niedziela, 28 kwietnia 2013

28. It's my drug


- Ja się w Tobie Zakochałem.. Tak, kocham Cię ! - Usmiechnęłam się tylko, ale nic nie powiedziałam. Byłam w siódmym niebie. On mnie kocha ! Yeah.
 - Ja.. Ja przepraszam, może nie powinienem tak szybko... - Nie dałam mu dokończyć, tylko wpiłam się w jego wargi. Chciałam zostać w tym pocałunku długo. Zayn wziął mnie na kolana, usiadłam na przeciw niego okrakiem. Zaczął całować namiętniej, aż pogłębił pocałunek. - Kocham Cię. - mruknął obejmując mnie ramionami. Odczepiliśmy się od siebie, by złapać tylko powietrza. Uśmiechnęłam się i wtuliłam w jego tors gładząc go delikatnie.


~*~



    Kiedy wróciliśmy do domu już jako para, po prostu nie obeszło się bez tłumaczeń. Każdy chciał wszystko wiedzieć. Podobało mi się to, bo wreszcie mogłam mówić szczęśliwie o swoim związku.
-Nie wiedziałem, że to się stanie już na pierwszej randce. - powiedział Liam. Usiadłam mojemu chłopakowi na kolanach.
 -A jednak Cię zaskoczyliśmy, Daddy.
-A tak w ogóle, gdzie jest Niall? - spytałam.
-Niall? Jak zmyliście się z domu, gdzieś wyszedł, powiedział nieprecyzyjnie, że idzie na spacer.. Przynajmniej tak to zrozumiałem.
-Długo już nie wraca?
-Rzeczywiście, już długi czas. Teraz mi się o nim przypomniało. Pójdę go poszu... - Liam chciał dokończyć, ale ktoś zadzwonił do drzwi.
Ding, dong!!
Liam i Harry wstali, by zobaczyć kto tu się dobija. Byłam ciekawa, więc wstałam razem z nimi. Liam otworzył drzwi, w których stało dwóch policjantów i Niall pomiędzy nimi.
- Co się stało? - Spytał Liam. Z Harrym stałam za nim. Wszystkich nas zdziwił ten widok.
- Ten młody człowiek staranował miejskie śmietniki i kopał auta. Ma szczęście, że przymknąłem na to oko, bo moja córka jest fanką Waszego zespołu i.. Nie dostał bym autografu, ale w innych okolicznościach został by w  areszcie.
- Niall, dlaczego? - Dopytywał Payne.
- Byłem zły na cały świat, więc cicho. Idę do siebie. - Mruknął i wyrywając się z uścisku policjanta przecisnął się przez nas i poszedł korytarzem do swojej części domu. Panowie wyszli, a Liam zamknął drzwi z rozczarowaniem wymalowanym na twarzy.
- Co go ugryzło ? - Spytał Harry. Pokręciłam głową. Sama tego nie wiedziałam.
- Ktoś musi z nim pogadać. - Powiedziałam. Wszystkie oczy zwróciły się na mnie - Dlaczego ja? On mnie przecież nie lubi. Payne, ty powinieneś.
- Ty jesteś dziewczyną, lepiej się na tym znasz. Na pewno Cię nie zje, choć.. Z nim to nigdy nic nie wiadomo. Jedynie może w Ciebie rzucić jakimś przedmiotem, ale to nic. Rób uniki.
- Taa, dzięki za radę. Dobra, pójdę, ale oby mnie tam nie zabił.
- Powodzenia. - rzucili chórem i wrócili do salonu. No cóż. Czeka mnie nie lada zadanie.
   Wyszłam holem do drugiego budynku i zaczęłam szukać odpowiedniego korytarza. Gdy go znalazłam, weszłam na górę do Sypialni. A piętro było wręcz ogromne. Nigdy tu nie byłam, ale już mi się spodobało. Teraz tylko szukać Nialla.
   Usłyszałam wygrywane nuty na gitarze z jakiegoś pokoju. Hebanowe drzwi nie kryły dźwięku, wszystko było słychać. Zapukałam do nich delikatnie.
- Nie wpuszczam nikogo! - Usłyszałam. Ugh, przynajmiej próbowałam. Chciałam się odwrócić i wyjść, ale usłyszałam odgłos otwieranych drzwi.
- Czego ode mnie chcesz?
- Pogadać chcę o.. No o tym wszystkim.
- Nie widzę takiej potrzeby.
- A ja jednak widzę, mogę wejść?
- Skoro już tak bardzo chcesz.. - Westchnął i wpuścił mnie do środka. Jego pokój był nieziemski. Białe ściany, drewniane łóżko wyścielone bordową pościelą, nad łóżkiem flaga Irlandii i tablica korkowa ze zdjęciami. Na przeciw stała drewniana szafa,a na drzwiach lustro. Wystrój był niezły. Robił wrażenie. Jak na faceta ma dobry gust.
   Usiadłam na łóżku i wzięłam nogę na nogę, a on wziął gitarę i odstawił ją na stojak.
- Więc..? - Zaczął i oparł się o ścianę z dala ode mnie. Mierzył mnie tym swoim hipnotyzującym wzrokiem jakbym zabiła mu matkę.
- Czemu kopałeś śmietniki i auta? - spytałam. Pierwszy raz od tygodnia udało mi się choć trochę z nim nawiązać kontakt. Był to dla mnie mały sukcesik.
- Co Cię to obchodzi?
- No dużo mnie obchodzi, bo chcę wiedzieć. Przyprowadzili Cię tu policjanci, jak mój tata się o tym dowie będziesz miał kłopoty, zniszczysz sobie tylko opinię.
- W dupie k*rwa mam opinię, wiesz? Jak człowiek ma nerwicę jest w stanie zrobić wszystko! A ty nie powinnaś się w to mieszać. Jak Ci się z Zaynem układa?! Hym?
- A więc to o Zayna chodzi? - Odpowiedziałam pytaniem i wstałam.
- Po prostu pytam. Puszczasz się.
- Coś powiedział? - czułam, że z moich oczu powoli wypływają pojedyncze, gorące łzy.
- Nic.. - Mruknął z cicha i spuścił głowę - Przepraszam, wcale nie chciałem krzyczeć, ja..- nie dałam mu dokończyć, tylko wyszłam z pokoju. Trzasnęłam drzwiami. Pobiegłam z powrotem do "mojej" części domu.
-  I co? Jak rozmowa z Nia... - Nim Harry zdążył coś powiedzieć zabrałam rzeczy i poszłam na górę tupiąc nogami na stopniach. Jeszcze się na nich potknęłam. Zajebiście.
- Aua...
- Kochanie, nie biegaj na schodach. - Na górze już był Zayn. Słysząc jego głos uśmiechnęłam się. Mył w łazience zęby - Rozmawiałaś z Niallem? - Spytał. No nie, następny.
- Tak, mam go dość.
- Powiedział coś nie tak ?
- Tak! Bardzo nie tak! Grr.
- Nie bucz.
- Cicho Malik. Nie znasz się.
- Śpisz ze mną?
- Jasne. U mnie czy u Ciebie?
- U mnie, tu jest zimno, nie sądzisz?
- Przy Tobie byłoby mi bardzo ciepło...- Usmiechnęłam się i szybko zmieniłam temat-  Takie pytanko: czemu myjesz tu zęby? - Zrobiłam minę typu wtf.
- Tu jest ciepła woda.
- Ahh ty. - Poczochrałam go po jego czarnych jak smoła, już oklapłych włosach, po czym poszłam do pokoju, by wziąć moje rzeczy. A była to tylko pijama składająca się z czarnych legginsów i koszulki z napisem "COOL KIDS DON'T DANCE".
Oczywiście dopiero teraz zauważyłam, że Zayn ma identyczną. Przecież my się dopełniamy. Dobrana z nas para.
- Zayn wyjazd z łazie.. - urwałam, bo usłyszałam jak Malik mówi sam do siebie. Stał przed lustrem i nakładał wodę po goleniu.
- Ahh Zayn, jesteś zbyt seksowny. Uwielbiam Cię.. Jeszcze chwila i by pocałował swoje własne odbicie w lustrze, ale go zatrzymałam słowem.
- Nie przesZkadzam "Wam" ?
- Kochanie, wcale tego nie widziałaś, prawda?
- Oh nie, tylko widziałam jak prowadzisz monolog ze sobą i chciałeś pocałować to lustro.
- Może. - Prychnął udawając zaskoczenie. Wiedziałam, że go nakryłam.
- Spróbuj jeszcze raz pocałować to lustro, w innym wypadku źle się to dla ciebie skończy. A teraz marsz do łóżka, a ja wezmę szybki prysznic. Wynocha! - Wreszcie go przepędziłam, bo zaraz usłyszałam jak schodzi ze schodów. Mogłam w spokoju wziąć prysznic.
    Gdy to zrobiłam od razu ubrałam się w swoją "piżamę". Jeszcze pogasiłam wszystkie światła, ogień w kominku i sprawdziłam, czy wyłączyłam wszystkie urządzenia. Wszystko było pod kontrolą i w porządku. Wzięłam telefon z pokoju i poszłam do drugiego budynku. Znów...
   Weszłam znów na piętro. Na górze było zupełnie ciemno. Nie wierzyłam, że o tej porze szli spać. Ku mojemu zdziwieniu, jednak nie spali. Harry grał na konsoli w salonie, Liam w kuchni rozmawiał przez telefon, a Louis wcześniej pojechał do swojej dziewczyny. Czyli tylko Niall i Zayn siedzą w pokojach.
    Próbowałam jakoś odnaleźć się na tym piętrze. W końcu weszłam w pierwsze lepsze drzwi. A w pomieszczeniu oczywiście jak zwykle ciemnica, bo jakby inaczej. Cicho wsunęłam się do środka. Czyżby Zayn już spał? Dobrze, nie będę go budzić, po prostu przytulę mu się do piersi i spróbuję zasnąć.




  Znalazłam łóżko bez trudu - oczywiście uderzyłam się w jego kant małym palcem. Najlepszy czujnik jaki może być.
  Wsunęłam się pod kołdrę i położyłam bardzo bardzo blisko ukochanego. Czułam jego oddech nad sobą. Awww. On już spał i pewnie wyglądał mega sexy. Szkoda, że nie mogę go zobaczyć. Nie chcę zapalać światła, bo go obudzę. Rano go zobaczę.
   Wtuliłam się w niego, a on odruchowo objął mnie ramieniem. Od razu mi się cieplej zrobiło. Uśmiechnęłam się i po omacku , delikatnie, prawie nie wyczuwalnie pocałowałam jego ciepłe usta. Zaraz szybko zasnęłam.


~*~

Ranem...

   Kiedy się obudziłam oniemiałam. Weszłam nie do tego pokoju co trzeba, spałam z tym co nie trzeba, bo leżałam wtulona w...




_______________________________________________________

No no, trzymam Was w niepewności !

Przyznam się Wam, podobał mi się ten rozdział .<3

Przepraszam, że tyle trwało napisanie go, ale zgubiłam gdzieś mój czarodziejski zeszyt. 

Oczywiście musiałam jeszcze dodać poprawki, coś dodać i ująć, a to też zabiera mnóstwo czasu .:)

I nie spamujcie mi komentarzami, bo ja też nie wygrałam czasu na loterii, cnie :)

Trochę mnie to denerwuje, więc proszę nie denerwujcie :3

Jeśli podoba Wam się mój blog to polecajcie go, komentujcie i dodawajcie się do obserwujących. Chcę być zauważona ! Chcę, by ten fanfiction był mega popularny, a jest to możliwe dzięki ciężkiej pracy i waszego zaangażowania :)
 Dzięki za uwagę! Kocham Was misie! .♥


Pamiętajcie:

30 kom = next

I proszę tylko o porządne komentarze, a nie spam, ok? Mogę o to prosić? Nie chcę zawodu nas Was :*


Papappa .<3



sobota, 20 kwietnia 2013

27. Date is start of new begging

Sobota. Godzina 12.20. Moja najzwyklejsza pora wstawiania w weekendy.
  Dzisiaj rendez-vous z Zaynem. Jestem ciekawa co on wymyśli. Przecież to takie słodkie! Ta wczorajsza rozmowa bardzo mi pomogła. Czuję, że stworzyłam sobie z Zaynem świetne więzy. Przyznam się Wam, nie byłam na prawdziwej randce od siódmej klasy, a jestem w dziewiątej! Wtedy to jeszcze nie były randki. Teraz to jest powaga.
   Wstałam z łóżka, poprawiłam przy lusterku swoje różowe kudły.  -Osz kurcze, trzeba się zaopatrzyć w farbę.. No księżniczko, czar Twoich włosów pryska. - powiedziałam do siebie. Wyjęłam z szafy białe rurki i sweter w białe czaszki, i na nogi postanowiłam założyć swoje czarne sandały na wysokim obcasie,  po czym udałam się z tym do jednej z super ekskluzywnych toalet, która należała do mnie. Bo widzicie, ja i tata mieszkamy w mniejszym budynku, gdzie znajduje się tylko mój pokój, biuro i sypialnia taty, oraz dwie łazienki i kuchnia, którą wszyscy mieliśmy wspólnie. Chłopcy mieszkają w drugim domu. Ekskluzywnym apartamencie, w którym nigdy nie byłam, choć dzieli mnie od niego tylko jeden korytarz. Dziwne, prawda? Nie naruszam ich prywatności, ale... Dzisiaj mam ochotę to zrobić. Mam ochotę im zrobić na złość, a szczególnie Niallowi, dlaczego? Obiecałam, że mu zrobię z życia piekło... Choć raz.

   Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w przygotowane ubrania. Jeszcze została mi kwestia tapety, bo bez niej nigdzie się nie ruszę. Musiałam ją nakładać, bo wyglądałam bez niej brzydko, a jak wszyscy dobrze wiemy, później muszę ją zdrapywać szpachlówką.
  Zeszłam na dół. Cisza, ale chwila... Usłyszałam zaraz krzątanie się kogoś po kuchni. Niemożliwe, że chłopcy jeszcze spali! A nie, to jednak możliwe, oni zawsze tak długo śpią. Zdziwił mnie tylko fakt, że jednak ktoś się krząta po tej kuchni.   Weszłam do pomieszczenia, a tam tata palący cygaro przy oknie, coś czytający w telefonie.
-Tata? - spytałam. Przecież wiedziałam, że to on, ale mi się wymsknęło zdziwienie.
-No oczywiście, że ja.. Przyjechałem w nocy, bo musiałem dłużej zostać.
-Widać. Masz rozczochrane włosy i wygniecioną koszulę, cożeś robił tej nocy?
-Nie dogryzaj mi. Muszę się dotlenić.
-I jak zwykle tytoń Ci w tym pomoże. Napiłbyś się mrożonej herbaty albo wziął prysznic.
-Uwierz mi, zrobiłbym to, gdybym miał na to siłę. Całą noc musiałem pracować.
-Jesteś zbyt młody na zmęczenie.
-Taki młody to ja już nie jestem. Powiedz kochanie mi lepiej, co Wy wczoraj robiliście... Masz bandaż na ręce, co się stało?!
-Ahh.. Nic takiego. - próbowałam uniknąć odpowiedzi. Tata wyrzucił wypalone cygaro do śmietnika stojącego przy zlewie i podszedł do mnie. Wiedziałam, że nie obronię się przed powiedzeniem prawdy. Stanął przede mną i spojrzał mi w oczy.
-Tori, jestem Twoim ojcem, powinienem wiedzieć, czy coś Ci się stało. Może nie poświęcałem Ci zbyt dużo uwagi, ale..
-Tato.. Nie wracajmy do tego, wiem, że to czy poświęcasz mi uwagę czy nie, raczej już się nie zmieni, bo ty nadal jesteś tylko menadżerem zespołu One Direction, nigdy nie będziesz wiedział co się dzieje, bo Ciebie tu nigdy nie ma, nigdy nie mam jak opowiedzieć Ci o swoich problemach, kiedy mama żyła, było inaczej, pamiętasz? Mama poświęcała mi każdą minutę swojego życia, nawet wtedy, gdy była cholernie zajęta umiała ze mną pogadać, a ty... Ty mnie tato nie znasz, ja dorastam i choćbym miała jakieś problemy, nigdy Ci o nich nie powiem, bo ty nigdy nie będziesz miał czasu, żeby wszystkiego wysłuchać.. Ja nawet nie wiem, co tu robię.. Mógłbyś mi wytłumaczyć, dlaczego tutaj mnie zatargałeś?
-Tori, to skomplikowane, przepraszam. - odparł z niemałym honorem, po czym puścił moje barki i wyszedł z kuchni. Przez chwilę zrezygnowana i nieszczęśliwa stałam patrząc w okno, przy którym stał ojciec. "(..) to skomplikowane...", ale tato, co tu jest skomplikowane? Nie jestem już dzieckiem! On nie ma do mnie zaufania. Jak mam być z nim szczera, skoro on nie jest szczery ze mną? To jest jakaś patologia.
Usłyszałam przytrzaśnięcie drzwiami wejściowymi, natomiast przed oknem zobaczyłam, jak tata wyjeżdża z podjazdu swoim starym Voltzwagenem i rusza w stronę centrum. Znów pojechał. Znów mnie zostawił. Jednak, przynajmniej zdołałam z nim porozmawiać o czymś sensownym.
Musiałam się sobą zająć. Nie mogłam jeść dużych śniadań, bo później źle się czułam. Po prostu zjadłam miskę owocowych płatków z mlekiem i tylko wypiłam poranną herbatę.
Usłyszałam głosy dochodzące z przedpokoju. Wstała ferajna. Zacznie się teraz tłuc i hasłasować. Idealnie. Czas ujażmić chołotę.
-Dzień Dobry, słoneczko. - powiedział Zayn jako pierwszy wchodząc do kuchni.
-Ty myślisz, że jak taka milutka jestem to możesz sobie pozwalać? Haha, nie ma tak dobrze, łotrze! - zaśmiałam się dając mu kuksańca w bok.
-Auć?
-Słabiak. - powiedziałam i wskoczyłam mu na barana. Poczochrałam go po jego nieułożonych czarnych włosach.
-Czy my o czymś nie wiemy? - Harry spojrzał na nas badawczym głosem, po czym z uśmiechem podszedł do lodówki.
-Czy oni o czymś nie wiedzą? - powtórzyłam, tylko, że teraz zwróciłam się do Zayna i brzmiało to bardzo ironicznie, a jednocześnie było to wszystko oczywiste.
-Nie mam przed Wami tajemnic, chłopaki. Przestańcie nas zabijać tym wzrokiem.
-Jesteś taka słodka. - powiedział Louis.
-W tym się zgodzę, kolego miły. - dodał Harry przygotowując sobie kanapki - Knujecie coś przed nami? - Loczek znów zwrócił się do nas. Zayn odstawił mnie na ziemię. Podeszłam do Stylesa i od tyłu zaczęłam gładzić go po ramionach.
-Idę z Zaynem dzisiaj na randkę, wiesz? - uśmiechnęłam się i wplotłam dłonie w jego aksamitne, ciemnie włosy.
-W końcu żeś się odważył. - mruknął Liam, spojrzałam na Nialla. Siedział jak zwykle naburmuszony, ale zaraz zaczął coś pokazywać Liamowi na swoim telefonie. Odwróciłam wzrok z powrotem na kanapki Harrego. Wyglądały smakowicie. Wziął jedną i dał mi do skosztowania.
-Pyszna. - uśmiechnęłam się i cmoknęłam go w policzek.
Po zjedzeniu śniadania chłopcy zaciągnęli mnie do swojego domu. Łał, to było nawet prostsze niż myślałam. Nie musiałam się przynajmniej za bardzo męczyć i napracować. Sami mi to ułatwili. Dom od środka (ponieważ z zewnątrz widziałam tyle razy odkąd tu jestem) robił wrażenie. Nie był taki jak ten nasz główny. Nie był taki staroświecki, był zdecydowanie bardziej nowoczesny. Wielki salon, plazma, wieża i wiele innych gadżetów, stoł bilardowy, barek, niewielka dodatkowa kuchnia, oraz tysiące przejść do różnych pomieszczeń. Zdziwił mnie ten widok, choć to nie powinna być dla mnie nowość.
-Wow, dlaczego ja jeszcze tutaj nie byłam? - zadałam pytanie retoryczne, jednak wiedziałam, że otrzymam odpowiedź. Oni często nie kapują, gdy ironizuję.
-Nie miałaś odwagi, i kto tu jest słabiakiem? - spytał Zayn. Wystawiłam mu język, a on odwzajemnił gest.
-Nie prawda, nie chciałam naruszać Waszej prywatności. Wolnoć Tomku w swoim domku, jeśli jeszcze nie znasz tego przysłowia.
-My naruszamy Twoją prywatność ciągle. - zaraz wszyscy się roześmiali.
-Haha, ostatni raz się tak uśmiałam jak czytałam 'Que Vadis' od tyłu. - tym razem wszyscy oprócz Nialla i Zayna się roześmiali.
-Głupek.
-Idiota, idiota w tym domu.
-Debilka.
-Świnia.
-Małpa.
-O tym chamie! - rzuciłam i zaczęłam go w żartach oczywiście bić po ramionach.
-Ty myślisz, że mnie to boli, serduszko moje? - spytał nawet się nie broniąc.
-Przestańcie się bić, nie chcę tu wzywać karetki. - Liam już chyba tracił cierpliwość - Chodźcie, zagramy w bilard!
-Najpierw trzeba przygotować jakieś procenty i pizzę.
-No co wy, jedliśmy dopiero co śniadanie, organizm musi odpocząć od.. - nie zdążyłam dokończyć, bo Liam i Zayn pociągnęli mnie za rękę. Uległam - Jak tam chcecie. - dodałam cicho. Rozpoczęła się gra. Przyznam się Wam, w bilard to ja nigdy nie potrafiłam grać.
-Tori zaczyna, panie mają pierwszeństwo. Niall, leć zamów pizzę i weź piwo z lodówki. - nakazywał Harry.
-Okey.. Ale jest mały problemik: ja nie umiem w to grać. Mi najlepiej jest dawać rzeczy, których nie da się zepsuć. - Harry wybuchnął śmiechem, na co inni zareagowali jeszcze większym śmiechem. Ja ich naprawdę nie ogarniam.
-Zayn, przed randką nie możesz się upić. - Liam puścił mi niby ukradkiem oczko. Zrozumiałam ten gest w pewnym sensie.
Harry uczył mnie grać. On jedyny chciał, bo Zayn bał się, że go nadziam na kij. Dobra decyzja, to muszę mu przyznać. Prowadził moje dłonie na kiju, obejmował z tyłu. Widziałam, że Zayn nie był zazdrosny. W sumie, nie ma o co, Harry i ja jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi. Wiem, że to się nie zmieni.. Nawet jeśli , pewnie nie jestem w typie Hazzy, więc wszystko jest pod kontrolą. Zayn jest naprawdę cool.
-Tori! Miałaś uderzyć w białą! - jęczał mi nad uchem lokers.
-Jak jesteś taki mądry to sam sobie uderz w białą... W czoło! To nie jest tak jak nauka jazdy na rowerze, że poczuczysz dziecko przez jakiś czas, a potem puścisz. Masz tu stać i mi pomagać.
-Jesteś niemożliwa.
-No wiem, ale co ja Ci poradzę...
Resztę popołudnia spędziliśmy wszyscy razem, w miłym gronie. Tylko wiecie co, Niall nie odezwał się do mnie ani razu. Trochę mi się smutno zrobiło, ale gdy pomyślałam, że czeka mnie wyjście z Zaynem, od razu dobry humor powracał. Nie potrzebuję go, mam Malika. Hihi.
-Oho, już dochodzi jedenasta, Tori, przygotuj się. - oznajmił Zayn, gdy jadłam ostatni kawałek pizzy.
-No dobrze, jak mam się ubrać? - spytałam pośpiesznie rzucając talerz z pizzą i wszystko co miałam w dłoni (czyt. telefon).
-Załóż coś przewiewnego. Jedziemy rowerami.
-To ja lecę do domu.
-Będę czekał przy garażu za piętnaście minut.
-Nie ma sprawy. - rzuciłam i pobiegłam szybko do "naszej" części domu. Wpadłam w szafę niczym gepard goniący antylopę w zarośla. Wygrzebałam z niej śliczną białą sukienkę, koronkową na ramiączko, na nią włożyłam siwy sweterek zapinany i na włosy jeszcze umieściłam letni, słomiany kapelusik z dużym kolorowym kwiatem w samym jego centrum. Buty zmieniłam na niskie, brązowe baleriny. Chwyciłam swoją torbę i poszłam na dół.
-Wow, ślicznie wyglądasz nawet w takim mało wizytowym stroju. - uśmiechnął się otwierając drzwi do garażu.
-Cieszę się, że Ci się podoba. - odwzajemniłam jego gest, po czym wyprowadziłam swój stary rower vintage. Zauważyłam, że Zayn wziął z sobą nieduży wiklinowy koszyk. Ciekawe, co on tam ma.

-Tori! Poczekaj! Nie jedź tak szybko! To ma być przejażdżka. - wołał za mną, gdy go dosyć mocno wyprzedziłam.
-Dobrze, postaram się. - jechaliśmy przez śliczną drogę rowerową za Londynem. W wiosce zwanej Lanoo, gdzie ostatnio mieliśmy dosyć niemiły wypadek w jeziorze. Nie wspominam go ze śmiechem i uśmiechniętą szeroko buzią, o nie. Jechaliśmy zaraz równym tempem. Co chwilę śmiałam się z Zayna. On naprawdę wyjątkowo niezdarnie jechał na tym rowerze. Ale był w ten sposób nawet uroczy. Zaraz to on prowadził. W końcu to on zabierał mnie na tę randkę.
-Już niedaleko. - komentował co dziesięć minut. Dochodziła godzina 13.10. Długo już jedziemy.
Później Zayn zakrył mi oczy i zaczął nawigować drogę. Tu podskocz, tu przejdź, tu skręć, podnieś nogę wyżej, niżej, bo mi się wywrócisz. To było śmieszne, naprawdę. Poczułam zapach natury, trochę gorąca, usłyszałam śpiewanie ptaków, przez nos przeleciała mi woń skoszonej trawy. Letnia atmosfera.
-Gotowa?
-Jak najbardziej.
Zayn dał mi odetchnąć i popatrzeć oczyma na to, co przygotował. Stałam na brzegu potoku płytkiego strumyka. Krajobraz był przepiękny, taki malowniczy, zazieleniony. Było pięknie. W środku wody, przy kamieniach były umocowane dwa składane leżaki.
-Zdejmuj buty, wchodzimy. Podoba Ci się?
-Bardzo mi się podoba. To piękne, dziękuję. - rzuciłam mu się na szyję i pocałowałam w policzek.
-A teraz chodź.. - chłopak wyjął koszyk z bagażnika i zdjął buty. Normalnie miał na sobie zwyczajny t-shirt z napisem 'Cool Kids Don't Dance' i krótkie spodnie. Jeszcze miał tę świetną czapkę Vans off the wall. Mrau. Zrobiliśmy sobie piknik. Zayn, jako słaby kuchar zdradził mi, że kupił to jedzenie w sklepie. Było ciasto, sałatka i inne rzeczy. Wszystko było wspaniałe. Ważne jednak, że się starał.
Śmialiśmy się ciągle i rozmawialiśmy. Zamoczyłam stopy i ochlapałam go. Był zgorszony, że woda wsiąknęła mu w ciasto. To mnie najbardziej rozśmieszyło. Odpłacił mi się, bo władował mi kawałek ciasta do szklanki z mrożoną herbatą. Ten to ma tupet.
-Kiedyś Cię za to zabiję. - mruknęłam.
-Tori... Ja.. No nie wiem, nie wiem jak Ci to powiedzieć, po prostu... Ja się chyba w Tobie...





___________________________________________________________
No, nareszcie mamy rozdział ! .<3 Jak Wam się podoba nowy wygląd? + rozkręca się opowiadanie? Wiem, że trochę Was zawiodłam, ale cóż :) x + starałam się zrobić długi :*

25 komentarzy = next 
 bay bay :* 

sobota, 6 kwietnia 2013

26. Real dangerous

 W tej chwili do łazienki wszedł Liam i Zayn.
-Czyś ty do końca już zgłupiała?! - zawołał Zayn. Moje nogi stały się jak z waty, nie miałam siły już się na nich dłużej utrzymywać, bo słabłam z każdą sekundą. Jednak któryś z nich złapał mnie nim uderzyłam ziemi, gdyż zataczałam się. Zaraz zbiegła się reszta. 
-Co wy tu do cholery jasnej robicie? - spytał Niall - Co się stało, Tori?!
-Ściągnij apteczkę któryś, na ścianie wisi. - nakazywał Payne - A ty tak nie stój, tylko daj wodę. - mówił do każdego po kolei. Moja głowa leżała na czyimś torsie. 


*****
Po piętnastu minutach krew przestała lecieć, a ja siedziałam na tapczanie trzymając zabandażowaną rękę. Zayn i Liam siedzieli na przeciw mnie mierząc mnie wzrokiem, Niall dalej grał na konsoli, a Louis i Harry coś sobie pokazywali wszystkim się przypatrywałam.
-Dlaczego się pocięłaś? - spytał nagle Liam.
-Czy coś się stało zanim przyjechaliśmy? - dodał Zayn.
Spojrzałam kątem oka na Nialla. Na szczęście oni tego nie zauważyli.
-Nie.
-Więc jaki był powód?
-Psychiczny. - mruknęłam pod nosem. 
-Martwimy się o Ciebie.
-Niepotrzebnie. 
-Jesteś dla nas ważna. 
-To miłe. Dla nikogo jeszcze nie byłam ważna.  - przetarłam oczy, po czym wstałam - Pójdę się przewietrzyć. - rzeczywiście chciałam iść na taras, by trochę pomyśleć. Założyłam trampki, po czym poszłam nad basen. 
Co ja robię ze swoim życiem..? - wciąż zadawałam sobie to samo pytanie. Co ja ze sobą robię. Czyżbym była chora? Niee.. To nie wchodzi w grę, czuję się.. Zdrowa jak koń. Nic mi nie dolega, jestem spokojna, opanowana. Nie sądzę, aby to były nienormalne reakcje organizmu. 

  Dziwi mnie tylko fakt, że od razu, gdy zrobiłam sobie krzywdę, od razu zleciało się całe towarzystwo, tak jakby to od razu wyczuli. Nawet Niall spytał co mi się stało, czyżby go nagle to interesowało co się dzieje? To naprawdę podejrzane. 
-Hej, wszystko okay? - usłyszałam zza pleców. Odwróciłam się. Zayn.


-Jasne, tak sobie myślę, jakie to moje życie jest dla mnie brutalne. - chłopak delikatnie się uśmiechnął, po czym zbliżył do mnie i usiadł obok. Wciąż pocierał dłonią o dłoń, tak, jakby czymś sie denerowował.
-Boli? - spojrzał na moją dłoń.
-Nie, przestało od paru lat. Teraz to mi sprawiało przjemność.
Zayn trochę posmutniał.
-Ej, nie ma co się zamartwiać. Taka jestem, musisz się z tym pogodzić. 
-Jak mam się pogodzić z czymś takim? Ty się okaleczasz.
-Przepraszam, jeśli to Cię bardzo denerwuje, ale.. No co ja Ci poradzę, to znów powróciło.
-To przez Nialla, prawda? - tym razem jego pytanie mocno mnie zdziwiło. 
-Nie.
-Tori. - chłopak podniósł ton głosu. No tak, nie okłamię go. 
-Po części..
-Kochasz go?
-Nie sądzę. - ucięłam. Mulat westchnął.
-Mogę Ci coś powiedzieć? 
-Mów. 
-Ja... Ja.. 
-Wysłów się wreszcie. 
-Chciałbym Cię zaprosić na randkę...
-Na randkę? Malik, mieszkamy razem! 
-Co ma piernik do wiatraka? Już  dawno chciałem o to spytać! 
-No jasne, jeśli dojdę do siebie do jutra, to oczywiście, że pójdę. Tylko gdzie mnie pan zaprowadzi? - zaśmiałam się. I Bad Boy mi od razu ożył. 
-To już niespodzianka. - posłał mi ten swój tajemnczy uśmiech, po czym puścił oczko. Zawstydził mnie.
-Przestań.
-Ale co takiego?
-Podrywasz mnie? - odpowiedziałam pytaniem.
-Może.
Zachichotałam. Chłopak zdjął swoją bluzę z polarkiem i założył mi na plecy.
-Dziękuję. - szepnęłam.
-Proszę. - rozłożył się na leżaku obok. Spojrzał w basen. Przez chwilę się nad czymś zastanawiał.
-Ty też boisz się wody tak jak ja? - spytał nagle. Nie zdziwiło mnie jego pytanie.
-Niestety, nie wejdę dalej do wody niż do kolan. Później mam wrażenie, że się topię. Mam aquafobię i arachnofobię, pamiętasz jak zobaczyłam wielkiego pająka na podłodze i skoczyłam na Nialla? Krzyczałam, żeby ktoś go zabił.
-Pamiętam.
-To jest arachnofobia.
-Boisz się pająków?
-Panicznie się boję.
-To nie bój się, ja zawsze Cię obronię.
-Bardzo śmieszne. Ha ha - zaśmiałam się sztucznie - Ja się ich naprawdę boję, kiedyś na ścianie zauważyłam wielkiego, czarnego pajką z włochatymi, ośmioma odnóżami, patrzył tymi swoimi ślepiami i miał ochotę mnie...
-Dobra, dobra, już mi wystarczy. - przerwał mi.
-Ale ja chciałam opowiedzieć Ci co się stało!
-Zmieńmy lepiej temat. Wracając do wody, nie zastanawia Cię to dlaczego nie umiem pływać?
-Wiesz... Raczej nie. A powinno mnie to zastanawiać?
-Jestem facetem, myślę, że tak. Bo widzisz, wszyscy mają mnie za Bad Boya, moja fryzura, ubrania... Ale gdy przychodzi co do czego, czym jest woda, w duchu krzyczę jak mała dziewczynka. Nie chcę taki być.. - chłopak machnął rękoma.
-Oj Zayn, zamartwiasz się takimi błachostkami? Ja też z początku miałam Cię za Bad Boya, ale gdy się poznałam bliżej, uważam, że miły z ciebie facet, nie możesz się tym przejmować, ważne, że dla nas jesteś jaki jesteś, my cię znamy naprawdę, my wiemy jaki jesteś, a to co inni mówią nie powinno Ci w ogóle doskwierać. Kochamy Cię takim. Bierzesz wciąż pod uwagę opinię dziewczyn, które oceniają wygląd, a wiesz ile fanek mdleje z wrażenia, gdy taki Bad Boy powie do nich zwyczajne "Cześć!" ? Tysiące. To się nazywa hardcore.
-Chyba masz rację.
-Nie chyba, ale na pewno!
-Ty zawsze masz rację. - jego twarz rozjaśnił delikatny uśmieszek.
-Nie mylisz się.
-A Ciebie coś truje? Oprócz pająków.
-Mnóstwo rzeczy, ale.. Nie warto wspominać.
-Mamy czas.

I tak przegadałam z Zaynem cały wieczór. Minęły dwie godziny przy wymianie zdań. Bardzo dobrze się dogadywaliśmy, było o czym pogadać, a Zayn dawał mi poczucie, że przy mnie nadal jest i że zawsze mi pomoże. Potrafił mnie pocieszyć. Pomogliśmy sobie nawzajem. Teraz tylko czekać na jutro i jutrzejszą randkę.

_______________________________________________
Wiem 
Rozdział
Jest
Beznadziejny. 

Ale myślę, że Was trochę zaskoczyłam. :)
20 = next