czwartek, 30 maja 2013

32. It would be just case

- No ładnie, ładnie.  - Odwróciliśmy się, za nami stał Niall.
- Fakaj się Niall, nic nie widziałeś. Gdzie Twoja "dziewczyna"? - Pokazałam cudzysłów w powietrzu.
- Odprowadziłem ją do hotelu.
- Dobra, ale nie mów nic Zaynowi.
- Komu? - Wtrącił George.
- Mojemu chłopakowi. Bo były chłopak nagle miał ochotę mnie odwiedzić jednocześnie wpierdalając się tam gdzie nie trzeba w najgorszym momencie jaki mógłby być.
- Który to? Pokaż mi który to, już ja mu spuszczę manto.
- Zamknij się, Shelley.
- Dlaczego miałbym mu nie mówić? Wiesz, pamiętaj, że zepsułaś mi randkę z Demi.
- Wiesz, pamiętaj , że miałam taki zamiar.
- Dlaczego to robisz?
- Domyśl się farbowana blondynko.
- Te, bez takich, co ? Ja cię nie wyzywam od farbowanych emo.
- Ja nie jestem emo tak po pierwsze, tylko grungiem, a po drugie spróbuj pisnąć Zaynowi słowo to pożałujesz. - Niall zaśmiał się kpiąco.
- Myślisz, że się ciebie boję?
- Niee, ale Georga na pewno. - Wystawiłam Shelleya przed siebie - Krajowy mistrz w Teak Won Do, zniszczy Cię małym palcem.
- Naprawdę? - prychnął - Pokaż mi. Załatw mnie jak cholerny Bruce Lee.
- Nie jestem rozgrzany i... - George nie zdążył dokończyć, jak Niall lekko mu przywalił w twarz. Chłopak upadł, ale Zaraz się podniósł. A Niall zaczął się śmiać.
- Niech mnie pobije. - Dodał ruszając do drzwi. Zaraz zniknął.
- Wciąż pamiętasz, że jestem krajowym mistrzem w Teak Won Do, miło. Załatwiłem tak Decklana ostatnim razem. Nie chcesz wiedzieć co o tobie mówił. Ale właściwie to on pierwszy chciał się bić, i to z takim przybraniem, że ja pierdziele, obiecałem sobie, że nawet go nie tknę, ale rozum mi odmówił, że go załatwiłem. Kim był ten koleś co mi przywalił?
- To Niall. Mieszkam z nimi.
- No tak, słyszałem od Pattie. Wszyscy już wiedzą, podziękuj pannie O'Donell.
- Ona to wszystko wypapla. Za dużo mówi. Mówiła coś jeszcze? Wiesz, czy nie ma zamiaru tutaj zacząć liceum? Gimnazjum za nami.
- Podobno mama nadal ją namawia. Ale ona się martwi, że co jak nie będzie miała gdzie mieszkać, nie znajdzie pracy, nie przyjmą jej do szkoły, a z drugiej strony chce być bliżej ciebie... A ja, ja zaczynam naukę w tym liceum co ty, cieszysz się? Od wczoraj mieszkam w London City, czyż to nie wspaniale?
- Bardzo wspaniale.. Ale pamiętaj, Że nic z tego nie będzie.
- Jeszcze zmienisz zdanie. No, ja lecę. Właśnie, Pattie prosiła, żebyś do niej zadzwoniła wieczorem..
- Już jest wieczór.
- No to dzwoń. - pocałował mnie w policzek, po czym opuścił moją posesję. Jezusie, on nadal był taki przystojny i pociągający.. Ekhem, nic nie widzieliście, nic nie słyszeliście, nikt z Was nic nie wie.
  Bałam się najbardziej, że Niall wszystko powiedział Zaynowi. Ale w sumie, Malik też ma swój rozum. Chyba nie uwierzy mu we słowa. Niall bywa nieszczery.
   Gdy weszłam z powrotem do środka usłyszałam rozmowę. Nialla i Zayna. To co usłyszę może być pewnie ciosem w serce, ale warto podsłuchać.
-...nie rozumiesz, że ona Cię nie kocha? - jedna samotna łza spłynęła po moim policzku. Nigdy wcześniej nie płakałam z powodów tego typu, ale tym razem chodzi o mnie i o Zayna. Przecież nie mogę go stracić. Ale.. Może Niall ma rację. Pojęcia nie mam - Gdyby cię kochała nie flirtowała by z innymi chłopakami, zrozum, że nie warto być z taką dziewczyną, ona udaje łatwą dziwkę, którą nie jest. Faceci ślinią się na jej widok, bo jest.. Co prawda, piękna, niestety jej intelekt to zero, nic w porównaniu do innych lasek. Choć zdarzają się głupsze. Co z tego, że dobrze się uczy, jak i tak życiowo jest tępa. Nie wie o co w życiu chodzi. Nie jest myślicielem. Ona martwi się tylko o własny biznes. Wiesz ilu chłopaków zaliczyła? Ona Harrego w zaliczaniu bije na głowę. Jest faciarą. Gdy nadarzy się okazja zaczyna podchodzić do chłopaków i do nich podbijać. Nie jest ciebie warta. Spójrz, zrobiłem zdjęcia, przed chwilą, całowała się ze swoim byłym Georgem, to było zupełnie przed chwilą. Wierzysz mi teraz? - wiedziałam, że Niall ma te cholerne zdjęcia. Jakże by inaczej. Przecież to Niall. Miał rację o tym co mówił. Jestem zerem. Podrywam wszystko co się rusza. Dlaczego jestem beznadziejna? Bo jestem niewierna, ale szczera raczej tak.
  Łzy niemimowolnie zaczęły spływać po moich bladych policzkach. Tak działa szczerość.. Ona czasem boli. Teraz wiem jak to jest.
  Spojrzałam w lustro. Zamknęłam powieki,po czym znów je otworzyłam. Myślałam, że zobaczę kogoś innego. Nie, nadal to jest ta sama laska w różowych włosach i tapecie na twarzy, w dziwnym kolorowym swetrze. Tak wiele stało się w ciągu tego jednego dnia. Szkoda słów.
  Usmiechnęłam się sztucznie do swojego odbicia, po czym weszłam do pomieszczenia, gdzie rozmawiali.
- Zayn, proszę posłuchaj mnie. - Chłopak tylko pokręcił głową.
- Zawiodłem się na Tobie... Myślałem, że mnie kochasz. - Spojrzałam na Nialla. Widziałam płomienie w jego oczach, ale jednocześnie jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. Jakby była z kamienia. Jakby mówił bez współczucia, sarkastycznie "Przykro mi".
- Bo kocham.. Nie wierzysz mi?
- Trudno mi wierzyć po tym co zobaczyłem.
- Przepraszam.
- To ja przepraszam. Dałem ci szansę. Wybacz.
- To ty wybacz mi, że nie jestem idealna.
- Jesteś idealna, ale niewierna.
- Masz rację Niall. Powiem ci coś Zayn. Nigdy cię nie kochałam. Podobałeś mi się z wyglądu, ale nic do ciebie nie czuję.
- Co?!
- Boli, prawda?
- Suka.
- Możliwe..
- Przepraszam, nie chciałem tego powiedzieć.
- W porządku kochanie, wiem, że jestem suką.. Zaufaj mi, to był przykład "nie szczerości". Kocham cię Zayn.
- Nie chcę z Tobą być.. Zrozum to w końcu.
- Już zrozumiałam.. Ale proszę Cię..- chciałam go złapać za rękę, ale się cofnął.
- Nie, Tori. Pilnuj kieszeni. - Ominął mnie, po czym wyjął z szuflady paczkę papierosów i zapalniczkę,  i wyszedł na dwór.
   Nie spojrzałam już nawet na Nialla, po prostu poszłam do pokoju. Zamknęłam się od środka i rzuciłam na łóżko. Zaczęłam płakać w poduszkę. Jestem z Zaynem zaledwie dwa dni. Dwa dni! A nie, raczej byłam jego dziewczyną. Szkoda, cholernie szkoda.
  Podniosłam się i zaczęłam myśleć. Tak Niall, ja zawsze myślę. Może na taką nie wyglądam, ale myślę. Wiem o co chodzi w życiu. Wiem...
  Nagle usłyszałam dźwięk otwieranego okna. Zerwałam się z miejsca. To był Niall. Wszedł przez okno. Widać mamy ten sam sposób skradania się. Zdziwiłam się na jego widok. Był w samym rozciągniętym białym topie na którym było napisane: Diamonds are forever. You are diamond.
- Tori, przepraszam.. Nie chciałem żeby tak wyszło.
- Owszem, chciałeś! Ale wiesz co? Nie mam do ciebie żalu, należało mi się. Za tę randkę z Demi. Kochasz ją.
  Chłopak usiadł obok mnie. Patrzył na mnie jak zaklęty. Złapał mój podbródek.
- Nie kocham jej. Po prostu przepraszam. - pogładził mnie po policzku, po czym otworzył drzwi i wyszedł. Ta chwila była taka.. Taka dziwna. O co chodzi temu Niallowi?





------------------------------------


Hej, wiem ze miało być 20 kom, ale nie mogłam się powstrzymać :33 Wyszedł? Brakowało mi tylko komentarza od wspaniałej Oli, niestety ona już mnie chyba nie lubi :'(
20 kom = next
Kocham Was misie ;*

niedziela, 26 maja 2013

31. One mistake can change everything


Hej. Na wstępie chciałabym Was zaprosić na mój nowy blog. Jest to fanfiction o Niallu Horanie i pewnej zbuntowanej dziewiętnastolatce, o imieniu Kimblerly, która jest jego dziewczyną. Jednak, po śmierci mamy, ogromna miłość ojca do niej, przerzuciła się na Kim. Ma na jej punkcie chorą obsesję, jest dla niej wszystkim. Aż nagle, oh, nagle, pojawił się Niall. Jej ojciec zakazał im się spotykać. Niall próbuje o nią walczyć, niestety... No, więc zapraszam ! - http://rottenhope-niall-horan.blogspot.com/ :))

___________________________________________________________________________


-Hej, zastałam może Nialla? - przede mną stała dziewczyna o długich czarnych włosach. Na jej twarzy było dosyć dużo makijażu, ale pomimo tego wyglądała jak naturalna. Na sobie miaa czerwoną wieczorową sukienkę i szpilki. Wróćmy jeszcze raz na jej twarz. Chwila, ona mi kogoś z twarzy przypomina...
  Moment niezręcznej ciszy....
JUż wiem ! To ta słynna Demetria czy jak jej tam, Demetria Lovato. Ale, że przyjechała tu do niego z  samego USA? Nie rozumiem..
Tfu! I tak jestem od niej ładniejsza. Bez dwóch zdań.
-Taa, jasne, tylko nie te drzwi, chłopcy mieszkają za korytarzem. - ruchem głowy wskazałam na drzwi prowadzące do holu. 
-A ty to kto w takim razie?
-Nie wiesz? Córka menadżera, dziewczyna Zayna... Torres Margaret Melington. 
-Aaa, tak, Twoje zdjęcia krążą w internecie.. Ta laska z różowymi włosami.
-Co ty powiesz. Kreatywne pseudo. - rzekłam i uśmiechnęłam się sztucznie - Chodź, zaprowadzę cię do tej cioty. - nie wiem czemu to powiedziałam, ale pamiętajcie: to dopiero początek. Rozkręcam się. 
  Przez całą drogę dziewczyna opowiadała mi o tym, jak to poznała Nialla. Szczerze? Miałam to głęboko w dupie. Poruszałam tylko ustami, by ją przedrzeźniać. 
-Niall, ktoś do ciebie przyszedł. - powiedziałam. Horan był ubrany w czerwoną koszulę na krótki rękaw i jasne rurki oraz białe supry. Swoją sterczącą fryzurę rozczochrał. Nie powiem, wyglądał nieźle, ale co tam... 
-O hej.. Nie wiedziałem, że tak szybko nas odwiedzisz. To jest Zayn, Harry, Louis i Liam, a to.. Ją pewnie poznałaś. - blondas wskazał na mnie. Znów na mojej twarzy zagościł sztuczny uśmiech - Mogłabyś już sobie pójść?
-To ty wychodzisz przecież z domu. A zresztą, masz rację, skoczę Ci po ten olejek do mastrubacji o który mnie prosiłeś. - dziewczyna spojrzała na niego wielkimi oczyma. Harry tylko zawył, a reszta tylko stłumiła brecht - No tak, zapomniałeś chyba czegoś. Pamiętaj o gumkach, przyda się. Aaa, i jeszcze jedno, zabierz ze sobą zapasowe majtki, bo często się moczysz.   - poklepałam go po ramieniu, po czym wyszłam. Jeszcze obejrzałam się za siebie. Demi spojrzała na Nialla jak na idiotę. Oh yeah, dopięłam swego.
  Po chwili wyszli. Jednak nie udało się mu zepsuć randki, ale przynajmniej Demetria ma go za ciotę.

-Tori, czy ty jesteś normalna?
-O Boże.. Ma tysiące lasek, które są gotowe ot tak zrobić mu loda, a ten się załamuje bo jedna krzywa modelka Demetria ma go za idiotę. Okeeeey.
-To nie było miłe. - rzekł Louis.
-Ehh.. - machnęłam ręką i ruszyłam w stronę korytarza. Zatrzymał mnie Zayn. Złapał mnie za nadgarstek.
-O co chodzi?
-Co prawda, jestem zły, że zniszczyłaś mojemu przyjacielowi randkę, ale.. Pogodzimy się?
-Po czymś takim?! Wiesz co nie wiem... Zapomnij. - chciałam ruszyć do wyjścia, ale Zayn przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował.
-Nalegam...
-Nie odmówię. - dobra, chyba najwyższy czas mu wybaczyć. Przecież to przeszłość. On jest zbyt sexy. Nie mogę mu się oprzeć.
-Kocham cię.
-Ja ciebie też kocham, Zayn.
-Co nie zmienia faktu, że jesteś okropna. - uśmiech mi z twarzy zszedł.
-Może, trochę przesadziłam.
-Trochę?! - Zayn zaśmiał się - To za mało powiedziane. - nie skomentowałam tego. Mulat posłał mi piękny uśmiech, po czym przesunął mnie za talię na bok, mówiąc przy tym uprzejme "przepraszam" i wszedł drzwiami do holu. Wzięłam jeden głęboki wdech.

   Siedziałam w kuchni pisząc smsy z Pattie. Zayn przygotowywał nam kolację. Słyszałam, że prosił mnie o pomoc. I właśnie tak mu pomagam. Wisząc przy telefonie.
-Kochanie, czy ty kiedyś odejdziesz od tego telefonu? Jesteś od niego uzależniona.
-Możliwe - zaśmiałam się - Chodź pomogę Ci. - wzięłam od niego tackę z naleśnikami. Poszliśmy do jadalni. Zayn jadł, ja niestety nie ruszyłam ani trochę.
-Czemu nie jesz?


-Nie powinnam. - uśmiechnęłam się. Nagle dostałam smsa od Georga.

Mojego byłego chłopaka. Nieźle. Teraz podskoczyło mi ciśnienie, a krew w żyłach dosłownie się gotowała. Przeszedł mnie dziwny dreszcz - Zaraz wracam. - rzuciłam. W drodze rozpuściłam włosy i spojrzałam w lusterko. Bałam się, szczerze, ale wyglądać jakoś musiałam. Poprawiłam się, po czym podeszłam do drzwi. Delikatnie je otworzyłam. Nie myliłam się. Stał tam. W całej okazałości. Mój były chłopak.
George Shelley. 
 Wyszłam za drzwi i je cicho zamknęłam. 
-Cześć George.
-Cześć skarbie. - chłopak objął mnie ramionami i pocałował namiętnie prosto w usta. Nie miałam jak go oderwać od ciebie. 
-George. - cofnęłam go. Pocałował mnie jeszcze raz. 
-Tak lepiej? 
-Zostaw mnie. Co tu robisz? - nie mogłam szczerze oderwać od niego wzroku. Nadal był strasznie przystojny. 
-Przyjechałem do ciebie. - znów mnie pocałował. Matko.. Rozpłynęłam się... Chwila, ja jestem z Zaynem! Tori otrząśnij się!
-No ładnie ładnie. - usłyszałam nagle. Oboje z Georgem się odwróciliśmy.


__________________________________________________________________
Przepraszam Was, że taki krótki, ale Alex prosiła o rozdział, tak jak pozostali, więc dodaję go teraz na szybkiego... Uhh, to już 31 rozdział, mm, jak ten czas szybko leci. :33 Dziękuję wam za wszystkie komentarze .:))

20 kom = next
Komentarz = szacunek do autora 
Jeden komentarz = Jeden uśmiech na mojej twarzy
Szacunek = szacunek 
Ah ta matematyka .<3
. Prosiłabym też o podawanie swoich twitterów i podpisywaniem się, jeśli piszecie z anonima. Z góry dzięki .:)) 









niedziela, 19 maja 2013

30. If you want to tell me truth, tell it right now

-Natalie? - kim do cholery jest Natalie? Chyba nawet nie chciałabym wiedzieć. Zacisnęłam zęby i wzięłam jeden głęboki wdech. Za mocno się wszystkim denerwuję.
-Zayn? - dziewczyna również nie ukrywała, że była zaskoczona. Oboje patrzyli na siebie jakby widzieli się pierwszy raz. Dziwne, nie? Poczułam się niezręcznie. Natalie spojrzała na mnie - A to kto?
-Jestem Tori, niemiło mi.
-Tori, spokojnie, możesz na chwilę nas zostawić? - no chamstwo. Ale cóż, nie będę robić nic wbrew jego woli. Mruknęłam pod nosem, że idę po mleko, po czym ruszyłam prosto do wyjścia. Byłam zła na cały świat.
  Szłam zatłoczonymi uliczkami, na piechotę do domu, a nie wiem jak daleko do niego mam. W końcu będę musiała odnaleźć właściwą drogę.
  Nie poczułam się ani trochę gorsza, wręcz przeciwnie, czułam do niej niesmak. Przecież ja jestem od niej ładniejsza.. I wyższa. Bez tych szpilek na pewno jestem od niej wyższa. Poza tym, poniekąd ma ładną twarz... A ja, bez makijażu wyglądam jak obraz nędzy i rozpaczy. Przynajmjiej tak mi się wydaje. Nie, żadna laska nie będzie ode mnie lepsza. Jestem jedyna w swoim rodzaju i... Mam swoją dumę. To jedyna moja znienawidzona przeze mnie wada.
  Nie przejmowałam się kwestią wyglądu za długo. Mam ważniejsze sprawy na głowie. Teraz, jak on tylko wróci, ma wpierdol, że mnie potraktował jak.. Jeszcze nie wiem co, ale potraktował źle. Już ja mu pokażę siłę urażonej kobiety.. No dobra, nie jestem kobietą, mam 16 lat, niech pozna siłę urażonej dziewczyny z większymi piersiami.

~*~

  Weszłam do domu. Zostawiłam wszystkie rzeczy na komodzie, zdjęłam kurtkę, po czym weszłam do kuchni, gdzie był Niall z głową w lodówce. Jeszcze mi on potrzebny. 
-Ooo, gdzie zgubiłaś Zayna?
-Ty się lepiej nie odzywaj.
-Co jest?
-Wiesz kim jest Natalie?
-Aaa, tak, była Zayna.
-A więc kogoś miał. 
-Przeszkadza Ci to? Przecież ona ma walory... - chłopak wskazał na swoją klatkę piersiową, chcąc podkreślić, że głównie mówił o cyckach. 
-A ja nie mam?
-Nie jestem pewien... Ona ma piersi i 19 lat. 
-Ja też mam piersi, idioto, nie jestem płaską dechą. - Niall przewrócił oczyma - No co? Taka prawda. 
-Jak on w ogóle może z Tobą być?
-A ty? Nie masz nikogo, tylko jedzenie, a dziewczyny nie masz ,bo nikt nie chciałby takiego zimnego drania.
-Właśnie, że już mam.
-Kogo niby?
-Jestem z nią umówiony na wieczór. A ty sobie pogadaj z Zaynem, co? - rzekł niewzruszony, w tym momencie ktoś wszedł do domu. To pewnie Malik.
-Tori, skarbie... - mulat wszedł do kuchni. Uśmiechnęłam się szyderczo.
-Gdzie Twoja piękna koleżanka?
-Daj mi to wytłumaczyć.
-Jasne, mów.
-To wy sobie pogadajcie. - Niall rzucił nam udawane uprzejme spojrzenie, po czym znikł z kuchni. Wyciągnęłam Zayna do okna i założyłam ręce na piersiach.
-Słucham. Kim ona do cholery jest, żeby patrzyła na mnie z góry?
-Posłuchaj mnie... Może to zabrzmi nieco paradoksalnie, ale ona jest moją byłą dziewczyną.. Nie jestem z nią od pół roku, a prawie się zaręczyliśmy...
-Jak to? - przerwałam mu.
-Daj mi dokończyć. - warknął. Zamilkłam i słuchałam dalej.
-Chodzi o to, że ona zaszła w ciążę... Jednej nocy się nie byliśmy w pełni zabezpieczeni, bo w pewnej chwili gumka pękła.... Poźniej, wiesz, aborcja, odeszłem od niej i tak dalej. To by mi zaszkodziło w karierze. - nie wiem dlaczego, ale dałam mu slap prosto w twarz. Złapał się za policzek zdziwiony. Wyszłam z kuchni bez utraty jakiejkolwiek godności. Trzasnęłam drzwiami od mojego pokoju i zaczęłam chodzić po nim w tę i z powrotem. Co miałam myśleć? Wszystkie uczucia się pomieszały. Miałam tego szczerze po dziórki w nosie, co oni tam robili, najgorsze jest to, że nic mi nie powiedział, tym bardziej czułam jakieś współczucie do tej dziewczyny. Potraktował ją jak szmatę. Było to wredne z jego strony.
   Usiadłam na kanapie. Musiałam pomyśleć. To wszystko mnie naprawdę, ale to naprawdę wkurwiło. Musiałam odsapnąć.
-Tori, cholera, siadaj no. - do pomieszczenia wszedł Harry, a za nim Liam. Usiadłam na kremowej pufie, a oni na przeciw mnie na łóżku. Wcześniej Hazza zamknął drzwi na klucz. Nieźle, czeka mnie rozmowa.
  Podnisłam brew do góry, wyczekująco.
-Co jest?
-Nie wiem czy wiesz, ale uderzyłaś Zayna za nic.
-A co popłakał się?
-Uspokój się. - powiedział Liam.
-Taka prawda. Słyszałeś o tym co było z Natalie?
-Tak, dobrze o tym wszyscy wiemy.
-W dodatku Niall umówił się z jakąś laską i...
-Nie zmieniaj tematu. To Twój chłopak, kochacie się, już drugi dzień i takie kłótnie? Idź go przeproś.
-Za co, Liam? Za to, że prawie miał żonę, i nic mi nie powiedział? Aż nagle pojawiłam się ja, a przez to ten dziwkarz...
-Zamknij się, Tori.
-Spieprzaj. - złapałam go za rękaw koszuli i wyprowadziłam przez drzwi. Liam wyszedł sam z siebie. Zatrzasnęłam drzwi i położyłam się na łóżko.

~*~

-Tori, otwórz te osrane drzwi, słyszysz? - usłyszałam głos Zayna za ścianą. Przestałam czytać książkę i spojrzałam w stronę drzwi, później na zegarek. Dochodziła godzina piętnasta, a ja nadal ani nosa nie wyjrzałam zza drzwi. I dobrze. Nie mam zamiaru. Jeszcze raz zobaczę mordę Malika, to przybiję mu piątkę w twarz krzesłem - Cholera, kocham cię.
-Spieprzaj. - powtórzyłam to samo, co powiedziałam do Harrego i włożyłam słuchawki do uszu. Zaczęłam słuchać głośnej muzyki. Rozluźniłam się. Zasnęłam.

  Obudziłam się okropnie głodna. Zdrzemnęłam się tylko godzinkę. Czas na lunch! Moja ulubiona pora dnia. Wyszłam przez okno, na sam dół. Miałam już w tym wprawę. Często tak robiłam. 
  Zeszkoczyłam z kratki i poszłam otworzyć drzwi na dole. Weszłam do kuchni. Miałam ochotę na jakąś kanapkę.
   Upewniłam się czy na pewno nikogo nie ma na dole. Pusto. Pewnie siedzą u siebie. I dobrze. Na to tylko liczyłam. 

***Trzy godziny później***

   Siedziałam przed telewizorem oglądając jakiś nudny film na DVD, który znalazłam w pokoju. Do tego jadłam ospale pizzę, którą sobie zamówiłam. 
  Myślałam, jak tu zdenerwować Zayna. Chciałam się na nim zemścić. Nie wiem jeszcze jak, ale mam zamiar się zemścić. 
  W filmie dziewczyna sprawiła, że jej chłopak poczuł się zazdrosny. Wymyśliła plan z przyjaciółką. Dzierwczyna zaprosiła do swojego domu innego chłopaka, przystojnego i czarującego, flirtowała z nim na oczach swojego chłopaka. Ten, czując zazdrość go pobił... Hm, ale czy to jest warte zdrowia jakiegoś gościa? Jak on się poczuje, jeśli się dowie, że to wszystko było udawane? Przecież nie zrobię mu tego.. Wolałabym, żeby Zayn po prostu czuł się zazdrosny. To będzie twardy orzech do zgryzienia.
 Nagle z rozterki wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Wywaliłam się niechętnie z kanapy, poprawiłam włosy, po czym poszłam otworzyć. Wow - pierwsze, co mi przyszło do głowy.
-Hej, zastałam może...




_________________________________________________________
No to do następnego ! Przepraszam, że musieliście tyle czekać, ale cóż, jak mówię 20 komentarzy to 20 :)
Zapraszam do odpowiadania w ankiecie! :33
Dobranoc misie .<3

CZEKAM NA 20 KOMENTARZY .♥

niedziela, 5 maja 2013

29. Grand choose


   Nie mogłam uwierzyć w to, co zrobiłam. No ale tak, znając mnie i moją "inteligencję" to normalne, że pomyliłam pokoje. No i fajnie, tyle że jeszcze go pocałowałam, a teraz Niall obejmował mnie ramieniem i był prawie do mnie przyssany.
    Wyswobodziłam się z jego uścisku i gdy tylko przejrzałam dokładnie na oczy obok mnie zobaczyłam... O Boże.. Zayna! Stał w samych spodniach, bez koszulki i patrzył z założonymi rękoma, jakby czekał na wyjaśnienia. No cóż.. Jestem w gównie jednym słowem.
-Wytłumacz mi to. - rozkazał. Przełknęłam głośno ślinę. Niall nadal spał kamiennym snem jak zabity. Oby nic nie słyszał. Wstałam i stanęłam przed nim.
-Przepraszam, pomyliłam pokoje.
-Co to znaczy "pomyliłam pokoje" ? Próbujesz mi to wmówić, bo z nim spałaś i chcesz to ukryć?
-Przecież wiesz, że go nie kocham. - powiedziałam załamanym głosem. Już mi popłynęły łzy z oczu. Znów. Bałam się, że już pierwszego dnia stracę go - Zayn.. Wyjdźmy stąd. - złapałam go za rękę i wyprowadziłam na piętro zamykając drzwi do pokoju Nialla.
-Tori, wytłumacz mi to wszystko.. Na spokojnie. Nie będę krzyczeć, ale powiedz prawdę. - powiedział już spokojnym tonem.
-Dobrze, więc.. Kiedy poszłeś do pokoju, ja musiałam wziąć jeszcze prysznic, prawda? - Zayn kiwnął głową - Wtedy Harry i Liam byli na dole, a Niall już poszedł spać, miałeś czekać na mnie w sypialni. Na piętrze oczywiście było ciemno, a ponieważ nie znam tej części domu na pamięć nie znalazłam włącznika światła. Wydawało mi się, że wchodzę do Twojej sypialni, ale znając moje szczęście, to nie był Twój pokój, ale do niczego nie doszło, dobrze o tym wiesz!
Po prostu spałam z nim w jednym łóżku, udawajmy, że nic się nie stało, proszę.. Zaufaj mi. - mulat stał przez pewien czas nadal z założonymi rękoma przypatrując się mi uważnie.
-No dobrze. - rzekł po chwili - Wiem, że nic do niego nie czujesz.
Żebyś się kiedyś nie pomylił, panie Malik. - pomyślałam. W sumie, nie wiem dlaczego tak pomyślałam, ale zaraz spróbuję o tym zapomnieć.
-Dziękuję. Kocham Cię. - powiedziałam i przytuliłam się do niego mocno. Objął mnie ramionami i zaczął mocniej do siebie tulić.
-Nie płacz. - chłopak zaczął głaskać mnie po moich plecach. Od razu moje zaufanie do niego wzrosło. Poczułam się lepiej.
-Nie będę. - odpowiedziałam niezrozumiale, bo moja buzia przylegała do jego torsa. Bad Boy ucałował mój rumiany policzek - Pójdę już się wyszykować, dobrze?
-Trzeba jechać po zakupy, więc idź. - uśmiechnął się blado, po czym mnie puścił i powędrował do swojego pokoju. Pewnie po koszulkę i zaraz pójdzie układać włosy. Oh tak, to mój Zayn.
  Nie zostało mi nic innego jak pójście do siebie. Trzeba będzie jakoś się zrobić na bóstwo. Hahaha, przepraszam, próbuję odreagować swój stres. Już dobrze, już koniec, po prostu jak mnie złapie nerwica to długo nie odstąpi. Trzeba się odstresować.
  Weszłam do pokoju po cichu. Taty znów nie było. Nie wrócił. Jakby nie patrzeć, tak jest zawsze. Dzień jak codzień. Nie ma co się dziwić. Praca, praca, praca.
  Wzięłam z szafy jaskrawy, błękitny sweterek w holenderskie wzory i jasne jeansy rurki. Nie brałam już prysznica, przyznam szczerze: nawet mi się nie chciało. Już miałam po dziurki w nosie całej porannej toaletki. Tylko umyłam twarz, zęby i zrobiłam niezbyt wymyślny make-up. To co zwykle: podkład, róż, czerwona szminka na ustach i tusz do rzęs. Nie bawiłam się w żadne kredki i eyelinery, to zajmowało mi za dużo czasu. Dzisiaj postanowiłam wyprostować włosy. Nawet jestem ciekawa, jak będę wyglądać. Zpsikałam je lakierem i uczesałam sobie donuta. Wyglądałam dosyć normalnie. Nie zakładałam żadnej biżuterii oprócz złotego zegarka po babci. Na nogi jeszcze włożyłam białe trampki All Stars.
  Uprzątnęłam jeszcze trochę w pokoju i otworzyłam okno, by się wywietrzyło. Kiedy składałam koc do moich drzwi ktoś zapukał. Zawołałam uprzejme "proszę" i osoba weszła do pokoju. To był Harry.
Uśmiechnięty od ucha do ucha z pudełkiem małych donutów w czekoladowej polewie. W samej bordowej koszulce z wycięciem na klacie i rurki. Jak to Hezzy.
-Mm, moje ciastka wyglądają jak Twoja fryzura. - zaśmiał się. Zachichotałam i wróciłam do ścielenia łóżka.
-Daj jednego. - wyciągnęłam rękę, a Styles przysunął się bliżej z tymi pączusiami. Taa, poprosiłam o jednego a wzięłam trzy.
-Ej ej, to nie jest za darmo.
-Znając Ciebie i tak byś to opróżnił w 5 minut.
-Pomyliłaś mnie chyba z Niallem.
-Nieważne. - zbyłam go, po czym przywaliłam mu poduszką w łeb - A żebyś się zesrał, loczek.
-Właśnie, Tori, co sądzisz o tym, żebym wyprostował włosy i układał je na żel, jak Horan?
-Hm.. - zastanowiłam się przez chwilę, po czym podeszłam do chłopaka mierząc go od stop do głów. Wow, był ode mnie dużo wyższy, niż mi się wydawało. Zmierzchwiłam jego włosy i z triumfalnym uśmieszkiem ,oznajmłam - Nie, nie rób tego. Dzięki loczkom jesteś wyjątkowy i rozpoznawany jako Harry, a nie kto inny.
-Chyba masz rację, ty się znasz na fryzurach.
-Heh, no ba, jak nikt inny. A ty? Jaki mi nowy kolor proponujesz?
-Niebieski?
-Dobry pomysł, pójdę dziś po farbę.
-Tylko żartowałem! Heeej ! Nie rób tego, lubię Twoje różowe włosy, a dobrze wiesz, że lubię kolor różowy.
-Jesteś facetem, prawda? - spytałam tępo.
-A co, nie wyglądam?
-Odpowiedz mi.
-Tak, jestem facetem.
-I lubisz róż?
-Widzisz w tym coś złego?
-Tak.
-Chcesz o tym porozmawiać?
-Nie. - odparłam. Triumfalny uśmieszek nie zszedł mi z twarzy. Harry obrażony wyszedł z pokoju. I dobrze, nie będziemy gadać na dziwne tematy. Hahha, ale po mnie i Hazzie wszystko można się spodziewać. Nasza głupota wzięta razem nie zna granic. Harry to mój najlepszy przyjaciel i zawsze tak zostanie. Umiemy się dogadać, rozumiemy się bez słów, znamy się na swoich żartach, dopiekamy sobie czasem, nie szczędzimy sobie uczuć, jak to przyjaciele.
   Zeszłam na dół. Jeszcze przy ostatnim stopniu potknęłam się o dywan i wywinęłam orła.
-Ałiii.. Aua. - zajęczałam.
-Kochanie, co ja Ci mówiłem o bieganiu po schodach? - usłyszałam Zayna.
-Cholera jasna, tym razem to dywan.
-Niezdara.
-Jeszcze nie raz coś Ci zniszczę. -  wstałam i wytrzepałam spodenki.
-Tylko masz nie zepsuć mi związku, bo cię kocham. - to wyznanie było ciosem w serce, ale udałam, że się tym nie przejęłam, bo wspomniał, że mnie kocha, więc.. Nie ma co się złościć.. Chyba. O ile nie będzie mi wypominał jak to spałam z Niallem. Nie mam zamiaru mu mówić, że go pocałowałam i byłam w niego wtulona całą noc. O nie. To by dopiero nam związek zniszczyło. Na szczęście blondas o niczym nie wie. Obym się nie myliła.

~*~

  Po śniadaniu z Zaynem wybraliśmy się do Tesco po zakupy. Trzeba uzupełnić lodówkę. Pojechaliśmy czarnym Jeep'em Harrego. Dziwi mnie to, że najmłodszy a pierwszy miał prawo jazdy. A nie, chwila, Lou miał pierwszy. Wycofuję to.
-Włączę radio. - oznajmiłam. W samochodzie było bardzo cicho, a ponieważ Malik skupiał się tylko i wyłącznie na drodze, musiałam dodać jakoś adrenaliny do atmosfery. Akurat leciała Demi Lovato "Give you a heart break".
-Oho, ukochana Nialla śpiewa. - przyznam, trochę się we mnie zagotowało, ale musiałam się uspokoić. Zayn to mój chłopak, a nie Niall. Spokojnie, uff, spokojnie, będzie dobrze. Zayn, tylko Zayn się liczy. Nikt inny. On jest tu dla mnie, moje serce bije tylko dla niego.
-Nie lubię jej, zmienię stację. - powiedziałam i tak też zrobiłam. Tym przełączyłam na jakieś wiadomości. Mulat pokręcił głową z dezaprobatą i zapatrzył się znów w drogę.
-Nie dostałem dziś od Ciebie buziaka. - mruknął po chwili.
-Taak? Oh, jak mogłam. A no, później.
-Nie mówimy "a no". Ucz się poprawnego angielskiego. - rzucił z szyderczym, ale roześmianym uśmieszkiem. Szczypnęłam go w bok. Nie będzie się debil śmiał z mojego języka. Nie ma lekko.
-Nie mówimy "vas happenin", tylko "co się stało" . - chłopak nic nie odpowiedział. Pojechałam mu.
-Cicho. - uśmiechnęłam się. Resztę drogi "przetweetowałam" do Pattie. Stęskniłam się za nią, poza tym, musiałam się z nią podzielić aktualnościami, czyli, że jestem z Zaynem i przede wszystkim tym incydentem z rana.
  Nagle Zayn zatrzymał auto, a ja runęłam do przodu. Chłopak na szczęście w miarę refleksu mnie złapał.
-Ohh, dziękuję. Ale bym miała guza.
-Muszę Cię pilnować, kto wie co możesz sobie przez swoją uroczą niezdarność zrobić. - uśmiechnęłam się i dałam mu buziaka prosto w usta. Wysiadłam z wozu i ruszyłam do sklepu. Jeszcze przy wyjściu musiałam poczekać, aż Zayn wreszcie zaparkuje. Bo podwiózł mnie pod same drzwi.
  Przeczytałam listę zakupów. Pozwoliłam ją mu zrobić, gdyż bardzo nalegał. Ale znając go, na pewno o czymś zapomniał. To tak.
Co do kupienia...?
-jajka
-herbata i kawa
-udka z kurczaka
-mleko
-zgrzewka Pepsi w puszkach
-piwo
-frytki
-chleb
-tofu (dla Tori)
Ohh, dba o moją dietę białkową. Jak bosko. Szkoda tylko, że przez tę cukrzycę mogę jeść tylko batoniki. Dieta mnie niszczy, ale lekarz powiedział, że jeśli mój stan ma się polepszyć, to muszę ograniczyć niektóre rzeczy. Cóż. Takie jest życie. Idziemy dalej... Tam było tyle produktów, że nie zdążyłam przeczytać wszystkiego, jak podszedł do mnie Zayn z wózkiem.
-Boże, nie zapomniałeś o czymś? - zaczęłam ironizować.
-Nie sądzę. - zaśmiał się i wjechał wózkiem do sklepu.
  Czytałam listę, a mulat jeździł w te i z powrotem wózkiem po pułkach. Wtem chłopak o coś uderzył. Spojrzałam w górę. Zderzył wózkiem w wózek jakiejś dziewczyny. Szatynka, wysokiego wzrostu, ładna figura i czerwona sukienka w ostrym odcieniu, na nogach szpilki, które dodawały jej wzrostu. Nawet była ładna.
-Natalie?

____________________________________________________________________
No hej. Powracam z rozdziałem, którego końcówka jest oczywiście inspiracją pomysłu Aleex, Oluni, Olci, Olki .<3 Buziaczki dla Aleksandry :))
Zgubiłam magiczny zeszyt, później go znalazłam, a skoro mało się miało dziać w rozdziale, Ola zaproponowała pomysł, więc to wcisnęłam .<3
Mówicie jak Wam się podoba w komentarzach i polecajcie blog.
20 kom = next
Już nie będę taka okrutna :]]
Wiem, że miało  być 30, ale Ola nalegała, więc.. No :D