piątek, 10 sierpnia 2012

001. Concert and... Bad case

Czesia. Nikt nie czyta i jest mi smuuutnooo... ; /// Staram sie jak moge ; )
______________________________________________________________________
Strój Tori z tamtego dnia




Dwie godziny wcześniej...

Przed koncertem jeszcze policzyłyśmy pieniądze, czy starczy nam na wynajęcie pokoju hotelowego i na powrót do domu. Wszystko się zgadzało. Lot był krótki, dlatego byłyśmy bardzo wcześnie w Londynie. Zostały tylko dwie godziny do koncertu, jak zapewne się domyślacie, serca nam skakały, a zwłaszcza Pattie. Wrażenia były wielkie, bynajmniej dla nas. Nigdy w sumie w Angli nie byłam, ciągle siedziałam w tej Irlandii. Pattie była i to już nie raz, dlatego z nią byśmy się nie zgubiły. Zna Londyn jak własną kieszeń, więc... Nie ma co się martwić.
   Poszłyśmy najpierw coś zjeść do Nando's. Musiałyśmy sobie jakoś zorganizować czas. Nie jadłyśmy poza tym śniadania. No może pomijając udogodnienia w samolocie. Przesadziłam, zjadłyśmy to co nam podali, ale to nadal za mało. Cieszyłam się na ten koncert, że wreszcie zobaczę moich idoli, lecz nawet sobie nie wyobrażacie jak moja przyjaciółka się cieszyła gdy dostałyśmy bilety ? Rąbnęła głową w sufit gdy się o tym dowiedziała. Muszę przyznać że jest lekką psychofanką, dlatego muszę ją ogarniać gdy zacznie z nimi gadać na rozdaniu autografów.  Zwykle tak jest. Ja nie jestem nie wiadomo jaką Directionerką, ja po prostu słucham bo lubię i tyle. Bieganie za idolem i uprzykrzanie mu życia - to nie w moim stylu. Mam jeszcze zdrowe zmysły.
    Została nam jeszcze godzinka, więc poszłyśmy na spacer. Idąc uliczkami zauważyłyśmy już tłumy fanek z bilbordami, postanowiłam się zorientować gdzie podążają tak zawzięcie. Zaczepiłam jedną z nich w czasie gdy Pattie sprawdzała na gps w fonie gdzie znajduje się nowa hala koncertowa.
- Przepraszam... - zaczęłam.
-Tak ? - spytała blondynka zatrzymując swoje koleżanki.
-Wy też idziecie na koncert One Direction ?
-Zgadza się, jeśli chcecie możemy wam pomóc dojść. To idziemy razem ?
-Jasne, chodź Pattie. A więc... Twoje imię brzmi ?
-Tatiana.
-Miło mi Tori, a to jest Pattie. - pociągnęłam za rękę przyjaciółkę która nadal coś wbijała na swoim czarnym IPhonie.
-Świetnie, chodźcie.
-Ok.
Szłyśmy gadając, więc nie nudziłyśmy się. Przy okazji poznałyśmy wiele fajnych dziewcząt.
-...i po prostu tak się złożyło że dostałyśmy bilety. - zakończyłam gatkę.
-No to miałyście szczęście, bo wiesz rzadko która ma na to szansę.
-Naprawdę ?
-Tak, nie wystarczy się zgłosić, jesteś losowany.
-To tak to działa. - pokiwałam głową na "rozumiem". Wszystko się zgadzało, po prostu irlandzki fart.
-No właśnie.
-Wow, dużo was idzie. Zwykle tak razem chodzicie ?
-Zazwyczaj. No wiesz, Londyn huczy o One Direction, dlatego dziewczyną miękną kolana i z wrażenia po prostu mogą się pozabijać aby ich zobaczyć. A wy byłyście kiedykolwiek na ich koncercie ?
-Nie, no co ty. Mieszkamy w Irlandii, gdy oni tam byli raz ja oczywiście miałam zwichniętą rękę, Pattie mogła iść ale wolała ze mną zostać. Poza tym, mieszkamy w Dublinie więc wszystko jest możliwe. Teraz pierwszy raz.
-Pierwszy raz ? No to wrażenie będzie. O już jesteśmy, hala pusta więc możemy miejsca zająć w pierwszym rzędzie.
-Dzięki że nam pomogłyście Tatiana.
-Nie ma za co. Tak przy okazji, to mój numer. - podała mi karteczkę ze swoim numerem. Szybko go zapisałam i ruszyłam z Pattie zająć miejsca.
   Czekałyśmy na chłopaków dobre pół godziny, aż wreszcie wszystko huczało. Tylko słychać było piski i wrzaski. Ja omal słuchu nie straciłam. Oby tylko żadna nie zemdlała i to będzie dobry plus. Miałyśmy dobry widok i to wszystko dzięki Tatianie. Mogłyśmy widzieć bardzo dobrze chłopaków. W końcu wyszli i dziewczyny zaczęły krzyczeć jeszcze bardziej. Jeszcze chwila i pękły by mi moje okulary przeciwsłoneczne i zerówki. Koncert był głośny, nie do opisania. W końcu przyszedł czas aby chłopcy wybrali jedną dziewczynę która stanie na scenie, najładniejszą. Wszystkie piszczały tylko : wybierz mnie, wybierz mnie ! wraz z Pattie. A ja ? Ja stałam, zamknęłam oczy i kołysałam się w rytm piosenki: "More than this". Usłyszałam nagle że Liam wybrał Pattie, ta weszła na scenę jak nakręcona i wyglądała jakby miała zaraz zemdleć. Mnie też chciał wziąć ale pokazałam mu że mam zwichniętą, zabandażowaną rękę, więc... Dał sobie spokój.
     Później wiecie już chyba co było dalej, normalka, piski i wrzaski no i śpiew chłopców. Ten piękny i zaszczytny moment nie trwał długo, bo po jakimś czasie jedna wybranka Harrego która zemdlała została przeniesiona za kulisy, z tego skutku było po "imprezie". Koncert dobiegł końca, jednak jeszcze zostały zdjęcia i autografy. Poszłyśmy z myślą że też dostaniemy. Pattie dla każdego coś miała, więc gdy przyszła nasza kolej ona każdemu go wręczyła. Miało to być od nas dwóch i było, bo płaciłam za połowę. Niestety byłymy oczywiście ostatnie. Jak zawsze ! Jeszcze chłopcy przytulali się z jakimiś fankami a Pattie robiła zdjęcie sobie z Liamem. W tej chwili poczułam się strasznie słabo, zaczęło mi się kręcić w głowie, obraz się ściemniał a kontakt urwał.

*******

Obudziłam się w jakimś pomieszczeniu. Przez jakiś czas zastanawiałam się co się stało, aż przerwał mi czyjś głos:
-Nareszcie się obudziłaś. - głos nie wydawał mi się ani znajomy ani podobny. Nade mną był pochylony jakiś chłopak, blondyn o niebiesko-zielonych oczach. Wpatrywał się we mnie jak w obrazek i się uśmiechał. Niemożliwe, to był Niall Horan z One Direction. Pamiętam tylko że byłam na ich koncercie i... Koniec kropka, tylko tyle zdołałam zapamiętać z ostatniego "życia".
-Ta, a co się stało ? - spytałam podnosząc się, jednakowoż nie mogłam tego uczynić poprawnie, bo ból głowy i... Na dodatek mojej zranionej ręki dał o sobie znać. Pomógł mi owy chłopak.
-Najpierw rozdanie autografów, później zasłabłaś, szczęście że cię złapałem w ostatniej chwili, Liam zawołał ratownika który był z nami, kazał poczekać aż się obudzisz, więc przenieśliśmy cię...  Tutaj. - odpowiedział i znów się uśmiechnął. Nie powiedziałam na to nic, myślałam że to sen. Ja i Niall, w jednym pokoju, wcześniej ratując mnie przed upadkiem i poważnych obrażeń.... A tak w ogóle gdzie jest Pattie ? Pomyślałam że nie będe traciła czasu, przy okazji jego czasu. Nie patrząc na nic wyszłam z pomieszczenia ledwo co trzymając się na nogach. Ból nie ustępował, ale ja próbowałam być silna. Blondas jeszcze mnie wołał i gonił, jednak zgubiłam go. Pewnie miałam urojenia. Wolałam już wrócić na ziemię, albo inaczej mówiąc odnaleźć Pattie i udać się do hotelu gdzie nigdy nie działo się nic nadzwyczajnego, później do domu, do Irlandii. Tak będzie lepiej.

___________________________

No to mamy pierwszy rozdział ! Mam nadzieję że się podobało < 3

6 komentarzy:

Unknown pisze...

nowy blog. zapraszam do mnie : piekno-nastoletniego-swiata.blogspot.com :) obserwuję !

Wiktoria. pisze...

kolejna ciekawa notka! i Tori miala fajny stroj :D wpadnij do mnie, obserwuj, jeśli blog Ci się podoba :)

✝ ¢υρ¢αкє qυєєη ✝ pisze...

okok ;D

✝ ¢υρ¢αкє qυєєη ✝ pisze...

nie ma sprawy ;)

Anonimowy pisze...

Ciekawe co dalej? Pisz dalej , wciągnęło. Nie przepadam za OD ale opowiadanie okej.

Zuuu pisze...

Zarąbistyy *.*