piątek, 28 grudnia 2012

14. Planning weekend and hardly...






-Joe nie ma w sobie ni krztyny sprawiedliwości, mówię ci, że go w końcu ogram. - mówił dziadek oglądając telewizję. Taa... Brakowało mi tego gadania. Lily bawiła się lalkami i klockami, babcia siedziała na fotelu bujanym patrząc w telewizor, dziadek wciąż gadał o tym pokerze, a ja dziergałam na drutach ubranka dla lalek mojej siostry. Tak nam mijał właśnie wieczór, później brałam prysznic i szłam z kubkiem kakałka do pokoju, uwalałam się na łóżku i włączałam laptopa, żeby pogadać ze znajomymi albo poczytać Twittera. Wszystko co robiłam było serio bez sensu.
   Nagle zadzwonił mój telefon. , który prawdopodobnie został w torbie i nawet nie wyjęłam go. Komórka leżała na segmencie kuchni , więc zbytnio długo jej nie szukałam, z czym często miałam problemy: gubiłam wiele rzeczy, a ze znalezieniem małych przedmiotów musiałam się nieźle napracować.
   Wyświetlił mi się Nialler. No brawo, ciekawe czego ode mnie chce. Odebrałam po jakimś czasie, by nie pokazywać mu, że jestem nie wiadomo jak zafascynowana tym, że dzwoni. Po prostu NIE.
-Hallo ?
-No wreszcie ! Co tak długo ?
-No wiesz, ja bardzo lubię swój dzwonek i nie jest to wcale "Stand Up", zmieniłam.
-Wszystko mi jedno. Spotkamy się jutro ?
-Jasne, w porządku, ale w jakim celu ?
-Nie przeżywasz już dzisiejszych wydarzeń ? - odpowiedział mi pytaniem. Westchnęłam głęboko.
-Oh, uwierz mi, przeżywam, tylko, że jeszcze mam na głowie kolejnego natręta, Aaron'a, taki jeden , chce ze mną znów chodzić , natomiast ja... A właściwie, pojęcia nie mam po co ja ci się zwierzam.
-Możesz mi przecież ufać.
-Niee... Wolę tak szybko się z tobą nie zaprzyjaźniać, bo za szybko się wszystko potoczy i zaraz w łóżku wylądujemy.
-Z tobą to ja mógłbym teraz. - zaśmiał się, a ja tylko uśmiechnęłam się do słuchawki i zagryzłam niecierpliwie dolną wargę - Mówiłaś, że masz młodszą siostrę, więc pomyślałem sobie, czy by nie zabrać was do wesołego miasteczka, podoba ci się ten pomysł ? - w sumie , to miłe, że chce zabrać mnie i Lily do parku rozrywki, poza tym, Liliana ubóstwia One Direction w tym Niallera i Liama w szczególności, więc czemu nie? Zadręczy go, śmiesznie będzie. Ale będzie ubaw z Horana. Co nie miara !
-Jasne, tylko spytam siostry.
-Czekam.
Nawet nie myślałam, by zakrywać słuchawkę.
-Hej Lily, Niall pyta, czy nie pójdziemy z nim jutro do wesołego miasteczka, zgadzasz się ?
-Niall? Niall??!! Hm... Dobla !! Dobla !!! - zapiszczała - Tori!! Zobaczę Nialla !! Aaa !! - wstała i zaczęła ciągać babcię za spódnicę, to znów biegać po pokoju jak psychiczna - jak to dzieci.
-Słyszałeś te piski ? Znaczy, że się zgadza. - powiedziałam z powrotem do telefonu.
-Urocza. Świetnie, zapamiętałem twój ades, będę o jedenastej.
-Nie ma sprawy. - uśmiechnęłam się znów lekko - Na razie !
-No pa. - rozłączyłam się i włożyłam mojego cegłę-IPhone do kieszeni kurteczki.
  Czyli na jutro zapowiada się wspaniały dzień - Niall długo nie wytrzyma nerwowo z Lily, wiem, doświadczyłam, no ale cóż - dawno nie byłam w Cornell Condrad Centre, podobno jest tam fajnie.
-Babciu, Nialler chce zabrać mnie i Lilianę jutro do do wesołego miasteczka.
-Wspaniale.. Już się właśnie dowiedziałam. Oby pogoda dopisała.
-Będzie śmiesznie, mała ich kocha, choć sama nie rozumie tych piosenek, a co do pogody...
-A właśnie, że rozumiem !! - przerwała dziewczynka i uderzyła mnie lekko w ramię. Zaśmiałam się i uciekłam do pokoju.
  Później i tak musiałam ją wykąpać i przeczytać na dobranoc bajkę.
Położyłam się około godziny 2.00 w nocy, nawet nie chciało mi się grać i pisać piosenek, wszystkiego mi się odechciało.
  Zasnęłam bardzo szybko, co było u mnie normalne. Wystarczy, że zamknę oczy i śpię. Zabawne, nie?

***Rankiem***

-Tori ! Wstawaj !! Wstawaj !! - usłyszałam nad uchem dziecinny głosik. Otworzyłam ledwo co oczy jak Lily wsadziła mi na głowę kota.
-Co ty mu robisz ? - spytałam zdenerwowana - Zabieraj tego kota, jeszcze tu go nie było, co ty taka szybka?
-Cornell Condrad Centre !
-O jedenastej , siostro, a jest - spojrzałam na zegarek w telefonie - Wpół do dziewiątej !
-No to co ? I tak godzinę będziesz się malować. - usiadłam i spojrzałam na nią pytająco.
-Nie bądź taka mądra, sama w piżamie jesteś .
-Wstawaj ! Wstawaj ! Bo ci przyniosę mysz z piwnicy.
-To idź, boisz się naszego szczura , więc co by było z myszą.
-Tolii... Plose, oddam ci swojego ptysia.
Zrozumiałam teraz, jak mojej siostrze zależało na tym, że spotka 1/5 1D  i że pójdzie do wesołego miasteczka, ostatnio była rok temu.. Ojej i jeszcze ten ptyś.
-Niee... Nie chcę twojego ptysia, leć wybierz sobie ubranka, a ja już wstaję i idę się myć. A gdzie babcia?
-Pojechała przecież zająć się Caraghiem (pub) , zapomniałaś ?
-Niee... Dziadek pewnie u wujka Joe.
-Dzisiaj nie, dzisiaj żniwa.
-No tak . - westchnęłam i wstałam. Dziewczyna pobiegła do swojego różowego pokoiku, a ja otworzyłam szafę. Musiałam coś wygrzebać, dobrałam sobie dosyć fajny kostiumik, czyli to <klik>.
  Szybko wzięłam prysznic, po czym przebrałam się i włosy wyprostowałam. Nałożyłam jeszcze lekki make-up, nie obeszło się bez podkłady, by móc zakryć piegi. Oprócz tego, że naturalnie jestem ruda, nienawidziłam swojej piegowatej części twarzy. No ale peszek, nie każdy rodzi się taki jaki chce.
  Do pokoju znów wbiegła Lily ubrana schludnie w różowiutką sukienkę i sandałki.
-A plecaczek wzięłaś ?
-Na co mi ?
-A soczek i lalkę gdzie włożysz ?
-No tak, ty masz torbę !
-Ale ja ci nie będę nosiła, soczek wezmę, ale lalę będziesz nosić.
-Hm.. Dobra.
Założyłam okulary na głowę, po czym zeszłam na dół. Musiałam zrobić śniadanko, tak zwany u nas Ulster Fry.

**

-To co zjemy, małpeczko ? - spytałam i otworzyłam lodówkę - Tosty, naleśniki, jajka, kiełbaski, barm brack z dżemem (taki słodki, irlandzki chlebek) ?
-Jajka i barm brack.
Bez słowa zabrałam się za patelnię i rozpaliłam na ogniu. Wyjęłam składniki , na rozgrzanym metalu skwierczał już olej. Usmażyłam nam pyszne jaja sadzone, barm brack z dżemem truskawkowym i szklankę dobrego soku z żurawiny. Tak, wiem, jesteśmy dziwnie, ale to Irlandia - same specjały. Rzadziej jak Angole pijemy samą herbatę - zdarzy się.
  Kiedy byłyśmy już gotowe wzięłam do ręki torbę, zdzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam je, a na powitanie przybysza pobiegł Maroon I , mój pies (buldog francuski). We framudze zobaczyłam blondasa w czapce celtyków. Koleś wie co dobre.
-Hej.. - powiedział i pogłaskał Maroona , który całego już go obślinił. Wzięłam od niego pupila.
-Przepraszam cię za niego. On i maniery.
-Nic się nie stało, mój też się ślini ze szczęścia.
-Masz psa ?
-Owszem, ale u rodziców w Mullingar.
-Rozumiem. Czekaj, dam ci chusteczkę, się wytrzesz. - wyciągnęłam serwetkę z kartonika i wyzbierałam ślinę mojego psiaka z jego bluzki - No, teraz wyglądasz jak człowiek.
-Dzięki.
-Lily, Niall przysz... - nie dokończyłam, bo ona mi wparowała do korytarza i rzuciła na Niall'a. Wziął ją na ręce, a ona zaczęła bawić się kosmykami jego blond włosów.
-Co tam, mała ? - spytał.
-Dobrze, a co ?
-Cieszysz się, że idziemy do wesołego miasteczka ?
-Bardzio ! Idziemy ?
-Idziemy.
-Jeszcze siusiu przed wyjściem. - upomniałam ją.

**Piętnaście minut później***

Niall co chwilę zabierał Lily na jakieś kolejki i resztę atrakcji. Umęczyła go, ale on nawet tego nie okazywał. Po godzinie zabawy usiedliśmy na ławce, Nialler kupił nam frytki z octem (heheszky - Ola wie o co chodzi), a sam sobie wielkiego hamburgera. Nie musiał za mnie płacić , ale ten jak się uprze to nie ma zlituj się. Jak każdy koleś, który chce mi zaimponować, nie twierdzę oczywiście, że on chce, ale...Tak to wygląda lub po prostu stara się być miły. Ja nie jestem dla niego miła, no... Czasem mam gorsze dni.
-Daj malutka, otworzę ci. - powiedział Horan i odkręcił mojej siostrze sok, to samo zrobił z moją butelką. Nałożył na nos ciemne oksy i zaczął jeść co swoje. Ja powoli zajadałam się fryteczkami.
-Czy wy jesteście parą ? - spytała nagle Liliana. Na te słowa aż zakrztusiłam się colą. Niall poklepał mnie po plecach, ale odtrąciłam jego dłoń.
-Nie jesteśmy, małolato, co ty w ogóle opowiadasz? Ja i Niall? Nigdy !
Na te słowa Nialler lekko spochmurniał . Nie chciałam sprawiać mu przykrości, ale tak jakoś wyszło. Inna reakcja byłaby dziwna. Nie chcę robić mu nadziei.
-Ojć... - pisnęła tylko dziewczynka widząc minę Irlandczyka - Nie przejmuj się, ja mogę być twoją dziewczyną.
Zrobiłam facepalm i myślałam że pęknę ze śmiechu i jednocześnie wstydu.
  Dokończyłam swoją porcję i schowałam rzeczy Lily do jej SuperRóżowego plecaka. Wyrzuciłam jeszcze śmieci do kosza i wsunęłam ciemnie okulary na nos.
  Przez chwilę szliśmy w ciszy.
-Idziemy na diabelski młyn ? - rzucił nagle Niall. Pomyślałam, że to do Lily, więc zignorowałam - Hallo... Słyszysz? Ziemia do Tori ! - stanęłam i zdjęłam okulary.
-Co ? - byłam zamyślona.
-Diabelski młyn, a szkrab pójdzie na ciuchcię.
-Nie, dzięki, nie mam ochoty.
-No tak, ze mną nie masz ochoty, ale z Harrym albo Zaynem byś poszła.
-Ej ej, Zayn i Harry to tylko moi przyjaciele, zupełnie jak ty, o co ci chodzi ?
-O nic. Jesteś uparta.
Przewróciłam oczyma.
-Uparty to jesteś ty.
-Ee tam, bez przesady. To idziesz ?
-Zamknij się, Niall.
-Prosiłem.
-Dobra, pójdę tam z Tobą, ale jak się zatrzyma w górze nie ręczę za siebie.

  Jak chciał, tak zrobiliśmy. Mam nadzieję, że idioci nas nie zatrzymają na samej górze udawając że coś im szwankuje. Jechaliśmy powoli oglądając widoki. Irlandia z lotu ptaka była jeszcze piękniejsza. Gdy tak niemimowolnie zachwycałam się krajobrazem karuzela stanęła. Nie no perfidne żarty ! Wystraszyłam się i niechcący złapałam jego dłoń. Uświadomił mi to swoim głupim uśmieszkiem , więc szybko ją puściłam.
-No to utknęliśmy tu. - mruknął cicho. Spiorunowałam go wzrokiem. Mnie nie było do radości.
-Serio ?! - spytałam z ironią w głosie. Moja wypowiedź nie miała konkretnego adresata. Zawsze tak reagowałam, gdy mogłam po prostu powiedzieć: "WTF?!" lub "Boże, specjalnie sobie ze mnie jaja robisz i się śmiejesz !!" .
-Chyba. - spojrzałam na niego przerażonym wzrokiem. W jego niebieskich oczach wręcz się iskrzyło.
-Ależ masz wielkie oczy. - stwierdził - Ku***wa , ty wiedziałaś że tu tak wysoko ?
-Niall, to nie jest śmieszne.
-Dla mnie tak.
-Przestań.
-Ale z czym ?
-Z tym swoimi gierkami.
-Pokazać ci prawdziwą gierkę ? - teraz jego się przestraszyłam. Zamknął oczy i powoli się do mnie zbliżył. Jeszcze chwila i...

_________________________________________________________________________
Jak myślicie, co dalej ? Przepraszam, że tyle musieliście czekać, ale stare kości - pisać sie nie chce, ale jak jest wena i natchnienie to od razu inna gatka. Nareszcie długi, 14 rozdział !! .<3
+ zapraszam na cudnego bloga . Love Story koleżanki o One Direction, mam nadzieję, że skoro mi się spodobał to i wam się spodoba !! Ciepło zapraszam !! .xd http://summer-love-opowiadanie-one-direction.blogspot.com/

9 komentarzy:

Aleeeex pisze...

Musiałaś tak skończyć. ?
Może może może jutro masz dodać nowy !

Czekam na nowy <3

wikiu pisze...

super rozdział <3
czekam na następny .

MagWys pisze...

i ona go z placka walnie xDD lol biedny Niall *__*
<3
zapraszam też do regularnego zaglądania na mojego bloga, bo pod następnym postem ukaże się niespodzianka :D

Anonimowy pisze...

Nie no to są jakieś żarty! W takim momencie się nie kończy. Koffam Cię!!! Czekam na następny.

Anonimowy pisze...

Nie no to są jakieś żarty! W takim momencie się nie kończy. Koffam Cię!!! Czekam na następny.

MagWys pisze...

hej : ) zapraszam na mój nowy blog na http://do-i-have-to-play-it.blogspot.com/ bardzo proszę o opinię prologu i bohaterów oraz o małą pomoc w wypromowaniu bloga.

Unknown pisze...

O Rany !
Jakie to słooodkie !
I teraz ją pocałuje ?
Aaaaaa pisz szybko ,bo zjada mnie cierpliwość !

KOCHAM♥
Bella
http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/

Nathalie pisze...

Przeczytałam całe i jest super duper fajne *.*

Zuuu pisze...

Jejku, ale mi się podoba twoje opowiadanie ^^