środa, 22 sierpnia 2012

002. Stay forever in London


Błądziłam w tej hali dobrą godzinę, aż wpadłam na kogoś. Ofiarą okazała się być Pattie ! Trzymała w dłoni butelkę wody.
-Pattie ! Gdzieś ty była ? - spytałam podnosząc ją z ziemi, ponieważ przy zderzeniu upadła. 
-Tori ty żyjesz ! Już dobrze ? Napij się. - podała mi butelkę z wodą. Chwyciłam ją i wzięłam łyka.
-To tylko omdlenie.
-A gdzie Niall ? Wiesz że to on cię uratował ?
-Tak, ale zapomnijmy o tym. Pewnie miałam urojenie, wracajmy do domu...
-Jutro mamy lot. I jak koncert ci się podobał ?
-Bardzo, a ty to chyba nie posikałaś się z emocji gdy Liam cię wziął na scenę.
-No to było mega ! Prawie zemdlałam. Ej ale co się z tobą stało ? Dlaczego ty tak nagle przykleiłaś się do podłogi ?
-Słabo się poczułam. Nieważne, wracajmy już do tego hotelu.
-Dobrze, chodźmy. 
Ruszyłyśmy do celu. Hotel "California" na Mall Street. Prościzna, nawet ja wiem gdzie to jest. Pattie całą drogę paplała o tym koncercie, że po jakimś czasie już nawet nie wiedziałam o czym gada. Typowe. 
-...wzięłam dla ciebie autograf. - zakończyła i wzięła łyk wody. No tak, jak się tyle gada to w gardle może zaschnąć.
-Dzięki. O patrz już jesteśmy.
Weszłyśmy do środka ekskluzywnego holu. W recepcji zakwaterowałyśmy się i dostałyśmy klucz do pokoju. Na dwudziestym dziewiątym piętrze ! Oszaleli, jak my mamy tam trafić ? Szłam za Pattie. Obłędny to był ten hotel, tak że się jaram. No dobra żartuję. Jedna noc, nie ma co. Rano mamy wylot z powrotem. Pojechałyśmy windą na swoje piętro i otworzyłyśmy pokój. Normalny, nic szczególnego. Dla dwóch osób ? Takie tam dwa łóżka i telewizor, jedyne co się rzucało w oczy. Umyłyśmy się i przebrałyśmy w piżamy. Ja jeszcze siedziałam na Twitterze, za to Pattie robiła sobie paznokcie.
-Zauważyłaś jak Zayn się na mnie patrzył ? - odezwała się nagle.
-Ooo tak i Liam to samo, ale... Z Paynem to raczej nie ma co, bo on ma dziewczynę. 
-Hm... No tak, ale widziałaś spojrzenie Zayna ? Wow, wydaje mi się że mu się podobam.
-Na pewno, musisz go spytać. Ale powiedz o co ci chodzi z tym że Niall akurat na mnie leci ?
-No nie wiem, tak mi się wydaje. Poza tym... Chciał cię wziąć na scenę.
-A co z moją ręką ? Hello ! Nie widzisz ?
-Co ma ręka do tego, pomógł by ci.
-Wiesz, już miałam dość wypadków i jeszcze to omdlenie. Zresztą po co mu ktoś taki jak ja ? Nie potrzebny do szczęścia w ogóle, przecież on ma dziewczynę, tę Holly Scally, czy kto tam. 
-W sumie masz rację.
Nikt nie zdążył się odezwać, bo zadzwoniła moja komórka. Od razu odebrałam. 
-Hallo ? Tata ? 
-Tak Tori. Muszę cię poinformować o czymś ważnym, zostałem menadżerem pewnego boybandu z Wielkiej Brytanii, mówiłem ci zresztą już o tej pracy, więc... Nie musisz wracać już do Dublina, szkołę załatwię ci w Londynie, przeprowadzamy się tutaj. 
-Ale... Ale... Tato, ja zostawiam przyjaciół, a co z Pattie ?
-Przykro mi, ale... Nic nie poradzę. 
-No świetnie wiesz. - rzuciłam podnosząc głos.
-Nie tym tonem.
-Bo co ?
-Bo naprawdę dostaniesz karę na wychodzenie. 
-Pff... - prychnęłam - To gdzie mam się zatrzymać ? 
-Jutro rano po ciebie przyjadę, a Pattie będzie musiała sama wrócić do Dublina. 
-Zajebi...
-Tori. - upomniał mnie tata.
-Sorry. Dobra, jak sobie chcesz, ale będę przyjeżdżać do niej co dwa tygodnie na weekend. 
-Nie mam nic przeciwko. 
-W porządku. To na razie. - powiedziałam sztucznie udając zadowoloną, posłuszną dziewczynkę. Rozłączył się, a we mnie się gotowało.
-Boże, Pattie... - jęknęłam przez zaciśnięte zęby - Mój tata został menadżerem jakiegoś zespołu i zostaję tutaj na stałe. Tu będę chodziła do szkoły.
-Co ? A co ze mną ? Nie będziemy się spotykać ? 
-Będziemy, co dwa tygodnie na weekend.
-Ale głupio, ja cie kręce... Ja cię też będę odwiedzać,nie myśl sobie!
-Nie myślę, mam nadzieję nawet ! - przytuliłam ją mocno - Nie martw się, beze mnie będzie ci lepiej, na bank. Masz jeszcze Jess, Makkie i Cloe, będzie dobrze.
-No coś ty, z nimi nie da się gadać tak dobrze jak z tobą. Jezu jak mi będzie ciebie brakować. Ale jeszcze mamy Twittera i Skype, co nie?
-Ale to nie to samo. - westchnęłam.
-Niby tak, ale... Pomyśl też optymistycznie. 
-Nie da się ! - podniosłam ton głosu, jednak od razu ucichłam. Nigdy się tak nie wydzierałam. 
-Trudne jest to, wiem. To... Wracam do Dublina już bez ciebie... - po jej policzku popłynęła samotna łza. Naciągnęłam rękaw swojej beżowej piżamy i wytarłam ją. 
-Będzie dobrze, obiecuję. - złapałam ją za dłoń, żeby wesprzeć, choć wiedziałam że nie będzie dobrze. Jestem rozerwana.
-Tak uważasz ?
-Mhm. Nie płacz, bo nie warto. Przecież nie rozłączają nas na zawsze, co nie ?Będziemy się odwiedzać. 
-Plus też widać są. No nic to, trzeba żyć dalej. Idziemy spać ?
-Jasne. - odparłam na odczepnego. Położyłam się i... Normalnie jak człowiek zasnęłam. 

_________________________________________
I jak rozdział  ? Liczę na miłe komcie ;**

niedziela, 12 sierpnia 2012

Tori's Friend ;D

Tak przy okazji chyba nie przedstawiłam Pattie O'Donell


Ona jest postacią poboczną więc chyba za dużo nie musicie o niej wiedzieć. Ma siedemnaście lat i jest wielką fanką One Direction.
Spodoba się Zaynowi, ale on nie wie że jest przez nią tolerowany jako tylko dobry przyjaciel.
******



piątek, 10 sierpnia 2012

001. Concert and... Bad case

Czesia. Nikt nie czyta i jest mi smuuutnooo... ; /// Staram sie jak moge ; )
______________________________________________________________________
Strój Tori z tamtego dnia




Dwie godziny wcześniej...

Przed koncertem jeszcze policzyłyśmy pieniądze, czy starczy nam na wynajęcie pokoju hotelowego i na powrót do domu. Wszystko się zgadzało. Lot był krótki, dlatego byłyśmy bardzo wcześnie w Londynie. Zostały tylko dwie godziny do koncertu, jak zapewne się domyślacie, serca nam skakały, a zwłaszcza Pattie. Wrażenia były wielkie, bynajmniej dla nas. Nigdy w sumie w Angli nie byłam, ciągle siedziałam w tej Irlandii. Pattie była i to już nie raz, dlatego z nią byśmy się nie zgubiły. Zna Londyn jak własną kieszeń, więc... Nie ma co się martwić.
   Poszłyśmy najpierw coś zjeść do Nando's. Musiałyśmy sobie jakoś zorganizować czas. Nie jadłyśmy poza tym śniadania. No może pomijając udogodnienia w samolocie. Przesadziłam, zjadłyśmy to co nam podali, ale to nadal za mało. Cieszyłam się na ten koncert, że wreszcie zobaczę moich idoli, lecz nawet sobie nie wyobrażacie jak moja przyjaciółka się cieszyła gdy dostałyśmy bilety ? Rąbnęła głową w sufit gdy się o tym dowiedziała. Muszę przyznać że jest lekką psychofanką, dlatego muszę ją ogarniać gdy zacznie z nimi gadać na rozdaniu autografów.  Zwykle tak jest. Ja nie jestem nie wiadomo jaką Directionerką, ja po prostu słucham bo lubię i tyle. Bieganie za idolem i uprzykrzanie mu życia - to nie w moim stylu. Mam jeszcze zdrowe zmysły.
    Została nam jeszcze godzinka, więc poszłyśmy na spacer. Idąc uliczkami zauważyłyśmy już tłumy fanek z bilbordami, postanowiłam się zorientować gdzie podążają tak zawzięcie. Zaczepiłam jedną z nich w czasie gdy Pattie sprawdzała na gps w fonie gdzie znajduje się nowa hala koncertowa.
- Przepraszam... - zaczęłam.
-Tak ? - spytała blondynka zatrzymując swoje koleżanki.
-Wy też idziecie na koncert One Direction ?
-Zgadza się, jeśli chcecie możemy wam pomóc dojść. To idziemy razem ?
-Jasne, chodź Pattie. A więc... Twoje imię brzmi ?
-Tatiana.
-Miło mi Tori, a to jest Pattie. - pociągnęłam za rękę przyjaciółkę która nadal coś wbijała na swoim czarnym IPhonie.
-Świetnie, chodźcie.
-Ok.
Szłyśmy gadając, więc nie nudziłyśmy się. Przy okazji poznałyśmy wiele fajnych dziewcząt.
-...i po prostu tak się złożyło że dostałyśmy bilety. - zakończyłam gatkę.
-No to miałyście szczęście, bo wiesz rzadko która ma na to szansę.
-Naprawdę ?
-Tak, nie wystarczy się zgłosić, jesteś losowany.
-To tak to działa. - pokiwałam głową na "rozumiem". Wszystko się zgadzało, po prostu irlandzki fart.
-No właśnie.
-Wow, dużo was idzie. Zwykle tak razem chodzicie ?
-Zazwyczaj. No wiesz, Londyn huczy o One Direction, dlatego dziewczyną miękną kolana i z wrażenia po prostu mogą się pozabijać aby ich zobaczyć. A wy byłyście kiedykolwiek na ich koncercie ?
-Nie, no co ty. Mieszkamy w Irlandii, gdy oni tam byli raz ja oczywiście miałam zwichniętą rękę, Pattie mogła iść ale wolała ze mną zostać. Poza tym, mieszkamy w Dublinie więc wszystko jest możliwe. Teraz pierwszy raz.
-Pierwszy raz ? No to wrażenie będzie. O już jesteśmy, hala pusta więc możemy miejsca zająć w pierwszym rzędzie.
-Dzięki że nam pomogłyście Tatiana.
-Nie ma za co. Tak przy okazji, to mój numer. - podała mi karteczkę ze swoim numerem. Szybko go zapisałam i ruszyłam z Pattie zająć miejsca.
   Czekałyśmy na chłopaków dobre pół godziny, aż wreszcie wszystko huczało. Tylko słychać było piski i wrzaski. Ja omal słuchu nie straciłam. Oby tylko żadna nie zemdlała i to będzie dobry plus. Miałyśmy dobry widok i to wszystko dzięki Tatianie. Mogłyśmy widzieć bardzo dobrze chłopaków. W końcu wyszli i dziewczyny zaczęły krzyczeć jeszcze bardziej. Jeszcze chwila i pękły by mi moje okulary przeciwsłoneczne i zerówki. Koncert był głośny, nie do opisania. W końcu przyszedł czas aby chłopcy wybrali jedną dziewczynę która stanie na scenie, najładniejszą. Wszystkie piszczały tylko : wybierz mnie, wybierz mnie ! wraz z Pattie. A ja ? Ja stałam, zamknęłam oczy i kołysałam się w rytm piosenki: "More than this". Usłyszałam nagle że Liam wybrał Pattie, ta weszła na scenę jak nakręcona i wyglądała jakby miała zaraz zemdleć. Mnie też chciał wziąć ale pokazałam mu że mam zwichniętą, zabandażowaną rękę, więc... Dał sobie spokój.
     Później wiecie już chyba co było dalej, normalka, piski i wrzaski no i śpiew chłopców. Ten piękny i zaszczytny moment nie trwał długo, bo po jakimś czasie jedna wybranka Harrego która zemdlała została przeniesiona za kulisy, z tego skutku było po "imprezie". Koncert dobiegł końca, jednak jeszcze zostały zdjęcia i autografy. Poszłyśmy z myślą że też dostaniemy. Pattie dla każdego coś miała, więc gdy przyszła nasza kolej ona każdemu go wręczyła. Miało to być od nas dwóch i było, bo płaciłam za połowę. Niestety byłymy oczywiście ostatnie. Jak zawsze ! Jeszcze chłopcy przytulali się z jakimiś fankami a Pattie robiła zdjęcie sobie z Liamem. W tej chwili poczułam się strasznie słabo, zaczęło mi się kręcić w głowie, obraz się ściemniał a kontakt urwał.

*******

Obudziłam się w jakimś pomieszczeniu. Przez jakiś czas zastanawiałam się co się stało, aż przerwał mi czyjś głos:
-Nareszcie się obudziłaś. - głos nie wydawał mi się ani znajomy ani podobny. Nade mną był pochylony jakiś chłopak, blondyn o niebiesko-zielonych oczach. Wpatrywał się we mnie jak w obrazek i się uśmiechał. Niemożliwe, to był Niall Horan z One Direction. Pamiętam tylko że byłam na ich koncercie i... Koniec kropka, tylko tyle zdołałam zapamiętać z ostatniego "życia".
-Ta, a co się stało ? - spytałam podnosząc się, jednakowoż nie mogłam tego uczynić poprawnie, bo ból głowy i... Na dodatek mojej zranionej ręki dał o sobie znać. Pomógł mi owy chłopak.
-Najpierw rozdanie autografów, później zasłabłaś, szczęście że cię złapałem w ostatniej chwili, Liam zawołał ratownika który był z nami, kazał poczekać aż się obudzisz, więc przenieśliśmy cię...  Tutaj. - odpowiedział i znów się uśmiechnął. Nie powiedziałam na to nic, myślałam że to sen. Ja i Niall, w jednym pokoju, wcześniej ratując mnie przed upadkiem i poważnych obrażeń.... A tak w ogóle gdzie jest Pattie ? Pomyślałam że nie będe traciła czasu, przy okazji jego czasu. Nie patrząc na nic wyszłam z pomieszczenia ledwo co trzymając się na nogach. Ból nie ustępował, ale ja próbowałam być silna. Blondas jeszcze mnie wołał i gonił, jednak zgubiłam go. Pewnie miałam urojenia. Wolałam już wrócić na ziemię, albo inaczej mówiąc odnaleźć Pattie i udać się do hotelu gdzie nigdy nie działo się nic nadzwyczajnego, później do domu, do Irlandii. Tak będzie lepiej.

___________________________

No to mamy pierwszy rozdział ! Mam nadzieję że się podobało < 3