall się dowiedział, to.. Chyba z nami koniec. Nie powinnam była tego robić. Ale jestem głupia.
  Wyszłam zgaszając za sobą światło.

~*~*~*~


-Wstawać śpiochy! Do szkoły czas! 
-Raz, dwa, raz, dwa! 
-Hej ho, hej ho, do szkoły by się szło! - usłyszałam nad uchem jakieś krzyki, a na końcu gwizd. Wyskoczyłam z łóżka jak poparzona. Aż spadłam z łóżka.
-Co się dzieje? - spytała Pattie, a w naszym pokoju był już Liam, Harry i Niall. 
-Jaka szkoła? Jeszcze dwa tygodnie wakacji. - powiedziałam i przetarłam oczy. Harry i Niall pomogli mi się podnieść. 
-Chciałem was jakoś rozruszać. - rzekł Liam z tym swoim pięknym uśmieszkiem. Do pokoju weszła także Paulina i Alex ledwo co kontaktując. 
-Uuu, a co to? Założysz to kiedyś? - obejrzałam się. Harry stał nad moją komodą z bielizną w ręku trzymał czerwone, koronkowe majtki. Podbiegłam do niego, żeby mu je wyrwać, ale on strzelił z gumki prosto w Nialla. Wylądowały one na jego twarzy. Szybko je zabrałam - Harry, ty świnio. Nie dotykaj się mojej bielizny, jasne?! - włożyłam stringi z powrotem do szafki. - Styles wybuchnął swoim głupim brechtem, który mnie dobijał, że tak to ujmę.
-A teraz tak szczerze... - zaczęła Paulina.
-Na poważnie.. - dodała Alex.
-Bez żartów.. - dopowiedziała Pattie.
-Powiedzcie nam, dlaczego tak szybko nas ściągnęliście z łóżek? - dokończyłam.
-Robimy obiecaną imprezę nad basenem. - wyjaśnił Harry.
-I grill.
-Niall, czy ty musisz zawsze myśleć tylko o jedzeniu? - Liam klepnął mojego chłopaka w głowę.
-Weź się nie odzywaj, Horan. - poparł Payne'a lokers.
-Hello! Załatwicie to między sobą. - zaczęłam machać rękoma - O co tu chodzi? Jaka impreza? Gdzie? Kiedy? Jak?
-Ubierzcie się, po śniadaniu wszystko wyjaśnimy. - powiedział Niall i puścił mi oczko. Chciał odejść za chłopakami, ale go złapałam za rękę i przyciągnęłam do siebie.
-A buziak na dzień dobry? - chłopak musnął moje usta.
-Mmm.. Osłodziłem się na cały dzień.
-Łe, niestosowne. - rzuciła Pattie.
-Spadaaj! - a dostała za to książką. -Ubierzcie się. - skwitował Horan i wyszedł. Dziewczyny również wyszły. A ja zamknęłam drzwi w pewności, że nikt nas nie słyszy. Usiadłam na przeciw niej - W nocy zrobiłam coś mega strasznego.
-Nie spuściłaś wody z kibelku? - sarknęła.
-Nie.. Nie żartuj sobie. Jestem okropną świnią. Nie wybaczę sobie tego. - zakryłam twarz dłonią.
-Coś zrobiła?
-Pocałowałam Louisa, wiem, dziwka ze mnie.
-Jak to pocałowałaś Louisa? - zniżyła głos - Spójrz na mnie. - wytrzeszczyłam oczy - Jak to go pocałowałaś? I przede wszystkim: dlaczego?
-Nie wiem... Wyglądał jak taki.. Książę z bajki... Nie wytrzymałam. Przecież.. On ma dziewczynę. Nie wiem, co sobie pomyślałam, ale nie będzie łatwo.
-Wyjaśnij mu wszystko.
-Tu bardziej chodzi o Nialla.
-No właśnie... Na razie się ubierzmy. Będę z Tobą, spokojnie. Tylko bez paniki.
-Dobra. - odpsapnęłam i otworzyłam szafę. Nie mogłam się skupić na ubraniach. Mam nadzieję, że się nie zakochałam w przyjacielu mojego chłopaka. Nie chcę stracić Nialla. Tak bardzo go kocham, a ciągle wpadam w coraz to nowe kłopoty. To musi się skończyć. Teraz zaraz.
   Wybrałam sobie jasne, obcisłe jeansy i koszulę bez rękawów, w czarno-białe paski. Zapowiadał się chłodny dzień, więc od razu zarzuciłam na nią białą katanę. Obwiesiłam się jeszcze branzoletkami i założyłam na szyję wisiorek z moim imieniem, który... Dostałam od Georga.
   Na moich nogach bardzo ładnie prezentowały się czarne, lakierkowane Martensy. Pattie i tak mnie pobiła, bo założyła urocze, białe koronkowe spodenki i jeansowy bralet. Wyglądała  seksownie. Aż ślinka mi poleciała. Boże, o czym ja mówię?
   Wsteczny, wsteczny!
-Pożyczysz mi swoje 12-centymetrów? - spytała grzebiąc w mojej szafie.
-Zależy które. Mam sześć par. - odparłam malując sobie kreski na oczach.
-Wezmę te czerwone.
-Ich się nawet nie dotykaj. Wiesz, że to moje ulubione. Poczekam z nimi na początek roku. Właśnie... Kiedy zamierzasz się na dobre tu wprowadzić?
-Myślałam nad powrotem. - zapadła niezręczna cisza. Skończyłam się malować i poszłam do niej.
-Jak to? Chcesz mnie tu zostawić?! Samą? Nic dla ciebie nie znaczę?
-Tori, uspokój się. Nie chcę, żebyś miała nerwy. Nie rozmawiałaś jeszcze ze swoim tatą i..
-A ty ze swoją mamą? - przerwałam jej.
-Niby się zgodziła, ale ostateczna decyzja należy do Twojego taty.
-On się zgodzi! Kochana, znamy się od dziecka, on zna ciebie a ty jego, jaki widzisz problem?
-Pogadamy, jak twój tata wróci i z nim wszystko uzgodnimy.
-Niech będzie i tak. - powiedziałam i się odwróciłam. Poprawiłam jeszcze raz moje poskręcane włosy i wyszłam z pokoju,  gestem ręki pokazałam, żeby przyjaciółka też za mną wyszła.


   W kuchni już wszyscy byli, a śniadanie na stole. Spojrzałam na Louisa. Odwracał ode mnie wzrok. Wiedziałam, że tak będzie.
   Usiadłam obok Nialla przy wielkim stole. Bardzo blisko niego usiadłam, prawie na nim. Przysunęłam bardzo blisko krzesło.  Może tak jakoś udowodnię Lou'iemu, że to Niall jest tym jednym, którego kocham i do niego nic nie czuję. Nie chcę żeby myślał, że się w nim zakochałam. To byłby najgorszy błąd.
   Horan zaczął jedną ręką nakładać sobie bułki, a drugą, złapał pod stołem moją dłoń i zaczął nią pocierać kciukiem. Zadrżałam z podniecenia. Tak, jego dotyk był wspaniały. Uśmiechnęłam się i również zaczęłam jeść.
   Nałożyłam sobie dobrego gyrosa i bułkę z masłem.
-Dlaczego tak mało jesz? - spytał mnie Harry.
-Bo nie mogę. Nie idzie.
-Jesteś chora?
-Mam cukrzycę, panie Niedoiformowany. - zaśmiałam się. Zaczęłam jeść, tak jak reszta.
-Powiecie w końcu co będziemy dziś robić? - zagaiła Alex.
-Aa tak. - odezwał się Liam - Zrobimy imprezę, jak już mówiliśmy i tak Niall, grilla, nie musisz się odzywać, pamiętam, więc... Zrobimy tak: Tori, Niall i Pattie pójdą po zakupy, a my urządzimy jakoś fajnie ogródek. Będziemy tylko my, więc nie obawiajcie się. Rozpalimy ognisko i tak dalej.
-Świetny pomysł! - tak, to był naprawdę fajny pomysł. Może poproszę któregoś z nich o lekcję pływania? Przydałaby mi się.
   Nagle rozmowę przerwał nam dźwięk otwieranych drzwi. Tata w końcu wrócił. Idealnie.
-Hej tato! - zawołałam.
-Cześć Tori. - ojciec wszedł do jadalni obładowany dokumentami. Widać było, że jest przepracowany - Oo, co wy tu dziewczynki robicie? - zwrócił się do moich przyjaciółek.
-Mówiłam ci o tym tato. Parę dni temu.
-Aa tak, przypominam sobie. Wiecie, ja tylko na chwilę, zaraz wracam znów do roboty. Wrócę późnym wieczorem i mam tydzień wolnego. Może spędzimy trochę czasu razem. A na razie, chłopcy, w przyszłą sobotę macie koncert w Manchester.
-Pamiętamy. - powiedzieli chórem, a  mój ojczulek skinął głową i zaraz zniknął za ścianą, a my wróciliśmy do śniadania.
-Zabierzecie nas? - spytałam Nialla - Będziemy sobie stać za kulisami i słuchać.
-Może. To się jeszcze zobaczy. - wygięłam wargę w podkówkę.
-No dobraa.. - nagle coś weszło mi na nogę. Spojrzałam pod stół. To pan Wąsik! Wszedł na mnie, na moje ramię.
-O Boże, co to jest?! - wrzasnęła Paulina.
-O co Wam chodzi? - spojrzałam badawczo. Niall wziął do ręki bagietkę.
-Nie ruszaj się, kochanie. Zabiję go. - przymierzył się do mojego ramienia. Już chciał uderzyć, gdy się odsunęłam.
-Nie! Chodzi ci o to? - wskazałam na szczurka. Niall rozchylił ze zdziwienia usta - To mój szczurek! Pan Wąsik. Chciałeś go zabić? Nie wybaczyłabym ci tego.
-O mój Boże.. - pisnęła po raz kolejny Włodarczyk i wlazła na krzesło z przerażenia.
-Zabij to coś! - wrzasnął Harry. Odwróciłam się i ruszyłam do kuchni - Gdzie z tym do kuchni idziesz? Żadnych szczurów w tym domu! - a ja chciałam zrobić im na złość. I mówię im, stanowcze NIE.
-Jeśli coś mu się stanie, to ja.. Ja odejdę. - Harry zrobił skwaszoną minę.
-Nie zrobisz tego.
-Odejdę.. Od Was wszystkich.
-To szantaż.
-Tori, ty chyba nie mówisz poważnie. - i Niall wstał.
-Mówię jak najbardziej poważnie.
-Dobra, szczur zostaje.. Ale niech nie hasa sobie aż tak bezkarnie po domu. - powiedział Styles.
-Jak chcesz. Twoje słowa są dla mnie rozkazem. - odwróciłam głowę i położyłam go dywanie w korytarzu.


   Wsiedliśmy do samochodu. Nie było wyboru. Zakupy trzeba było zrobić. Usiadłam obok Nialla, a Pattie na tyłach.
  Jeszcze zanim ruszył, przyssałam mu się do ust. Ujął swoją ciepłą dłonią moją głowę.
-Jesteś taka... Mmm, kochana. - powiedział oddając kolejny pocałunek - Kocham cię. A teraz już jedźmy. - blondas puścił mnie i zacisnął dłonie na kierownicy. Ruszyliśmy z tym koksem.
  Po drodze do Tesco cały czas na niego patrzyłam. Nie mogłam od niego oderwać wzroku. Działał na mnie jak... Najlepszy narkotyk. Moja własna odmiana heroiny. Był po prostu idealny.
-Nie patrz tak, przyprawiasz mnie o motylki w brzuchu.
-O kurna. Dobra, jestem. - jak ja mogłam tak się zachowywać? Kochałam tego głupka, a "zdradziłam" go z jego najlepszym przyjacielem. Coś tu nie gra. Coś jest nie tak ze mną.
  Wysiadłyśmy z wozu. Zarzuciłam włosami i oblizałam wargę. Niall zamknął auto, po czym gdy na mnie spojrzał jego szczęka opadła w dół. Zachichotałam.
-Nie rób tak więcej, bo cię zgwałcę w miejscu publicznym. - podszedł do mnie podarował mi soczystego buziaka. Zabrałam mu jego boską czapkę i włożyłam sobie na głowę na odwrót. Zaraz chciał mi ją wyrwać, ale zaczęłam uciekać.
-Ehh, jak dzieci. - westchnęła moja przyjaciółka. Goniłam się z nim tak jakieś dziesięć minut, póki nie wygrałam, a on usiadł na ławce cały zdyszany.
-Teraz czapka jest moja.





__________________________________________________________________
Kolejny rozdział - krótki, nudny, nie wiem co jeszcze, ale w mojej głowie wyglądało to lepiej.
Naprawdę Was kochani przepraszam.. nie wiem co się ze mną dzieje. Postanowiłam, że podzielę ten rozdział NIGHTMARE na trzy części. W innym przypadku rozdział dodałabym dopiero w piątek albo sobotę. Wybaczcie, ale chciałam dodać coś jeszcze przed początkiem roku. :)

Dziękuję po raz kolejny za komentarze !
A w szczególności dziękuję:
Elce (skąd ta nazwa?) szalona ty, muszę ci powiedzieć, że jesteś najlepsza :) Naprawdę bardzo cię lubię :3 Zawsze na usta wkradnie mi się uśmiech jak czytam Twoje komentarze :3 Szczera dziena .♥ A i pytałaś o Tiu. Byłam na TIU i muszę ci powiedzieć: najlepszy film na świecie. Wszyscy czekają na wielki początek filmu aż tu nagle Lou daje Niallowi z liścia twarz. Było wiele fajnych i ciekawych scen, polecam ten film każdej fance 1D i każdemu, kto chce poznać ich historię. Film PRZEZAJEBISTY. GeNiallny .<3
Ziallce aka Roksanie, która już konwersuje ze mną na gg. Dodałaś trzy długie komentarze, niech Bóg Ci w dzieciach wynagrodzi :3 Pytasz co sądzę o związku Liama i Sophie. A już, najprawdopodobniej ten związek nie istnieje. Nie wiem czy to prawda czy tylko głupia plotka, ale wiesz. Ludzie różne rzeczy wymyślą a my w to wierzymy. Nie wiem, naprawdę nie wiem. Wydaje mi się, że ta Sophia to jakaś szmatowata suka, za przeproszeniem, która chce wyłudzić od niego pieniądze. I kocha Liama Famous Payne'a, a nie Liama Payne'a. A była nią Danielle. :) Nadal jest w moim sercu i była ona wyjątkowa. A Sophia? Nie, nic do niej nie mam, ale tak jak mówiłam: to tylko moje zdanie. A jeśli chodzi o Zerrie, to mówię to otwarcie z tego miejsca: bardzo się cieszę z ich zaręczyn. <3 To naprawdę urocze, ale jednak.. Zayn to jeszcze dzieciak, gunwo wie o życiu. Ale pocieszę cię: to, że się zaręczyli, nie znaczy, że od razu się pobiorą. Jest okej, żyjemy dalej ;]
Belli i Free Hugs szczere Wam dzięki za te słowa uznania :)
Miqila - Twoje zdjęcia są ciekawe, a ja lubię Twój blog, tak że będę wpadać częściej :))
crazy moffo - dziena, kochana, jesteś wspaniała .<3 Lubię cię, a wszystkie crazy mofosy muszą żyć w zgodzie :3
Patrycja M. 
Carly aka Hope - Tobie również dzięki .♥
Sylwia Miśtak - podoba mi się Twój blog i mówię to szczerze ; >
Sonia Salvatore - dziękuję ci za nominację i link do bloga :) Jesteś mega .♥ Całuski dla ciebie wysyłam .:*


No to by było na tyle, kochani .:) Dziękuję Wam, że jesteście ze mną, wszyscy i mnie wspieracie, motywujecie. Jesteśmy jedną wielką rodziną. Wspierajmy się ^^


A tutaj jeszcze jedna moja fotka. Przepraszam, za popękane ekrany. Ja aka pseudo hipsa ;D



Boże, czo to za pasztet tu się wkradł .XDDD 

AHA I JESZCZE JEDNO WAŻNE INFO:
RADZĘ WAM ZAPOZNAĆ SIĘ Z ZAKŁADKĄ *SZCZEGÓŁY OPOWIADANIA* . JEST ONA BARDZO WAŻNA MOIM ZDANIEM, BO JEST TAM ZAWARTE WSZYSTKO CO POWINNIŚCIE WIEDZIEĆ, A NIE JEST DO KOŃCA PORUSZANE W NOTKACH. ZAPRASZAM ! 


CZEKAM NA 25 KOMENTARZY I WIĘCEJ. PROSZĘ, PROMUJCIE MNIE .♥



niedziela, 1 września 2013

Info

Hej ludziska moje kochane :33 Chłopcy i dziewczęta, staruszkowie i młodzież :>
Jak wszyscy dobrze wiemy, jutro zaczynamy nowy rok szkolny. A co to oznacza? Dużo czasu poświęconego nauce :))
Może mnie często nie być z tego względu, że zaczną się olimpiady bardzo dla mnie ważne i oczywiście nauka, bo to już mój ostatni rok w gimnazjum, więc stawiam na naukę bardzo stanowczo, bo testy :)
Ale to kiedy dodam rozdział to również zależy od Was. Tak że nie wiem jak to będzie, ale jeśli teraz pod ostatnim postem pojawią się te 25 komentarzy to jutro dodam nexta :))
Dzienki za uwagę ;3

wtorek, 27 sierpnia 2013

41. Nightmare cz. I

-Gdybyś tylko wiedziała, jak się za Tobą stęskniłem. - powiedział. Przeraziłam się. Nie, nie w tym sensie, że się go bałam. W tym sensie, że nie wiedziałam, czy on postradał zmysły czy naprawdę jest chory psychicznie jak wszyscy mówią. Jak ja mogłam z nim być? Sama nie rozumiem, dlaczego popełniłam ten błąd.
-Odpowiedz na moje pytanie. Inaczej odejdę. - złożyłam ręce na piersiach.
-Chciałem się z Tobą spotkać...
-Do rzeczy, kutasie. - przerwałam mu - Oh man, zrób to szybko. Nie mam dla ciebie czasu. Chwila, to przecież najoczywistsza oczywistość!
-Chcę się z Tobą jutro przejść po mieście. O której mam po ciebie być?
-Jakoś tak kwadrans do.. Nigdy. - odparłam. Jego usta wygięły się do góry w szczerym, rozbawionym uśmiechu - No co? Nie mam zamiaru się z Tobą prowadzać na mieście. Jeśli nie chcesz nic konkretnego, to spadam. - odwróciłam się na pięcie i chciałam odejść. Jednak poczułam mocny uścisk na moim nadgarstku.
-Nie odwracaj się do mnie plecami. - rzekł - Mówię coś! - nie chciałam się odwracać. Szarpnął mną tak, że nie miałam wyboru. Złapał mnie za ramiona. Wbił we mnie swoje paznokcie. Ani drgnęłam.
-Nie unoś się. - mruknęłam. Rozluźniłam się. Nie bałam się go. Chciałam tylko wrócić cało do domu, zanim ten psychopata coś zrobi. Coś, co może mi się nie spodobać.
-Pomożesz mi. Czy tego chcesz czy nie.
-Tobie? Zadajesz ból każdemu, kogo spotkasz. Robisz w tym gównie już dobry rok. Nie masz dość? Dlaczego miałabym ci pomagać po tym wszystkim?
-Bo zniszczę wszystkich Twoich przyjaciół.
-Ciekawe.
-Twój ojciec też. Słyszałem, że dostał niezłą posadę.
-Nie skrzywdzisz go. - sprzeciwiłam się, zaskoczona jego słowami. Patrzyłam mu głęboko w oczy. Ta sama nienawiść - Nie jesteś taki. Nie rób z mojego życia, kryminału. Jesteś zwykłym bałwanem, który myśli, że jest najważniejszy na świecie. Ale wiesz co? Nie żałuję, że cię zostawiłam. Powinnam była w ogóle nie wchodzić z Tobą relacje. - wyswobodziłam się z jego uścisku - Zniknij z mojego życia. - finalnie, stanęłam do niego plecami. Ale on znów zaczął mówić.
  Gotowało się we mnie. Mogłam zaraz wybuchnąć, ale wzięłam jeden głęboki wdech.
-A jak tam George? Słyszałem, że ostatnio coś mu nie idzie w życiu...
-Zamknij się. - warknęłam. Podeszłam do niego tym samym dając mu plaskacza w twarz - Nie odzywaj się, rozumiesz? Jeśli miałeś coś wspólnego z jego śmiercią, to gorzko tego pożałujesz. - chłopak jakby miał wymalowane na twarzy słowa: nie zadzieraj ze mną.
-Suka. - nie zważając na jego wyzwiska, odeszłam z tamtego miejsca. Wiedziałam, że niepotrzebnie tam przyszłam. On tylko podniósł mi ciśnienie.
   To był błąd. Nie powinnam mu ufać, ale jeśli mój tata przez niego ucierpi, to nie wiem co zrobię w takiej sytuacji. Bałam się. Tak, ja, Tori Margaret Melington, zwyczajnie się bałam. Mój tata jest jedynym rodzicem jaki mi pozostał. Nie chcę  go stracić, mimo wszystkiego.


  Z zaciśniętymi zębami, podążałam w stronę domu. Teraz, znalazłam się w jakimś przerażającym lesie. Nienawidziłam takich strasznych dróg. Nigdy. Zawsze myślałam, że nagle wyskoczy jakiś potwór i mnie porwie za nogę w głąb lasu. Ah, dzieciaki. Takie jak ja, boją się praktycznie wszystkiego. Ale ja mam tę ikrę. Niektórzy mówią, że jestem dziewczyną z piekła rodem. Potrafi wszystko. Tym razem zawiodłam się na samej sobie. Nie potrafiłam postawić się durnemu ex. No tak, chyba zapomniałam o czymś: byłym chłopaku-gangstrze. Nie... Nie wierzę, że on mógłby kraść i zabijać.
   Nie przypomnę sobie nigdy chyba, dlaczego zerwaliśmy. To było z rok temu. Kurna, ja miałam 15 lat. To takie żałosne. W tym wieku, myślałam już, że znalazłam miłość życia.
 

Piętnaście minut później...

   Wylądowałam na swoim osiedlu. Queenway. Elita. 

  Nie zastanawiałam się nad swoim życiem. Nie długo. W końcu, i tak się spieprzyło. Po co dalej próbować być lepszym człowiekiem? Powinnam po prostu się poddać i zakończyć wszystko, co do tej pory udało mi się osiągnąć. Tak, jestem niewierny Tomasz. Nie wierzę, że cokolwiek już mnie może wzmocnić.

   Weszłam tylnym wejściem od ogrodu. O dziwo, nikogo nie było w moim skrzydle. Zapaliłam więc światło. Rozejrzałam się wokół. Ta sama, kremowa kanapa, plazmowy telewizor, drogi, szkocki kobierzec (rodzaj dywanu). Zwyczajna kuchnia: dwustronna lodówka, wysepka. Właśnie, chętnie bym coś sobie ugryzła. Akurat zgłodniałam, od czasu kiedy jadłam kolację.
   Zdjęłam kurtkę i rzuciłam ją na kanapę tak, że nie patrzyłam gdzie spada. Właściwie, teraz mało co mnie obchodzi. Oprócz Nialla. On mnie obchodzi. I to cholernie.
   Otworzyłam moją zacną, dawną przyjaciółkę, która lata temu wprowadziła mnie w nałóg. Otyłość. To był mój problem w podstawówce. Ale wyszłam z tego i.. Zachorowałam. Taki już okrutny mój żywot. Sorry not sorry.
   Konserwy, konserwy... Zamknęłam lodówkę i otworzyłam zamrażalnik. Aa, tu cię mam! Tak, szukałam lodów. Mmm... Niebo dla moich ust.
   Usiadłam przy wysepce i włączyłam pilotem radio. Akurat leciał Maroon 5 "Love somebody". Moja ulubiona piosenka w takie dni.
  Zanurzyłam łyżkę w kubeczek. Delektowałam się tymi lodami jakbym dostawała orgazmu. Letnie truskawki, mmm. Kocham to. Czy życie nie jest piękne? Chwila, macie rację: mówiłam jeszcze czas temu, że moje życie jest okrutne, a teraz mówię wręcz przeciwnie. Tak, przyznaję Wam to, jesteście wspaniali. Bla bla bla. Znów gadam od rzeczy. To te lody tak na mnie działają? Też tak sądzę.
  Popłakałam się w tej kuchni. Dziura w sercu po Georgu znów boli. Muszę iść do niego na grób w najbliższym czasie. Chcę mu przeczytać książkę. Jego ulubioną. Jeszcze raz i jeszcze raz. Kochanie, tak tęsknię.
   Nikt mnie nie słyszał, ani na mnie nie patrzył. Płakałam w niebogłosy wsadzając kolejną porcję lodów do gęby. Minął przecież tydzień, a ja nadal wylewam po nim żal. Tak bardzo go kochałam. Jeśli ten dupek miał coś wspólnego z jego zamordowaniem, to ja Wam obiecuję, tu z tego miejsca, że ja już zadbam, żeby zapłacił za to surowicie. Nie daruję mu tego.
  Odłożyłam łyżeczkę i wstałam. Wszystko zostawiłam na swoim miejscu i poszłam do pokoju. Z trudem wdrapałam się po schodach. Musiałam zdjąć te creepersy. Tylko mi teraz przeszkadzały.
  Po drodze zrzuciłam też spodnie zostawiając na korytarzu. Zostałam w samej koszulce. I w takim właśnie stanie, walnęłam się na łóżko. Płakałam głośniej do poduszki. Jakby płacz miał mi w czymś pomóc. Dobrze, że nikt tego nie słyszy.
  Szkoda tylko, że nie ma mojej ulubionej chusteczki na otarcie łez - Hazzy. On zawsze wie, jak mnie pocieszyć. Nialla ani Liama nie mogę fatygować. Oni są zbyt troskliwi. A Zayn? Ex chłopak miałby mi pomóc w sprawie z drugim ex chłopakiem? Nie, to nie byłby dobry pomysł. Zostaje Lou: nie, jego przecież nie ma. Wybrał najgorszą porę na jechanie do Doncaster. Przecież mam jeszcze trzy niesamowite przyjaciółki! A niee... Nie zniszczę im wakacji. Chyba poleżę tak sobie... I pomyślę trochę.
  Moja zacna poduszka z podobizną Justina Biebera jest całkiem zamoczona słonymi łzami. Rzuciłam ją na ziemię.
-Przepraszam Justin. - rzuciłam szlochając bardziej i mocniej. Oh, George. Byłeś częścią mojego życia. Miałeś zacząć tu swoje własne! A zamiast tego, masz kulę w łeb.
  I jeszcze tata... Ah tatku.. Gdybyś był choć na minutkę ze mną szczery, szczery dla mnie, to na pewno kochałabym cię tak bardzo jak kiedyś. Ale nie pozwolę ci stracić mnie. I vice versa. Nie, nie taki będzie finał.
  Poddałam się. Leżałam tak na boku łóżka patrząc w pustą ścianę momentami szlochając. W dłoni ściskałam haftowaną chusteczkę. Zwinęłam się w kłębek jak kot. W pokoju było zupełnie ciemno. Spędziłam na tym jakieś dwie godziny, o ile dobrze się orientuję w czasie.
  Okno było otwarte. Marzłam, ale wcale się nie ruszałam. Znów dopadł mnie paraliż.
-Słoneczko.. - usłyszałam jego ciepły i czuły głos. Otworzyłam oczy. Koło mnie przy łóżku kucał Niall z talerzem kanapek z Nutellą - Płaczesz?
-Nie płaczę. - obtarłam oczy z łez, aby ich nie widział.
-Płaczesz.
-Nieprawda. - chłopak zapalił lampkę. Spojrzał na mnie rozczulonym wzrokiem.
-Prawda. Który to? Już ja się do niego przejdę i zrobię mu z dupy jesień średniowiecza. - zaśmiałam się. Pocieszył mnie - Posuń się. - odsunęłam się na drugi bok. Położył się obok mnie a po środku nas położył talerz.
-Mogę?
-Hmm.. No pierwszy raz zrobię wyjątek. - już chciałam złapać za kanapkę, gdy.. - Ale tylko gryza, małego. - cały Niall. Wiedziałam, że się nie podzieli. Jak robi kanapki, to tylko dla siebie i z nikim się nie dzieli. Ugryzłam kawałek i się odwróciłam do niego tyłem - Ale kochanie, nie musisz od razu się na mnie obrażać.
-Nie chodzi o Ciebie. - mruknęłam.
-A o kogo?
-Nieważne.
-Oj mów, przecież to ważne. - pogłaskał mnie po głowie i założył mi kosmyk włosów za ucho.
-Może później. Teraz nie mam ochoty.
-Jak wolisz. Chodź do nas, jest fajnie, co będziesz tu siedzieć?
-Daj mi spokój.
-Nie bądź taka. W ogóle...
-Daj mi spokój! - krzyknęłam cała zdenerwowana. Nie, ja po prostu się wydarłam na niego, a z oczu znów poleciały mi łzy. Schowałam głowę w poduszki.
-Chciałem tylko... - zaczął, ale urwał w połowie zdania i się zająknął. Nie dałam rady, eksplodowałam z nadmiaru myśli. Znów zwinęłam się w kłębek - Nie zostawię tego tak. - chłopak stanął po drugiej stronie łóżka twarzą do mnie - U kogo byłaś jak wyszłaś?
-Nie Twoja sprawa. - odwróciłam wzrok.
-Właśnie, że moja. Mów. - złapał mnie za nadgarstki i postawił do pionu. Spojrzałam na niego rozzłoszczona. Wyrwałam się.
-Odpieprz się.
-Chcesz ze mną walczyć? Wybacz, kochanie, ale nie wygrasz.
-U Morgana, jasne?! U mojego ex! Który jest gangsterem najniższego formatu! On najprawdopodobniej nasłał kogoś na Georga, a może to był zamach na mnie? Nie wiem! Powiedział, że skrzywdzi mojego tatę, jeśli mu nie pomogę w... Czymś. Ale ja nie mam zamiaru mu w niczym pomagać.
-Tori... - na początku go zatkało, ale zaraz znów się odezwał - Mogłaś mi powiedzieć. Nie bój się. On nikogo nie skrzywdzi.
-Tak myślisz?
-Ja to wiem. - zapewnił mnie. Uśmiechnęłam się i pozwoliłam mu otrzeć moje łzy rękawem - Nie zamartwiaj się. Wiem, że złamane serce boli, ale musisz w końcu jakoś z tym żyć. - pokiwałam głową - Obiecujesz, że nie będziesz już płakać?
-Obiecuję.
-Słowo?
-Słowo. - przytuliłam go. Sprawił, że poczułam się naprawdę bezpiecznie ze wszystkim problemami. Sprawił, że odeszły gdzieś w inną część mojego mózgu.

   Cały wieczór spędziliśmy wspólnie. Z Niallem, Zaynem i Liamem oraz Pauliną, Alex i Pattie. Oglądaliśmy "Dary Anioła. Miasto kości" przy pizzy. Muszę Wam powiedzieć szczerze, że zapomniałam o wszystkim, co mnie gnębiło.
   Liam i Paulina najwidoczniej lepiej się dogadywali. Już, tak szybko. Alexandrze podoba się Hazza. A Pattie... Biedna Pattie, miesiąc temu została perfidnie rzucona, przez mojego przyjaciela, byłego przyjaciela Rafaela. A to drań. Długo mu tego nie wybaczę. Ale dosyć o niej, chyba zapomnieliście o mnie! Ja tu jestem najważniejsza. Ah to samouwielbienie. Pogadajmy więcej o mnie.
   Wolałam pogapić się na tyłek Nialla i... Całego Nialla zamiast w telewizor. Ale chłopak był tak oślepiony Lily Collins, że nawet na mnie nie zwracał uwagi.
-Horan. - Liam pomachał mu przed oczyma dłonią. Nic, nadal gapił się w film niczym w najpiękniejszy obrazek - Uuu, Tori, ale masz ładne cycki... - zrozumiałam gest Payne'a - Mogę dotknąć?
-Nie! - zakrzyknął Niall. Od razu zerwał się na "równe nogi" - Nie pozwolę ci, tylko ja mogę ich dotykać. I będę ich dotykać.
-Niall, dlaczego mówisz takie rzeczy przy ludziach? - mentalnie puknęłam się w czoło. Po chwili wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.


    Po godzinie razem z Pattie poszłyśmy spać. Dokładnie umyłam ciało i moje piękne, długie włosy.
  Po kąpieli zamknęłam drzwi na klucz. Musiałam wszystko opowiedzieć mojej przyjaciółce. Dlatego usiadłam obok niej.
-Słuchaj: spotkałam się z Morganem.
-Ty żartujesz, prawda? Przecież on jest najgroźniejszym dzieciakiem w naszym otoczeniu. To nie był dobry pomysł.
-A myślisz, że ja tam z chęcią poszłam?
-To po coś tam poszła?
-Po co? - odpowiedziałam pytaniem - Gdybym nie poszła, to..
-Bez przesady. Nie zabiłby cię.
-Skąd wiesz? Teraz, on jest do wszystkiego zdolny. Do rzeczy: mój tata może ucierpieć jeśli nie zrobię tego czego chce i... Zresztą, wiesz co? Ja nie ufam ludziom takim jak on. On ma coś wspólnego z zamordowaniem Georga. A tego dobrze wiesz, że mu nie popuszczę. Trafi na policję goły i niewesoły.
-Nie bądź taka pewna... - powiedziała pod nosem.
-Sugerujesz coś?
-Ależ skąd! Po prostu martwię się o Ciebie. A jeśli ciebie spotka krzywda, to wszyscy się na nim zemszczą. Zwłaszcza ja, bo jestem Twoją przyjaciółką i... Niall, ponieważ.. dobrze wiesz.
-Cała piątka mu tego nie daruje.
-Znając życie, tak. Więc nie musisz się martwić.. Na razie. Damy radę, obie, tak jak zawsze sobie radziłyśmy. - dziewczyna musnęła delikatnie moje usta i oparła się o poduchy.
-Wiesz co. Masz rację, zero przejęcia. Prędzej czy później ktoś go zgarnie i skopie mu ten jego chudy tyłek.
-Ale wiesz... Tak schodząc z tematu, to.. Raczej im nic nie wspominaj o tym, że jesteśmy biseksualne i.. Że okazujemy sobie takie czułości.
-Przecież nikt w tym domu o tym nie wie... Oprócz Alex, ale to nic. Ona nie wygada.
-Super. Nie wiem jaka byłaby reakcja Nialla. No cóż, dobranoc. - rzuciłam i zgasiłam lampkę.






___________________________________________________________________
Hej ludziska .<3
STRASZNIE, STRASZNIE WAS PRZEPRASZAM, ŻE TO TYLE TRWAŁO, ALE BYŁAM NIECO ZAJĘTA I NIE MIAŁAM CZASU. ROZDZIAŁ TROCHĘ NUDNY, WIEM I PRZEPRASZAM, BO PISAŁAM GO NA SZYBKO W WOLNEJ CHWILI I... NO JAKOŚ TAK WYSZŁO, ŻE DODAJĘ GO W CZĘŚCIACH TAK JAK POPRZEDNI. TAK ŻE... MASSIVE SORRY, ALE TO NIE MOJA WINA :((

Druga sprawa: nie wygrałam w konkursie pierwszego miejsca ;( Wiecie, ten o który prosiłam Was o głosy. No niestety, natomiast mam II miejsce, co oznacza reklamę na ich blogu przez miesiąc. Też coś, ale coż. Nie jestem najlepsza na świecie. Sorry not sorry. Takie życie :(
Trzecia sprawa: Dziękuję za wyświetlenia, obserwujących i komentarze! Jesteście kochani .<3
Szczególnie dziękuję osobom takim jak:

- Elka , skarbie no kocham cię kocham po prostu .<3
- Hope, ciebie również kocham najmocniej na świecie :*
- Paulinie Wesołowskiej
- Paulinie Antoniewicz
- Forever alone
- Bella
- Sonia Salvatore... Słoneczko, wspominałaś coś o Josephie Moragnie.. Prowadzisz stronkę o TVD? Jak tak, to podaj mi linka, chętnie polajkuje ;)
- Free hugs
- reasontobe
- Darcy Styles, czy to ty wygrałaś ten konkurs na imagina?
- Miqila
- Zialla , dziewczyno, wreszcie ktoś dodał porządny, długi komentarz, a co do Twoich występów, to jestem zaskoczona pozytywnie i pod wrażeniem, serio .<3 Fajna sprawa, naprawdę .♥
- Elizabeth
- Crazy mofo , tak, ciebie też lubię .<3



No to by było na tyle. Jeszcze zagadka. KTÓRA TO JA? TAKIE TAM OBCZAJANKO :337








Aha i zapraszam Was na mojego drugiego bloga którego prowadzę z Free Hugs - http://diamonds-are-foreverx.blogspot.com/

Zapraszam !!! :))

25 KOMENTARZY = NEXT

BRANOC .♥

środa, 7 sierpnia 2013

40. Lies, date and bad luck cz. II

     Wyprostowałam swoje długie, różowe włosy, które zgrabnie opadły na moje piersi.
  Odwróciłam się do Pattie, która w tym momencie próbowała naciągnąć na swoje chude, zgrabne nogi bardzo obcisłe rurki.
-Jaka ty jesteś ładna. - powiedziała i wreszcie, udało jej się ubrać te spodnie. A wyglądała dosyć zabawne, gdy to robiła. Niezdarna, mała Patricia. Zawsze potrafiła mnie rozbawić - Masz wszystko, czego chcą chłopcy.
-Ideał nie istnieje. - skwitowałam - Tak naprawdę, nie jestem taka piękna. Mam wychudzone i blade ciało, spójrz na moje kości policzkowe, one nie mają w sobie nic tłuszczu, nie są pulchne ani rumiane, jak u trupa. A zęby? Zęby mam jak Królik Bags. Mam dysleksję, co jeszcze bardziej mnie poszpeca. Tak już jest.
-Mimo tego, kocha cię wspaniały chłopak. - stwierdziła - Tak czy siak, zawsze będziesz dla niego tę jedyną. Ważne, żeby kochał osobę, nie płeć. Żeby kochał Twoją duszę , a wygląd zostawił na drugie miejsce. Zapamiętaj to sobie. On jest wart tego.
-Oczywiście, że tak. A ja nie zasługuję, na taki ideał.
-Oboje jesteście siebie warci. - powiedziała z uśmiechem. Odwzajemniłam to. Odwróciłam się już do lustra.
-Zawołaj tę Paulinę.  Nie będę na nią godzinę czekać. Jak chce wyglądać dobrze, to niech tu przyjdzie. A jak nie, to niech się sama odpierdzieli.
-Już idę. - dziewczyna wyszła z pomieszczenia, a ja westchnęłam. Wyciągnęłam telefon i chciałam odpisać bezinteresownie na SMS-a, którego dostałam. Ale nie był to zwyczajny sms, od zwyczajnego znajomego. Był to sms od nieznanego numeru. A jego treść brzmiała: "Spotkajmy się dzisiaj w parku elżbietańskim. Mam ci coś ważnego do powiedzenia. Pewnie za mną tęsknisz". Zastanowiłam się przez chwilę, którego ze znajomych nie mam w kontaktach, bądź kto mógłby zmienić numer. Bardzo długo nic nie przyszło mi do głowy, ale po chwili zaświeciła mi się nad głową żarówka. Byłam przekonana, że może być to tylko Morgan. Jeden z moich ex chłopaków, do którego dosyć długo się przywiązałam. Zupełnie jak do Georga. Ale to były przeciwieństwa. 
     Odpisałam natychmiast. Nie wiem, czego chcesz, ale pierdol się, bo mam na Ciebie wyjebane.
I w równie szybkim czasie dostałam odpowiedź.

"Nie bój się, nie mam zamiaru zmuszać cię, żebyś posuwała mojego Wacka. Chcę tylko porozmawiać. Wiesz już kim jestem? "
Co za bezczelny gnoj. Jak on śmie tak się do mnie zwracać? Chłopcy już nie mają do mnie szacunku. Mają mnie za jakąś małą dziwkę, czy co? Frajerzy do potęgi. Mam swoją godność.
Odpisałam. Pozwól, że zgadnę. Morgan. Po sekundzie dostałam kolejnego smsa: "Będę czekał w parku, po południu, przyjdź sama :) " Hm, zachowuje się, jak co to nie on. Nie wkurwił mnie. Pójdę do niego i dowiem się, czego ode mnie potrzebuje. Może to jakaś niewinna sprawa. Bo czego chciałby ode mnie niby mój ex, który nie odzywał się z rok? Pieniędzy? Pójścia do łóżka? Powrotu do mnie? To pierwsze jest w miarę możliwe.

  Do pokoju jak strzała, wparowała Paula. Zdyszana i zziajana uwaliła się na łóżku wydając z siebie jęk zmęczenia. Schowałam telefon do małej, pikowanej torby Coco Chanel.
-Daj mi dziesięć minut. - usłyszałam jej stłumiony w poduszce głos.
-Nie mamy czasu. Ocipiałaś? - zaczęłam podnosić ją z mojego łóżka. Niechętnie to zrobiła, przez co jej ciężar mnie przytłoczył - Dziewczyno, stań równo. - zmierzyłam ją od góry do dołu. Złapałam za ramiona i zmrużyłam oczy. Była ładna, i to cholernie. Jej uroda była w typie każdego inteligentnego chłopaka. Nie takiego każdego, który leciał na mnie. Ja pociągam tylko idiotów. Z całym szacunkiem - Wolisz mięte czy czerń? - spytałam i otworzyłam komodę - Weźmiesz moje ciuchy.
-Nie ma sprawy. Czerń.
-Założysz czarną, prześwitującą koszulę. - wyjęłam z szuflady cieniutką, przewiewną koszulę bez rękawów i rzuciłam w jej stronę, oraz spodnie - I obcisłe jeansy. Podwiniesz je na trzy razy i ubierzesz trampki. Włosy ukręcisz w kucyk. Pomaluję ci oczy fioletowym eyelinerem i twarz przejadę alabastrowym podkładem. Masz trochę syfków, które zakryjemy. Usta pomalujesz błyszczykiem. Potrzebujesz czegoś jeszcze?
-Wszystko mam.
-Idealnie. Ubierz się, a ja przyszykuję kosmetyki.

    Po półtora godzinie moja kumpela była gotowa do wyjścia. To, co z niej zrobiłam, przekraczało moje najśmielsze sny. Był idealna. Mogłabym być stylistką.
-Nie wezmę nic na wierzch? Będzie zimno. - ozajmiła, gdy zeszłyśmy na dół schodami.
-Nie potrzebujesz niczego na wierzch. Udawaj na samym końcu, że jest ci zimno, wtedy dostaniesz bluzę Liama. To tak działa. Tani podryw, ale  skutkuje. Lubisz romantyczne chwile, prawda? - brunetka pokiwała głową - Masz na zawołanie. Ten chłopak cię pokocha, oj tak.
-Ale..
-Ale?
-Nic. Idźmy już. - uznałam, że wcale to mnie nie obchodzi. Ale wiedziałam, że jest nieśmiała i to może trochę potrwać, zanim z Daddym zacisną więzi. Wiem. Przechodziłam przez to samo. Ale kiedyś musi być ten pierwszy raz.

-Niall, ty pojebie, czemu idziemy do Nando's? Wolałbym iść do subway. - marudził Liam. Po minie Nialla zdołałam wyczytać, że nie jest zadowolony z tego pomysłu - To ja powinienem wybrać. Ja was zaprosiłem i proponuję, abyśmy poszli na subway. - Paulina cały czas mierzyła Payne'a wzrokiem, a ja się do niej szczerzyłam i pokazałam, żeby tego nie robiła. Może go zrazić.
-A może po prostu my wybierzemy? - zagaiłam wymieniając porozumiewawcze spojrzenia z Włodarczykówną.
-Tak! Właśnie. - zgodziła się - Goldfish Bar?
-Czytasz mi w myślach. - przybiłam jej piątkę.
-Niech Wam będzie.
-Nie jest ci tak zimno? - brunet wskazał na jej ramiona z podniesioną brwią. Mrugnęłam do niej, co oznaczało: zacznij udawać, że drżysz z zimna! Zrobiła to. Ale wyszło jej to tak sztucznie, że przejęłam stery.
-Paulina, ty zmarzniesz! Liam, bądź gentlemanem. Nie chcemy, żeby nam się dziewczyna rozchorowała. Będzie miała całe zawalone gardło, co z ciebie za facet? - Liam, zakłopotany, szybko zdjął swoją kurtkę i okrył jej ramiona, a sam został w białym podkoszulku z napisem: "Let's do it". Fajny przekaz.
    Doszliśmy do knajpy, która nazywała się Pizza Hut. Wszyscy dobrze ją znają. Kreatywna pizza.
   Zajęliśmy czteroosobowy stolik przy oknie, który był nieco oświetlony. Na ścianach były porozwieszane różne obrazki. Lampy  w postaci papierowych abażurów. Milutka atmosfera.
-Niall, czy nie namierzą nas Wasze.. Wiesz, fanki? 

-Dlaczego niby?
-Jesteś tutaj bez ochrony, padafianie!
-Nie martw się. Najwyżej zrobię sobie z nimi zdjęcia, skarbie, wyluzuj. Chyba, że będziesz zazdrosna.
-No przecież, że będę.
-Mój ty kociaku. Daj buzi. - chłopak zrobił dziubek z ust i już miał mnie pocałować, jak usłyszeliśmy głos kelnera. Ej,  a tak bardzo chciałam go teraz pocałować. A to pech!
   Mężczyzna podał nam karty menu. Powoli ją przeglądałam w poszukiwaniu wegetariańskiego jedzenia.
-Tori, masz zjeść dużo. Jesteś za chuda. - syknął Nialler. Zmierzyłam go wzrokiem z miną typu: nie będziesz mi rozkazywał.
-Nie będę się objadać, jestem za gruba. - odchrząknęłam i odłożyłam kartę. Wybraliśmy sobie pizzę z kurczakiem. Do popicia coca-cola zero. Mniam!  Zapowiada się pysznie.
  Niall i Liam wzięli ogromne porcje. Jak to faceci. Oni muszą dużo jeść, żeby mieć siłę. A zwłaszcza Niall, żeby mnie nosił do łóżka. Dwuznaczne.
   Kelner przyniósł nasze zamówienie. Oczywiście podczas jedzenia, nie obeszło się bez rozmów. Choć savour-vivre na to nie pozwala. Ale my lubimy łamać zasady.
  A ja nie mogłam przecież nie zakrztusić się przez Nialla ze śmiechu. Musiał mnie Liam ratować. Ludzie patrzyli jak na totalnych idiotów, ale to właśnie czyni nas wyjątkowymi.
-Uh, dzięki Liam, ty mój bohaterze. - jęknęłam siadając z powrotem na swoim miejscu.
-O tak. - przyznała Paulina kiwając głową - Jesteś zbyt idealny. Umrzyj.
-Często to słyszę. Ale chyba nie chcielibyście, żebym umarł? Kto by was wyciągał z kłopotów i uspokajał?
-Ej, czuję się urażona. - burknęłam.
-I ja. - wzmógł mnie Niall.
-Dlaczego niby? - spytał brunet i ugryzł kawałek pizzy.
-Panuję zawsze nad sytuacją.
-A ja jestem dorosły. Umiem o siebie zadbać.
-Zgubiłeś się w centrum handlowym! - skomentował Liam z buzią pełną jedzenia. Tym samym opluł mnie kechupem.
-Zgubiłem się, bo chciałem. - odpyskował Horan.
-Ty też Tori nie umiesz upilnować samej siebie.
-Wypraszam sobie. Dość mam kłopotów. Radzę sobie sama, bez niczyjej pomocy.
-A teraz Twój chłopak nawet ci nie pomógł, gdy krztusiłaś się kawałkiem pizzy. Głównie przez niego. I co powiesz na to? - chciałam coś powiedzieć, ale Niall przerwał.
-Hej, nie znam pierwszej pomocy. - Horan górą. Mhm.
-Do reanimacji to byłbyś pierwszy. - parsknęłam z Pauliną śmiechem. I znów punkt dla Liama. To było zabawne.
-Może i tak. - odbruknął i zabrał się za kolejny kawałek. To już dzisiaj czwarty. Czy on w końcu nie pęknie? Tak się zastanawiałam.

    Wybraliśmy się jeszcze pod koniec do Tesco po jakieś zakupy. Dochodziła godzina szesnasta, więc powoli musiałam się śpieszyć na niemimowolne spotkanie z.. Dobrze wiecie kim. Tym, który mnie obraża. Ale ja mu na to nie pozwolę. Udowodnię Wam, wszystkim, że nie jestem tą, za którą mnie mają. Bezuczuciową dziwkę, która zamiast serca w piersi ma lód. Ale ten lód został stopiony już dawno dawno temu. Nigdy nie byłam zła. Nigdy. To śmierć mamy mnie tak zmieniła. Ale cóż. Ludzie się mają to do siebie. Przykro mi.
-Tori, co tak patrzysz na ten zegarek co chwilę? - spytał Horan szukając jakiegoś produktu na półce.
-Spotkamy się w domu. Muszę załatwić ważną sprawę. Weź dla mnie Oreo i jakąś sałatkę. Aha, nie zapomnij o mleku czekoladowym.
-Będę pamiętał. Uważaj na siebie. - rzucił i wysłał mi buziaka na odległość. Uśmiechnęłam się, a gdy się odwrócił, po prostu wybiegłam ze sklepu. Im szybciej, tym lepiej.
   Nie znałam jeszcze tak dobrze tego miejsca. Londyn jest ogromny, a ja taka zagubiona.
  Muszę włączyć GPS w moim zarąbistym iPhone.
Szukaj, szukaj no.. Szybciej, szybciej. Nie mam za wiele czasu dla tego kutasa. Chcę tylko wiedzieć, co ma mi do powiedzenia.
  Znalazłam. Park elżbietański znajduje się tuż za starą mydlarnią Mrs. Iceflowers. Łatwizna. Trafię tam bez trudu. O ile to nie zajmie mi dużo czasu.
  Podążałam za wskazówkami GPS'a. Wiem, to głupie, ale musiałam jakoś odnaleźć właściwą drogę. Pewnie wyglądałam w tej chwili przekomicznie.
 
    Stał tam. Związane blond dredy, czarna kurtka i ten sam, arogancki uśmieszek, co zawsze. Czemu mnie to nie dziwi. Jest taki, jaki był. I taki zostanie. Aż mi go szkoda, powaga.
   Byłam bardzo pewna. Podeszłam do niego nonszalanckim krokiem. Uśmiechał się, spoglądał, mierzył mnie wzrokiem. Co za palant.
-Czego chcesz? - spytałam i czekając na odpowiedź, patrzyłam mu prosto w oczy. Widziałam w nich tę nienawiść do mnie. Widziałam to. Nie trudno to zauważyć.





__________________________________________________

No hej .<3
Ogólnie to przepraszam, że tak długo, ale wyrażam się jasno: 30 to 30. Przykro mi.
Tak w ogóle kicie, jest parę spraw, które trzeba sobie wyjaśnić. :)

1. JAK WAM SIĘ PODOBA NOWY WYGLĄD BLOGA? Słyszałam wiele różnych opinii. Jednym się podoba, jednym nie. Więc proszę o wyrażenie swojej opinii .

2. Osobo, która napisałaś ten komentarz:

"Fajne, choć moim zdaniem trchę za szybko wszystko weszło z tym Niall'em. Jak sie czyta to nie ma takiego napięcia... Ona powiedziała mu że idą na randkę, a moim zdaniem to on powinien zrobić, powinno być trochę romantyczniej. Wszystko było źle ona zazdrościła potem przyszedł Niall powiedział jej wszystko i jest idealnie, kocha go i wszystko, trochę to denne, ale cóż..." , czyli niejaka anonimowa DIRTY HEELS. 

Posłuchaj: Wydaje mi się, że czytasz moje opowiadanie od środka i już wyrażasz taką opinię. Szanuję ją, owszem, ale.. Napisałaś tu słowa, które niestety muszę skomentować. Najwyraźniej, niezbyt dokładnie czytasz moje fanfiction. Wiesz dlaczego? Bo wszyscy poza tobą, wiedzą, że Niall zawsze kochał Tori, a Tori Nialla. Ona to wyznawała na każdym kroku. Czy ty tego nie widziałaś? Może to ja jestem głupia, że nie umiem pisać. Jakaś... No nie wiem, niedorozwinięta? Dlaczego sugerujesz, że moje opowiadanie zalicza się do tych najgorszych? (bez obrazy). Tych.. Tych, które nie mają tego czegoś. Słyszałam wiele negatywnych opinii na temat mojego opowiadania, ale nigdy czegoś takiego. I super. Lubię cię za to. Ale jeśli masz komentować w ten sposób, to nie rób tego. Napisz mi coś miłego, ale nie oceniaj, jeśli nie masz o czymś pojęcia. Przeczytaj opowiadanie jeszcze raz, zachęcam ciepło ♥

3. Biorę udział w konkursie na jednopartówkę z One Direction. Do wygrania jest niesamowity szablon od Kaeru z Wyimaginowanej Grafiki, autorki tego nowego szablonu. Osobiście chciałabym jej jeszcze raz za to podziękować. Otóż, mam do Was prośbę. Wiem, kochacie mnie i tak dalej , i tak dalej, więc myślę, że na mnie zagłosujecie. Na razie jestem chyba na.. Na drugim miejscu i byłabym każdemu z Was wdzięczna. Aha, właśnie, nie wspomniałam chyba, że musi być to zalogowana osoba w bloggerze. Głosujecie w skali 1-6.   I BYŁABYM WAM NIEZMIERNIE WDZIĘCZNA O SZÓSTKĘ! PRETTY PLEASE .<3

TUTAJ MACIE WSZYSTKO WYJAŚNIONE: ►KLIKNIJ TU◄
JESTEŚCIE MOIM JEDYNYM RATUNKIEM . :)


I poraz kolejny dziękuję za komentarze od:

- Sonia Salvatore - każdy Twój komentarz wywołuje ogromny uśmiech na mojej twarzy :3
- Free Hugs 
- crrazymoffo , kocham cię po prostu .<3 
- Nika Zgłodniała 
- Ziallka , ty jesteś niesamowita! :) 
- Aleeex 
- Hope 
- Dziewczyna Polska
- Elka , jesteś zajebista :>
- Paulina Wesołowska
- Paulina Antoniewicz
- Patrycja M. 
- Hevi 

i innych...
Następnym razem, anonimowe osoby, proszę się podpisywać imieniem czy pseudo, będzie mi łatwiej .<3
 Lofki, kiski i uściski. 


30 = next 

wtorek, 23 lipca 2013

39. Lies, date and bad luck cz. I

A przerwał nam Louis.
-Ooops, chyba złą porę wybrałem.
-Co ty powiesz. - sarknął mój chłopak. Oh, "mój chłopak". Jak cudownie to brzmi.
-No wreszcie, gołąbki. Czekałem, aż nadejdzie ten dzień. Co za niespodziewana zmiana! I żeby to uczcić, proponuję, żebyśmy poszli to uczcić! - Niall przez chwilę patrzył na niego z miną typu: "Really bitch, really?" i wstał gwałtownie.
-Mam wstać?
-Już wstałeś.
-To usiądę. - powiedział spokojnie blondas i usiadł z powrotem. Cała nasza trójka wybuchnęła śmiechem, a ja brechtałam się chyba najgłośniej.
-Oj Horanek, Horanek. - westchnęłam i uwiesiłam mu się na szyi.
-Zaraz do Was dołączymy, a teraz spieprzaj, Tommo. - Nialler machnął na niego ręką i ten od razu wyszedł.
-Nie mów tak do mojego przyjaciela! - żartobliwie skarciłam go - Mogę spać z Tobą, prawda?
-To pytanie było zupełnie bez sensu. - nic więcej nie mówiąc, ujął moją twarz, jak to ciotki robią z dziećmi i ją zgniótł.
-Nie przesadzaj. - wymamrotałam przez ściśniętą twarz - Kutas z ciebie, wiesz?
-Wiem. - zaśmiał się. Wstałam i wyprostowałam nogi - Głodny jestem po tym pocałunku.
-Ty jesteś głodny w każdej chwili. - zaczęłam machać rękoma we wszystkich możliwych kierunkach.
-Hym... Może masz ochotę iść do... Mojej sypialni? - zrobiłam wielkie oczy.
-Co sugerujesz mały, irlandzki chłopczyku?
-Mały? Sięgam brodą do czubka Twojej głowy! - ironicznie wywrócił oczyma - I starszy! Zaraz idziesz się kąpać i spać, rozumiesz? Raz, dwa...
-Mówisz mi co mam robić? - podeszłam do niego o krok bliżej. Zrobiłam z palców pistolet i przyłożyłam mu do brzucha - Bang.. - szepnęłam i odwróciłam się na pięcie, po czym weszłam z powrotem do domu.
  Wyjęłam z lodówki zimną puszkę sody i trafiłam do salonu, gdzie wszyscy gadali i się śmiali. Mieliśmy uczcić związek mój i Nialla, więc zróbmy to.
  Uśmiechnęłam się i stanęłam w progu.
-Nie zgadniecie! Jestem z Niallem w ciąży! - rzuciłam. Wszystkim opadły szczęki. Dosłownie - Tylko żartuję. - dodałam zaraz - Tak naprawdę, jestem z nim w związku.
-Yep. Louis już nam powiedział.
-Plotki za pośrednictwem Tommo lecą z prędkością światła. - powiedział Niall, który wszedł właśnie do pokoju i usiadł między Harrym a Liamem.
-Gratuluję stary, zdobyłeś najpiękniejszą dziewczynę na świecie. - stwierdził Liam.
-Oj, bo się zarumienię.
-Dobra, ona jest moja, okej? - Niall dał mu kuksańca w bok, po czym... Głupek pierdnął przy wszystkich. Zachichotałam. Było to naprawdę śmieszne, gdy udawał, że o niczym nie wie. Nieważne co robi, zawsze jest seksownie uroczy.
-Co to jedzenie z Nando's z Tobą robi.. - Liam pokręcił głową.
-A ja tam lubię jego bąki. Są urocze. - powiedziałam i przytuliłam mocno Horanka.
-Coś ty z nią zrobił? - Louis wybałuszył na nas oczy.
-Horan moc.
-Zamknij się. Jestem w Tobie zakochana do szaleństwa.. Póki co. Nie spieprz tego.
-Nie spieprzę. Nie martw się.
-Dobrze. - usiadłam mu na kolanach i spojrzałam na Pattie, która wyraźnie była ze mnie dumna. Pokazała mi nawet dwa kciuki, co oznaczało, że cieszy się razem ze mną. Paulina i Alex również się uśmiechały.. Właśnie, Alex. W oczach miała błysk. Pokazałam jej gestem oczu, że ma wyjść do kuchni. Zrozumiała to.
  Dałam Niallowi moją puszkę i wyszłam do kuchni. Za chwilę przyszła do niej Alex.
 Oparłam się o blat.
-Posłuchaj: może nie byłam miła, przez ten dzień, ale teraz, gdy tylko dowiedziałam się, że chcesz mi pomóc, to.. Chcę przeprosić za moje zachowanie. Nigdy nie byłam idealna i nie jestem... Ale wzięła mnie zazdrość. Zawsze będę już o niego zazdrosna. Nie pozwolę, żeby ktokolwiek próbował mi go odebrać. I dzięki za to, że z nim pogadałaś. Wiesz, wszyscy mnie nienawidzą.. Nie jestem wspaniała. Po prostu chcę, żeby Niall mnie kochał taką jaką jestem.
-Nie nienawidzimy cię, Tori. Tylko czasem musisz się zrelaksować. Wyluzować.
-Kocham cię. - zarzuciłam jej ramiona na szyję i przytuliłam - Poniekąd to dzięki Tobie jestem z Niallem.
-Wiedziałam, że będzie z Tobą szczęśliwy... I ja też przepraszam, nie powiedziałam ci, że ja i Niall dosyć długo się znamy. Paulina wiedziała, mogła ci powiedzieć, ale tego nie zrobiła. A Pattie? Ona by oszalała.
-Przeprosiny przyjęte. - uśmiechnęłam się - A tak a propos, zauważyłam coś pomiędzy Tobą a Harrym...
-Wydaje ci się. Podobam mu się...
-Ale?
-Ale nie ogarniam tego. - zagryzłam wargę.
-Ja też nie ogarniałam uczuć do Nialla. Skończy się tak samo. Zobaczysz.
-Oby nie.
-Bo?
-Bo ty się z Niallem nienawidziłaś przecież.
-Pomijając, że to on zaczął.
-Ale teraz cię kocha ! Znaczy, ciągle cię kochał. Teraz jesteś z nim i możesz śmiało mówić mu to co myślisz i czujesz.
-Fakt. - zgodziłam się - Powiedz mu, że czekam w kuchni. Przyniosę nam gorącą czekoladę, ok?
-O tak. Przekażę mu. - dziewczyna wyszła. Wyjęłam dziewięć kubków dla wszystkich i wstawiłam wodę w czajniku.
-Wołałaś mnie? - Blondas podszedł i usiadł na wysepce.
-Owszem.
-Po co? - uśmiechnął się lekko. Tak, jakby nie chciał mnie widzieć i zrobił to, by nie sprawić mi przykrości.
-To już nie mogę chcieć pobyć z moim chłopakiem? - spytałam i złapałam go za jego ciepłe ręce. Uśmiechałam się - Bardzo cię kocham. - Nialler uśmiechnął się i zeskoczył z blatu. Zniżył głowę i mnie pocałował słodko - Ponasypuj wszystkim czekolady. - podałam mu opakowanie. Posłusznie to zrobił - Wybierzemy się jutro na zakupy?
-Wiesz.. Louis jutro jedzie do Doncaster. Liam podobno chce zabrać Paulinę na randkę, a...
-Na randkę? Tak szybko? Jest tu dopiero dwa dni!
-Jak Liamowi spodoba się jakaś dziewczyna, to nie zwleka. Jakbyś go w ogóle nie znała.
-Jestem tu dopiero miesiąc. Wiesz co, brzmi nieźle. Laulina...
-Co? - fuknął.
-No Paulina plus Liam. Jesus. Co ty taki niekumaty jesteś?- chłopak zaśmiał się. Złożył kolejny pocałunek na moich wargach. O tak, pragnęłam tego w tej chwili. Słyszałam, że dzięki pocałunkom można spalić trochę kalorii.To dobrze. Jak dla mnie.
-To gdzie spędzisz nockę? - spytał stojąc przy framudze. Odwrócił się i oparł o nią.
-Chyba w swoim pokoju. - nastała cisza, lecz zaraz usłyszałam gwizdek czajnika. Zalałam kubki i ułożyłam na tacce - Bądź gentelmanem - Podałam mu tackę - Tylko ostrożnie. Masz dwie lewe ręce.
-Spadaj. - szepnął i poszedł w stronę salonu. Tam, złapałam Paulinę za rękaw koszuli i wyciągnęłam do mojego pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz. Usiadłam na fotelu przy biurku na przeciw niej i wyszczerzyłam zęby.
-Opowiadaj. - zagrzałam ją.
-O czym?
-O randce. Niall puścił farbę. Nie miałaś zamiaru mi powiedzieć?
-Miałam.. Dlatego Liam kazał mi się spytać, czy ty i Niall pójdziecie z nami? Na podwójną randkę?
-Świetny pomysł! Lepiej się poznasz z Paynem i Horanem. Idealnie. Wybiorę ci strój i...
-Ejj, wolnego kolego.
-Hm?
-W czym Liam lubi młode kobiety?
-W kręconych włosach, fioletowym ubraniu i.. Czekaj czekaj. On cię polubi w każdym stroju. Dopilnuję, żeby wszystko było idealnie. Jak chcesz, żeby coś było zrobione dobrze, zrób to sam.
-Tak.. Nigdy wcześniej nie byłam na poważnej randce.
-A Jogn?
-Daj spokój. Wszyscy dobrze wiem, że to łoś. - machnęła ręką.
-Niby tak. Emma mówiła, że przespał się z Savannah Clark. Świństwo.
-Słyszałam o tym. To było po naszym rozstaniu. Mówiłam ci, że to łoś.
-Łoś nad łosiami. - rzekłam, przyznając jej rację - A Niall?
-Niall to słodziak.
-Mój w dodatku. Chcę z nim być długo. On jest... Inny niż Decklan, Aaron, Zayn czy.. Reszta. Nie potrafiłabym go zranić.
-Wygląda na wrażliwca.
-Dokładnie tak, dlatego nie staram się mu sprawić zawodu na mnie. To byłoby niewybaczalne. Mam szesnaście lat, smak miłości poznałam już dawno. To chore.
-Widzisz. Każda z nas już kogoś miała. To normalne, jeśli jesteś Irlandczykiem.
-No właśnie.. To nie jest normalne!
-Przesadzasz. Ważne, żebyś przy nim zapomniała o wszystkim, co cię dręczy. Nie rób z niego typowej chusteczki na otarcie łez jak z Harrego. Kochasz Nialla, więc powinien być dla ciebie kimś znaczenie więcej,
-I tak jest. Jest całym moim światem.. - oparłam głowę na dłoni o blat biurka - Jest wspaniały.
-Puk puk. - usłyszałam cichy głos mojego chłopaka, który właśnie wszedł do pokoju z dwoma kubkami naszej czekolady. Zapach unosił się już ze schodów. Wciągnęłam go nosem.
-To ja was już zostawię. - Paulina uśmiechnęła się do mnie znacząco. Odwzajemniłam ten gest. Gdy szatynka wyszła, Horan zamknął drzwi na klucz. Podał mi jeden kubek z piankami i kostkami czekolady w  środku gorącego napoju, po czym bardzo seksownie rozłożył się na moim łóżku. Upił łyk i poklepał miejsce obok siebie. Ostrożnie, by się nie oparzyć zdjęłam kamizelkę rzucając ją gdzieś w kąt. Zaraz zajęłam miejsce obok niego.
  Milczał, ale się uśmiechał. Popijał co chwilę swoją czekoladę. Natomiast ja nie tknęłam nawet swojej. Po prostu byłam zbyt zajęta oglądaniem Nialla. Dziwny nawyk.
   Gdy ubrudził sobie usta i buzię pianą z czekolady uśmiechnął się do mnie uroczo. I jak tu takiego nie kochać? Nie da się. Był taki słodziutki.
-Nawet nie ruszyłaś swojej czekolady. - powiedział nagle, jednocześnie wyrywając mnie z transu - Będziesz ją pić?
-Niee.. - podałam mu swoją porcję.
  Nie wiem dlaczego, ale jakimś dziwnym sosobem z mojego oka wypłynęła łza.
-Dlaczego jesteś smutna? W porządku?
-Tak, po prostu.. Prostu bardzo przypominasz mi zachowaniem Geroga. Na myśl o nim od razu przychodzą wspomnienia.. - chłopak otarł moją słoną łzę kciukiem.
-Przepraszam.
-Nie przepraszaj, Niallerek, to nie Twoja wina. Jesteś wyjątkowy, ale przez ten jeden moment widziałam w Tobie Shelleya. Ale kocham Cię całym złamanym serduszkiem. - rzekłam i spojrzałam w jego błękitne oczy, niczym ocean Pacyficzny. Zatopiłam się w ich głębi.

~*~*~

  Przejrzałam na oczy. Coś uderzyło mnie w głowę, czego skutkiem zaraz znalazłam się na podłodze. Nie, nie była to moja podłoga. Byłam tego pewna. Gdyby była moja, moje lądowanie było by twarde. A nie było. Bo mój seksowny tyłek dotykał mięciutkiego, białego dywanika. 
  A miałam na sobie jakiś t-shirt, bo nie czułam już uciskającego mnie gorsetu wyszczuplającego. Tak, czasami noszę takie wymysły, żebym wyglądała szczuplej. Niczym anorektyczka. Nie przeszkadza mi to... Ale o tym opowiem Wam innym razem. 
  Teraz czułam ostry ból głowy. Tak jak dziś rano. Ale był nieco inny od poprzedniego. Moje czoło pulsowało. Doznawałam nieprzyjemnych uczuć. Jakby tego było mało, oślepił mnie blask jarzeniówki. Tak, leżałam w pokoju Nialla. W tej samej sypialni, co wtedy. 
  Z trudem podniosłam się na łokciach. 
-Niall? Pomóż mi. - jęknęłam. Po chwili pochylił się nade mną i poczułam jego świeży oddech. Niespodziewanie szybko wziął mnie na ręce i położył z powrotem na łóżku, przykrytym białą pościelą. Wyszedł na chwilę z pokoju, A był w samych spodenkach i od tyłu wyglądał równie seksownie.
  Jego plecy.. Były świetnie zbudowane. Mam do tego słabość u chłopaków.
  Ale teraz bardziej zastanawiałam się, co się ze mną dzieje.
  Usłyszałam stłumiony dzwonek telefonu. Zaczęłam szukać go "po głosie". Leżał pod poduszką Nialla.
  Spojrzałam na wyświetlacz. "Demi .<3". Odbiorę.
-Halo? - usłyszałam po drugiej stronie.
-Kopyta ci walą! - zaśmiałam się. Udałam bardzo niski głos.
-Bardzo śmieszne, Niall. Tori z tej strony. Tak, ta sama dziewczyna z różowymi włosami, która narobiła Niallowi przy Tobie wstydu. Tak ogólnie to jesteśmy razem. - uśmiechnęłam się do słuchawki.
-Oouu. Niall nic nie wspominał.
-Jesteśmy razem dopiero od paru godzin.. Chwila.. - zastanowiłam się przez chwilę. Co ma na myśli, mówiąc "nic nie wspominał: ? - Spotykacie się?
-O tak. Bardzo często. Jutro zamierzaliśmy iść na lunch. Właśnie po to dzwonię.
-Przykro mi, ale jutro raczej się nie spotkacie. Niall zabiera mnie na randkę.. Wraz z moją przyjaciółką Pauliną i Liamem. I zapomnij też o kolejnych dniach. Niall jest mój, rozumiesz? Nie pozwolę mu się spotykać z inną dziewczyną niż ja. Chyba, że w grę wchodzą jego prawdziwi przyjaciele i rodzina.
-Nie możesz mi zabronić. - powiedziała dosyć spokojnie.
-Hm.. No widzisz, jednak mogę. - po raz kolejny się zaśmiałam, tym razem był to kpiący chichot - A jeśli chodzi o.. - moich uszu doszedł dźwięk kroków na schodach. Szybko wcisnęłam czerwoną słuchawkę i odłożyłam telefon na miejsce. Wrócił Niall. Ze szklanką wody.
-Napij się. - podał mi. Wzięłam jeden duży łyk i odstawiłam na etażerkę, obok zegarka.
-Jutro idziemy z Liamem i Pauliną na podwójną randkę. - oznajmiłam.
-Ale jutro nie mogę.
-Dlaczego?
-Umówiłem się z Demi.
-Ale ona nie może, właśnie dzwoniła. Odebrałam Twój telefon. Powiedziała, że nie da rady. - wiem, skłamałam, ale to dla jego.. Przepraszam, Naszego dobra.
-Tak powiedziała? - spytał lekko rozgoryczony. Wzruszyłam ramionami.
-Spędzimy trochę czasu razem. W towarzystwie raźniej. - przytuliłam go i dałam buziaka w policzek. Uśmiechnął się.
-Cieszę się, że cię mam.
-Ja też się cieszę, że cię mam. Najwyższy czas. - ułożyłam się wygodnie - Co ja tu właściwie robię?
-Przeniosłem cię. Spałaś jak zabita, więc zdjąłem z ciebie ubrania. Ani drgnęłaś.
-To pewnie Ksenon. Brałam go, kiedy byliśmy w kuchni. Pomaga mi zasnąć.
-Bierz tego mniej. Kiedyś mogę ci zrobić coś gorszego.
-Nie chcę wiedzieć, o czym myślisz. - skrzywiłam się.
-Cóż, dobranoc. - ucałował czubek mojej głowy i zgasił światełko. Położyłam się na jego ramieniu.
  Czułam się spełniona. Pozbyłam się szkodników. Wiecie chyba, kogo mam na myśli.




***Rano***


   Otworzyłam oczy. Byłam wtulona w Nialla. Tak mi było dobrze, że nie chciałam wstawać. Jest niedziela, więc co mi szkodzi. Mam wolne. W końcu: są wakacje. Mogę robić rzeczy, o których mi się nie śniło.
  Tak słodko spał. Wyswobodziłam się z jego zamkniętego uścisku i zawisnęłam nad nim. Pocałowałam jego piękne, karmazynowe wargi.
-Takie pobudki chcę codziennie. - powiedział, zatrzymując pocałunek. Położyłam się na jego torsie.
-Za duże masz wymagania, chłopcze. - zaczęłam zataczać kółka na jego torsie palcem. Pogłaskał mnie po głowie - Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę leżała z Tobą w jednym łóżku. Ale wiedz, że nie żałuję tej decyzji.
-Ja też nie żałuję. Marzyłem o tym.
Leżeliśmy tak w ciszy jeszcze około dziesięć minut.
-Która godzina? - spytałam. Chłopak rzucił we mnie swoim telefonem, przy okazji trafiając mnie w głowę - Aua? - było wpół do trzynastej. Norma - Zaspałam, znów.
-Jest niedziela, a w niedzielę staram się spać jak najdłużej. To moja pasja. Spanie, jedzenie i muzyka. Nic poza tym. - uśmiechnęłam się blado i zeszłam z niego. Usiadłam na krawędzi łożka, tak, że nogi bezwładnie zwisały nad ziemią.
-Ale głodna jestem. Zrobię ci śniadanie, a ty jeszcze poleż chwilę. - rzekłam i stanęłam na równe nogi. Jeszcze zdarzyło mi się ziewnąć.
-Śniadanko? Przynieś je tutaj. Bo ja nie mam zamiaru póki co ruszać się z miejsca.
-Poczekaj z piętnaście minut. - gdy byłam już za drzwiami, usłyszałam jego głos mówiący: "Już tęsknię!". Uśmiechnęłam się pod nosem.

~*~*~

   Wyjęłam z szafki wszystkie potrzebne produkty. Miałam zamiar upichcić pyszną zupę mleczną z lanymi kluskami, i omlet z czterech jaj, z pieczarkami i szynką.
  Rozgrzałam patelnię i zaczęłam się paprać w żywności. Nie było mi to pisane, lecz nie zapominajmy, że nadal  jestem dzieckiem. A dziecko brudne, to dziecko szczęśliwe.
  Po upływie około dziesięciu minut, zupa była gotowa. Tak że przelałam ją do miseczek i wzięłam sztucće. Ten to wymyślił. Ahh, śniadanie do łóżka. Gwiazdkę z nieba.
 Ale jeśli to mu sprawi radość, to czemu nie. On zrobiłby dla mnie to samo. Jestem pewna, na sto procent, że jest w stanie zrobić dla mnie wszystko, nie tylko to, o co go poproszę. O takim chłopaku marzyłam. To ten ideał. I D E A Ł.
   Ułożyłam omlety na talerzu i przyprawiłam. Nie umiałam gotować dobrze angielskiego jedzenia. O wiele lepiej, szła mi kuchnia irlandzka, której uczyła mnie babcia, od najmłodszych lat. Dlatego, polałam omlety śmietaną z szczyptą majeranku. Mam nadzieję, że zna ten sposób. Powinien znać.
   Wzięłam tacę i zaczęłam zmierzać do większego skrzydła. Jeszcze po drodze, zachwycałam się obrazami, które ani chybi, były warte fortunę. Podobały mi się.
-Oo, moje kochanie wróciło! - ucieszył się Niall. Położyłam mu tackę na kolanach i sama wdrapałam się na łóżko.
-A teraz daj mi swój telefon.
-Na co?
-Daj.
-Nie.
-Daj.
-Nie. - teraz to mnie wkurzył. Złapałam go mocno za sutek. Zaczął piszczeć jak mała dziewczynka, nie przestawałam, póki w moje ręce nie wpadł jego telefon.
-Dziękuję bardzo.
-Zapomniałem, że ciebie się nie drażni. - chłopak zaczął masować swoje bolące miejsce. Uśmiechnęłam się dumnie i zrobiłam sobie słodkie zdjęcie jego iPhonem, po czym ustawiłam na zdjęcie kontaktowe, natomiast jego nazwa pozostała bez zmian. "Mój skarbek .<3" . Oddałam mu go z powrotem.
-Już nie będzie mi potrzebny. Cóż za słodka nazwa.
-Bo jesteś moim skarbkiem.
-A ty jesteś moim głodomorkiem. Też zmienię sobie nazwę. Okej, to ty sobie zjedz, a ja pójdę się ogarnąć. Idziemy na tę randkę o drugiej, czyli za jakieś półtora godziny. Idealnie. - obdarowałam go soczystym buziakiem, po czym zeskoczyłam z łoża. Wysłałam mu z daleka całuski patrząc jak zajada się zupą.
  

  A do pokoju wpadłam jak strzała. Tam zastałam Pattie, która wybierała sobie ciuchy z szafy. 
-Idziemy na randkę z Niallem. - zaczęłam tańczyć mój taniec szczęścia, na co moja przyjaciółka zaczęła się śmiać.
-Słyszę i widzę, że się cieszysz. 
-Nie no pewnie. Na prawdziwej randce nie byłam od... Od... Ty wiesz, że nie pamiętam? 
-Od roku. Ostatni raz byłaś z Sethem.
-Nie przypominaj mi o tym. - wycedziłam. Podeszłam do szafy - Idziemy za jakieś półtora godziny. Muszę się przyszykować i.. Przyszykować Paulinę.
-Czemu chcesz przyszykować Paulinę?
-Chcę, żeby wyglądała olśniewająco. Przy Liamie. Musi się w niej zakochać. Pasują do siebie jak ulał, nie sądzisz?
-Wiesz.. To się okaże. Ale ona jest nieśmiała, a on lubi nieśmiałe dziewczyny.. Podobno.
-Dlatego właśnie, idę z nią. Zgodziłam się na podwójną randkę. A wiesz co będzie robił Harry?
-Tak. Mówił, że jedzie na imprezę urodzinową jakiejś przyjaciółki i nie będzie go cały dzień.
-Czyli wygląda na to, że zostaniesz sama z Alex. Bo wrócimy wieczorem.
-Jasne. A tata kiedy wraca?
-Dziś wieczorem. - powiedziałam z takim samym impetem, co wcześniej - Dobra, jest jeszcze coś.
-Hm?
-W nocy dzwoniła do niego Lovato.
-I...?
-Odebrałam.
-I...?
-I powiedziałam jej między innymi, że ma się nie spotykać z Niallem. Później okłamałam Nialla.
-Od kiedy ty kłamiesz?
-Wiesz, od dłuższego czasu. Ale to nieważne. Jestem z nim w związku dopiero jeden dzień i już go okłamuję.. Ale ja nie chcę, żeby on mnie zaniedbywał, zachowuję się jak egoistka, ale chcę go mieć tylko dla siebie.
-Nie mów mu po prostu. Z kłamstwem ci do twarzy. - spuściłam głowę i  pokręciłam nią.
-Nie wiem. - westchnęłam - Udam, że nic się nie stało. - wyjęłam z szafy obcisłe rurki i ładny bralet w kwiatki, który odkrywał mi sporą część brzucha i pępek (coś takiego). Na nogi wsunęłam czerwono-czarne creepersy.
-Ładne masz ubrania.
-Ładne? Zwyczajne. Tanie. Ale dzisiaj wyciągnę Nialla na zakupy. Musi mi kupić nowe buty. Tamte czerwone vansy już są w cholerę znoszone. Tak że, jak wyglądam? - stanęłam niczym modelka.
-Tak masz zamiar iść? Nie możesz tak wyjść. Będzie ci zimno.
-Dlaczego?
-Jest 19 stopni. Bez przesady. Załóż to. - dziewczyna rzuciła we mnie czarną, przewiewną koszulką futbolową z numerem 69 - I kurtkę skórzaną.
-Dobrze myślisz. - ubrałam się i usiadłam przy toaletce, by zrobić sobie makijaż. Wyjęłam wielki kuferek.
-Nie mów, że to ze sobą zabrałaś. - zaśmiała się z lekkim niedowierzaniem.
-Co,  miałam zostawić w Irlandii? Żartujesz sobie? Bez tego to jak bez nogi. - wytłumaczyłam jej. Otworzyłam go, a on automatycznie wysunął małe, plastikowe półeczki na których były poukładane cienie do powiek, tusze do rzęs we wszystkich możliwych kolorach, szminki, błyszczyki, pomadki, odżywki do ust oraz wiele innych. Kiedy miałam 11 lat tata kupił mi go na gwiazdkę, ale były w nich same flamastry i kredki, bo był to zestaw do malowania. Dlatego, gdy podrosłam, nieco go zmieniłam i ulepszyłam. Teraz służy mi jako niezbędnik do makijażu. Pattie dostała podobny. Wtedy spędzałyśmy święta w gronie mojej rodziny i Pattie. Byłam tylko ja, Pattie, tata, mama, babcia, dziadek i rodzice Pattie. Lily jeszcze nie było na świecie. A mama jeszcze wtedy żyła. To były moje najlepsze święta. Później zaczęło się wszystko komplikować i wyszło jak wyszło. Nie warto wracać do tego, teraz, w tej chwili.
   Namalowałam sobie kreski pod oczami, rzęsy wydłużyłam maksymalnie fioletowym tuszem,a usta pomalowałam błyszczykiem.
 



Ciąg dalszy nastąpi.


__________________________________________________________________
Hej. Witam was moi drodzy.
Akurat skończyłam w tym momencie, gdyż rozdział byłby trochę za długi. Jak widzicie, napisałam "ciąg dalszy nastąpi" , czyli później dodam część II. Nie będzie części III. Po prostu na razie muszę się skupić na tej jednej sytuacji.

TAK W OGÓLE, DZISIAJ TRZECIA ROCZNICA POWSTANIA ZESPOŁU .<3 Na twitterze trwa akcja #ThanksFor3FanstasticYears1D . Directioners wiedzą o co chodzi :) WIDZIELIŚCIE TELEDYSK DO BEST SONG EVER? Megaaaaśny .♥


Schodząc z tematu, zapraszam do komentowania :) Dziękuję za 40 obserwujących i te niesamowite 28 komentarzy. Dlatego teraz czekam na

30 komentarzy = next 

I po raz kolejny dziękuję za komentarze od:
- Małaa
- Sonia Salvatore 
- Martunia Wilk
- Hope
- crazymoffo (zajebista nazwa tak w ogóle :* ) 
- anonimowy z komentarzem ",,Światła są gorące,wszystko jest gorące,Niall jest gorący,Tori jest gorąca -idealny związek " Ja Cię za to kocham normalnie. xD" Następnym razem proszę się podpisać :33 
- Ziallka (wierzysz w Zialla?) 
- Aleex 
- Paulina Wesołowska
- Dziewczyna Polska
- Free Hugs
- Elka (na twój komentarz czekałam, dlatego zmieniłam na 20 komentarzy) 


Baj baj :))