-A nic, nie zdążyłam odskoczyć. Przegrywasz?
-Może?!
-Oj dobra, tylko nie gryź. Pokażę Ci jak się gra. - chciałam wziąć pad, ale on go szybko zabrał.
-Nie ma. Nie dam się ograć dziewczynie.
-Czemu od razu zakładasz, że cię ogram?
-Bo umiesz grać w football. - skinęłam głową jakbym się zgadzała.
-No w sumie racja.
-Co ty taka uciążliwa dzisiaj? - spytał i wcisnął replay. Siedziałam tak przez jakiś czas patrząc jak się męczy z grą. Wciąż przegrywał. Biedak. Klnął i pierdział, podjadał kanapki i pił piwo. Natura mężczyzn czasem mnie przerażała. Dlaczego oni potrafią tylko tyle? To nie wytłumaczalne. No tak, a to jest natura kobiet. My nigdy nie zrozumiemy rodzaju męskiego, a oni nie zrozumiają nigdy panienek. Tak już powinno być.
Kręciłam głową z dezaprobatą. On był naprawdę taki głupi, tylko.. Dlaczego mnie to do niego przyciągało? Nie rozumiem wciąż jego zachowania.
-Niall.
-Taak? - nawet na mnie nie spojrzał tylko zręcznie wciskał przyciski na padzie.
-Możemy pogadać?
-Nie. - burknął tylko.
-Dlaczego nie?
-Bo nie chcę z Tobą rozmawiać.
-Dlaczego nie chcesz ze mną rozmawiać? - chciałam wiedzieć. Nie dałam za wygraną. Nie uzyskałam odpowiedzi.
-Bo nie mam takiej potrzeby, nie mam ochoty, zrozum to.
-Zachowujesz się jak małolat. Przejrzyj na oczy! - wstałam i obrażona wyszłam. Wyjrzałam jeszcze na niego raz. Siedzi jak siedział. Jaki on jest denerwujący! Nic nie robi! Tylko potrafi nienawidzić. Co za świat.
*****
Walnęłam się znów na łóżko bezsilnie. Zastanawiałam się nad tym, co robi Niall. Czy to ja zniszczyłam wszystko? Nie dałam się pocałować! Przez to mnie nie trawi. Ale to nie byłoby normalne. Nie znam go, nie chcę go całować, to za szybko, nie mam zamiaru nigdy z nim być, N I E . A może to inny powód? Nie wiem. Przecież kocham Zayna i Decklana.. Chwila, ja powiedziałam Decklana? Nie. Uznajmy, że nie mówiłam nic, niczego nie słyszeliście. Decklan to już przeszłość, nie wrócę do tego. Skupiam się na Zaynie. Tak, kocham go, ale cóż... Nie chcę niszczyć przyjaźni chłopakom. Wszystko byłoby OK, gdyby nie to, że muszę tu mieszkać. Żyłabym sobie szczęśliwie sama, z dziadkami, chodziła z Pattie do szkoły i nie przejmowała się niczym, ignorowała Decklana i olewała Aarona każdego dnia. Bym znosiła Lily. Ale... Teraz co właściwie się stało? Mieszkam z chłopakami z One Direction , z najpopularniejszym boy bandem w UK i na świecie w ciągu ostatnich dwóch lat. Wcześniej nigdy bym nie pomyślała, że moje losy tak się potoczą. Mój tata jest wzdowcem, nie chciał mnie zostawiać w Dublinie, dlaczego? Może on to wszystko zaplanował? Chciał, żebym specjalnie miała z Niallem potyczki, to nie było moim marzeniem, moim marzeniem nie było mieszkać z pięcioma idiotami. Nie, to było marzenie Pattie. Przecież równie dobrze mogła to być ona. Teraz... Teraz moje życie jest przesiąknięte euforią, patrzę na niego przez ciemny pryzmat, coś mi blokuje przejście. Co to oznacza.. A może po prostu boję się zniszczyć ten pryzmat? WSZYSTKO JEST MOŻLIWE JEŚLI TYLKO UWIERZYSZ. Chcę się starać, ale.. Jeśli nie widzę sensu w dalszych moich działaniach, to mogę zadać też sobie jedno cholernie ważne pytanie: czy warto jest dalej żyć? Nie rozumiem dlaczego ludzie tak źle patrzą na śmierć, przecież to nic złego, to tylko nowość. Nie wiemy co jest po śmierci, ale wiem, że nie ma życia wiecznego. Jestem pewna tylko jednego, jeśli teraz nie będę miała dobrych stosunków z Niallem, to dopiero tam na górze. O ile ta góra istnieje. Chcę, by było tak jak dawniej, ale z innej strony sama sobie na to zapracowałam. Nigdy nie myślałam w ten sposób, że zasługuję na śmierć.
****
Wyjęłam żyletki. Zawsze je nosiłam przy sobie, jednak teraz były schowane głęboko w szufladzie. Nawet nie zauważyłam jak je tam schowałam.
Poszłam do łazienki. Nie robiłam sobie blizn już od roku. Teraz coś mnie naszło. Nie radziłam sobie.
Nie zamknęłam się nawet, bo nie myślałam już o niczym, tylko o tym jak mocno się wykrwawię. Stanęłam przy zlewie, najpierw zrobiłam jedno lekkie nacięcie, delikatne.
Usłyszałam na dole dźwięk otwieranych drzwi i poczwórne śmiechy. Nie zwróciłam na to uwagi.
Krew powoli spływała, znów poczułam ten sam ból co kiedyś.. Jednak, czy to wszystko było tego warte?
Ktoś zaczął wchodzić po schodach. Nawet to słyszałam, nim się obejrzałam ten ktoś wszedł do łazienki.
-Co ty tu robisz?!
______________________________________________
hahah ale rozdział. no to teraz do następnego ;3 Dziękuję Wam za te wszystkie komentarze! naprawdę to wiele dla mnie znaczy :)
Przepraszam, że trochę nudny i krótki, no ale cóż .:)
Mówcie jak się podoba w komentarzasz. ♥
25 kom = next
Też Was kocham, marcheweczki <3