czwartek, 26 grudnia 2013

44. I'm still the victim, damn

Poczułam usta, które wdmuchiwały mi powietrze do moich ust. Zaczęłam kaszleć.
Powrócił wzrok wraz ze słuchem. Póki nie usłyszałam szumu w uszach, myślałam, że jestem już martwa. Ale po szumie, były to zwyczajne głosy ludzi. Nie mogłam być nieżywa, bo czułam ból na czole, jakbym w coś uderzyła, albo nawet krwawiła.
  Ciężko otworzyłam powieki. Raz jedno oczko, później drugie oczko i ujrzałam zmartwioną twarz Nialla, a obok resztę. Na szczęście go zobaczyłam. Złapałam się za miejsce na czole, gdzie mnie bolało. Odruchowo syknęłam.
    Prawie leżałam mu na rękach. A Louis głaskał mnie po głowie. Wszyscy byli jacyś przerażeni, jakby stało się coś strasznego. Chill out. Nic mi nie jest. To, że się upiłam i prawie utopiłam, nie oznacza końca świata. Bez przesadyzmu, co?
-Tori, powiedz, słyszysz mnie? - spytał mój chłopak.
-Słyszę, słyszę. Spokojnie.
-Dobrze, że ta rana nie jest głęboka. - powiedział Harry.
-Trzeba ją okryć ręcznikiem. - właśnie. Zmarzłam i zaczęłam się trząść. Nie lubiłam tego stanu. A Niall, mocno mnie do siebie przytulił. Od razu zrobiło mi się trochę cieplej. Musiałam się jakoś wyswobodzić. Nic mi nie jest, jest w porządku..
-Nie wiem, ile razy jeszcze będę miała do czynienia z wodą w tej sposób.. Oby nie tak często. Ciągle jestem poszkodowana i coś mi się dzieje, a wszyscy mnie ratują.. Właśnie, kto znów mnie uratował? Niech zgadnę.. Ene due rike fake , Harry! - wskazałam na Stylesa. Popatrzył na mnie badawczo.
-Tym razem to nie ja. To Louis. - zwróciłam się na twarz Louisa.
-Dziękuję Louis. Jesteś moim wybawcą. - rzuciłam składając dłonie. Chłopak rzucił mi seksowne spojrzenie i puścił oczko. Pattie okryła mnie ręcznikiem.
-Dziękuję, Pattie.
-Musisz się położyć. - powiedział Liam.
-Nie muszę! - wybroniłam się - Jest w porządku, nie widzisz? Tylko się trochę ogrzeję i.. Będę jak nowo narodzona.
-Może wejdźmy do domu. - zaproponowała Paulina.
-Dajcie spokój. Wszystko w porządku ze mną. A przestańcie. Zjedzmy coś.
-Tori, dopiero co omal nie straciłaś życia, a ty myślisz o jedzeniu? - zdziwiła się Alex.
-Nic mi nie jest!! - podniosłam głos. Zrzuciłam ze stołu talerz ze złości - Do jasnej cholery, ale żyję!
-Spokojnie.. - Niall próbował mnie jakoś opanować.
-Nie wkurzajcie mnie. Czego nie rozumiecie w zdaniu "Jest w porządku" ?
-Skoro tak mówisz...
-Martwimy się o Ciebie tylko. - o mnie nie trzeba się wiecznie martwić. Jestem tylko człowiekiem, uczę się na błędach. Następnym razem, nie będę piła w basenie. To zaszkadza najwidoczniej. Ale żyję i to się chyba liczy tak naprawdę. Mam prawo popełnić błąd, prawda?
   Oni wszyscy wydawali się, jakby stało się nie wiadomo co. Ale ja wiedziałam swoje. Czuję się świetnie. Nie potrafią tego zaakceptować? Gdyby było naprawdę źle, to nie kłamałabym, że mogę tańczyć i śpiewać. A jestem do tego w tej chwili zdolna.
   Zarzuciłam sobie na plecy ręcznik i usiadłam na leżaku.
-Jak zwykle jesteś wkurwiona.. - powiedziała Pattie.
-A kiedy ja nie jestem wkurwiona? God dammit, jeszcze mnie nie poznałaś?! Czuję się świetnie, kurewsko świetnie!
-Chcieliśmy dobrze. Tori, co z Tobą nie tak? Ty się wiecznie denerwujesz. Dlaczego tak jest, skarbie? - Niall spojrzał na mnie błagalnie. Miał rację. Totalną rację. Spuściłam wzrok. Moje usta wygięły się w prostą linię, a brwi ze wściekłych zmieniły się na smutne wygięte. Chłopak podniósł moją głowę za podbródek. - Coś się stało? - wyrwałam się. Wstałam i zrzuciłam ręcznik na ziemię.


            *****


  Usiadłam w pokoju grając w bardzo nudną grę na telefonie. Zamknęłam się na klucz.
 W końcu, naprawdę mi się znudziło to.. Jak to oni mówią w Anglii -  "zamulanie".
   Musiałam się ubrać. Otworzyłam szafę. Założyłam koszulę w kratę i zaczęłam szukać czegoś więcej na wierzch.
-Czy Ty zawsze musisz się obrażać? - skubany znów wszedł oknem, jakby nie znał czegoś takiego jak drzwi, którymi się wchodzi. Taki drewniany prostokąt z klamką, który nie robi nikomu krzywdy. Chyba, że przytrzaśniesz sobie palca. Wtedy to wszystko zmienia postać rzeczy.
Horan, ty nędzna kreaturo. - pomyślałam nadal nie odwracając się od lustra.
-Kocham cię, rozumiesz? Kocham. Mimo, że minęło dopiero parę dni, cholernie się do Ciebie przywiązałem. Nie potrafiłbym już z Ciebie zrezygnować. Ale ty mi wszystko utrudniasz.. - przerwał na chwilę i nabrał powietrza - Skarbie, Twoje życie jest dla mnie ważniejsze niż moje. To się nazywa miłość. Prawdziwa miłość. Musimy sobie w końcu pewne rzeczy wyjaśnić. Nie wiem co zrobiłem.. Nie wiem co zrobiłem źle, ale.. Ale kocham Cię wciąż. Dociera to do Ciebie choć trochę?
  Miał rację. Kocha mnie. Również go kocham. Bardzo go kocham. Ale nie wiem dlaczego nie idzie mi w tym momencie okazywanie tego.
   Westchnęłam i odwróciłam się od lustra. Podeszłam do niego i go przytuliłam. Nie widziałam wyrazu jego twarzy. Ale odwzajemnił uścisk. Wtuliłam się w niego.
-Cieszę się, że jesteś tylko mój. - szepnęłam.
-Ja też. Pogadajmy.
-Dobrze. - popłynęły mi łzy - Pogadajmy. - usiadłam na łóżku, a on tuż obok mnie. Złapałam go za rękę.
-Póki cię nie poznałam Niall.. Póki nie zostaliśmy razem, ja.. Ja czułam się taka...
-Jaka?
-Samotna i opuszczona przez bliskie osoby. Że wszyscy mnie nienawidzą i unikają. Dajesz mi więcej niż miłość, Niall. Gdyby nie ty, pewnie już dawno bym nie żyła. Czy ja jestem psychiczna? - odsłoniłam nadgarstki. Blizny były świeże i bardzo widoczne. Jeszcze odsłoniłam uda, gdzie było więcej blizn. Patrzył ze smutkiem, a zarazem zdziwiony.
-Dlaczego ja nie wiedziałem?
-Niall, powinieneś zadać sobie pytanie: "dlaczego byłem taki ślepy? " . Nie sądzisz?
-Skarbie, ja..
-Nic nie mów. Nic nie rozumiesz.
-To mnie uświadom.
-Nie przerywaj więc. Moja matka nie żyje, wiesz?
-Wiem to doskonale. - westchnął.
-W nostalgii za nią to robiłam.. Pamiętasz kiedy wtedy w samolocie, bardzo ewidentnie dałam ci do zrozumienia, że chcę umrzeć?
-Pamiętam.
-Teraz znasz odpowiedź, dlaczego.
-Kochanie, cokolwiek cię będzie trapić, cokolwiek, co nie pozwoli ci spokojnie spać, cokolwiek będzie cię niepokoić, powiedz mi o tym. Nie pozwolę ci się więcej okaleczać. Obiecaj mi, że nigdy już tego nie zrobisz. - zastanowiłam się przez chwilę. Tak nadziejnie na mnie patrzył. Chciałam, by było tak już zawsze. Żebym niczego się nie bała. Ale tylko przy Niallu to możliwe. Złapał mnie za nadgarstek.
-Nie mogę tego obiecać.
-Tori.
-Niall, nie mogę, rozumiesz?! Morduję samą siebie, nie zacierając śladów. To największy błąd. Im więcej blizn, tym więcej smutnych wspomnień z nimi związanych. Chcę tego. Moja skóra to papier. Łatwo ją przeciąć. Nie uratujesz mnie już!
-Uratuję. Chcę ci pomóc. Ale ty nie dajesz sobie pomóc.
-Daj mi spokój. - odwróciłam się - Chcę, byś zapomniał o wszystkim, co widziałeś.
-Bo co? Bo będę starał ci pomóc? Przestań. Tori, tu są osoby, które nie pozwolą Cię skrzywdzić, rozumiesz? Harry walczył o Twoje życie parę minut temu, przywróciliśmy ci akcję serca. Znów. Bo już kiedyś to zrobiliśmy. Mogłaś umrzeć. - i wszystko jasne. Harry walczył o moje życie? Nie podziękowałam mu. Nie dałam im dojść do słowa. Jestem taka głupia.
-Ty też brałeś w tym udział?
-Poniekąd. Uciskałem klatkę. On się zna na tych rzeczach.
-Nieważne. - wypuściłam powietrze - Chciałabym cofnąć czas i naprawić siebie. Jestem beznadziejna.
-Nie jesteś. Potrzebujesz tylko pomocy. - objął mnie ramieniem - Pamiętaj, że tu jestem.
-Dobrze. Obiecuję.
-Co? - zmarszczył brwi.
-Że się nie będę ciąć. - wycedziłam. Uśmiechnął się triumfalnie. Wiedziałam, że był zadowolony z mojej decyzji. Chciał tego, bardziej niż ja. Więc czemu by nie spróbować?


   I rzeczywiście. Rozmowa z Hazzem dała mi wiele do zrozumienia. Naprawdę to zrobił. Naprawdę mnie ratował. I uratował. To chyba najlepsze, co mogłam usłyszeć. Komuś na mnie serio zależy. Massive thank you dla tego pana.
    Starałam się nie niszczyć tej atmosfery. Zwykle to ja byłam podstawowym problemem.



______________________________________________________________________

Wiecie co Wam powiem?
Racja, nie będę od Was wymagać tylu komentarzy po tak długiej nieobecności.
Tak, to ja zawaliłam. 
Ale już się poprawiłam :)
Nie czekałam już na te 30 komentarzy, bo i tak jakoś wiele osób chyba zapomniało o tym blogu.
No cóż.. 
Zawiodłam się, bo Elcia i crazy mofo chyba zgubiły adres..
No, to ja dziękuję za te komentarze czy tak czy siak :*

JEŚLI KTOŚ JESZCZE NIE PRZECZYTAŁ ROZDZIAŁU 43, TO ZAPRASZAM DO CZYTANIA! - http://shadow-really-story.blogspot.com/2013/11/43-little-party-never-kill-nobody.html

Niestety albo stety, teraz czekam na 25 ;)
Już nie będę taka upierdliwa :3
Seryjnie, chcę tych komentarzy, chcę was zmobilizować, bo wiem, że czyta więcej niż 10 osób. ;D

No i wesołych życzę, oraz szczęśliwego nowego roku .♥ Trochę spóźnione to, ale cóż ;>

A teraz kochani, wstawiam swoje zdjęcie, na poprawę humorku :)

Pośmiejcie się z KRULOFEJ SEKSU !

Podziwiajcie moją seksowną pozę na tej seksownej drabinie, bo takich widoków nie ma się codziennie :) 




CHYBA MNIE WTEDY BARDZO POGIĘŁO, BYŁAM CHYBA NAĆPANA. 
I JESZCZE DUPĘ MI W LUSTRZE WIDAĆ -.-



HAHAHAHA, NIEWAŻNE !
BAJBASKI .<3